Człowiek z teczki

Człowiek z teczki

Rafael Lewandowski fot. Dawid Garlinski /zdjecia z archiwum rezysera do bezplatnego wykorzystania, pod warunkiem podania nazwiska autora/

W „Krecie” wszystko jest jak z „Bolkiem” – oficer bezpieki przechowuje w domu teczkę kompromitującą bohatera Solidarności Rafael Lewandowski  – reżyser i scenarzysta filmowy (ur. w 1969 r. we Francji). Studiował na Sorbonie, potem na wydziale reżyserii państwowej szkoły filmowej La Fémis. We Francji i w Polsce nakręcił kilka nagrodzonych filmów dokumentalnych. Jego debiutem fabularnym był „Kret”. Pięć lat temu na ekrany wszedł „Kret”, w którym opowiedział pan o bohaterze solidarnościowej opozycji uwikłanym we współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa. Pan się urodził we Francji, a mimo to wykazał się niezwykłą wrażliwością na problemy moralne, o których dzisiaj mówi cała Polska. Choć to nie Lech Wałęsa jest pierwowzorem bohatera pańskiego filmu, wszystko jest jak z „Bolkiem” – współpraca z SB, bohaterstwo w czasach Solidarności. A po 30 latach okazuje się, że były oficer bezpieki ma w domu teczkę z kompromitującymi bohatera dokumentami. – „Kret” jest przede wszystkim filmem o tym, jak system polityczny, który panował w Polsce w latach 1945-1989, potrafił niszczyć ludzi, i w jaki sposób jego konsekwencje są odczuwalne w naszym dzisiejszym życiu. To „zatrute dziedzictwo przeszłości” psuje teraz naszą teraźniejszość i zagraża przyszłości. Zygmunt, ojciec mojego bohatera, grany przez Mariana Dziędziela, przywódca strajku w kopalni w 1981 r., stał się ofiarą Służby Bezpieczeństwa i reżimu komunistycznego, gdyż musiał wybierać między bohaterstwem a chronieniem rodziny. Chciał za wszelką cenę uratować chorą żonę i dlatego zgodził się na współpracę z SB. „Kret” jest filmem o rodzinie, a szczególnie o relacjach ojca i syna na tle polityki oraz narodowej historii. Podpisując lojalkę, Zygmunt miał nadzieję, że nie spowoduje ona tragicznych skutków, że szybko się z niej wycofa i poświęci się aktywnej działalności przeciwko ustrojowi komunistycznemu. Nie miał jednak świadomości, że współpraca z SB to pakt z diabłem, rzucenie się pod pociąg, który nie przejechał go w czasach solidarnościowych, lecz o wiele później, we współczesnej Polsce. A dlaczego po 1989 r. ojciec mojego bohatera przemilczał swoje postępowanie? Moim zdaniem, dlatego że nigdy nie powstała w naszym kraju żadna przestrzeń publiczna do spokojniej debaty na ten temat. W RPA po upadku apartheidu stworzono komisję Prawda i Pojednanie. W Polsce była gruba kreska, zamknięcie archiwów, dzika i ohydna lustracja. Dlatego zamiast rzetelnej dyskusji o najnowszej historii Polski mamy oskarżenia, pomówienia, lapidarne stwierdzenia i czarno-biały obraz przeszłości. Poziom agresji w publicznych rozmowach o lustracji jest tak duży, że są tylko bohaterowie i szuje. Dla wielu osób teczki stały się bronią w ideologicznej wojnie o władzę, a dla byłych ubeków i szefów dawnego aparatu bezpieczeństwa – narzędziami ohydnych szantaży. Smutne to wszystko. „Kret” jest pierwszym filmem o „człowieku z teczki”? – Opowiada o wielkim dramacie ludzi, którzy kiedyś podjęli się współpracy z bezpieką. Ten film nie usprawiedliwia domniemanych agentów, ale pozwala inaczej na nich spojrzeć, zrozumieć powody ich postępowania. Nie chodzi mi o usprawiedliwianie tych, którzy donosili na kolegów. Chcę powiedzieć, że w większości przypadków za każdym „człowiekiem z teczek” kryje się jakiś dramat – również za Wałęsą. Dla mnie Zygmunt był i jest przede wszystkim ofiarą systemu politycznego. Dlaczego żaden polski reżyser nie zrobił takiego filmu? – Jestem Polakiem, a może dokładniej pół-Polakiem i pół-Francuzem. W Paryżu skończyłem studia filmowe, ale od prawie 15 lat mieszkam w Polsce i uważam się za reżysera polsko-francuskiego. Ta podwójna tożsamość daje mi przewagę patrzenia z dystansu na polskie sprawy polityczne i społeczne. Może zauważam to, czego Polacy starają się nie widzieć? Nie obchodzą mnie stereotypowe opinie, uciekam od radykalnych poglądów. Postanowiłem przypatrzyć się człowiekowi oskarżonemu po latach o współpracę z bezpieką, pokazać, jakie mogą być konsekwencje takiego postępowania i jak do dziś można być z tego powodu szantażowanym. Tego w polskim kinie dotychczas nikt – poza Michałem Rosą w „Rysie“ – nie zrobił. Pokazuję, jak poprzedni system stawiał ludzi przed nieprawdopodobnie trudnym wyborem. Uczestniczenie w kreciej robocie nie musiało oznaczać sprzedania się reżimowi. Wielu tajnych współpracowników było przede wszystkim zakładnikami systemu totalitarnego. O tym nie powinniśmy nigdy zapominać. Tworząc scenariusz „Kreta”, chciałem z siebie wyrzucić to, co myślę o wewnętrznych polskich konfliktach. A są one bardzo ostre, bolesne i niszczycielskie.! Czy Zygmunt, przywódca strajku i równocześnie współpracownik SB,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 09/2016, 2016

Kategorie: Wywiady