Czy pacjenci mają powody do obaw przed komercjalizacją szpitali?

Czy pacjenci mają powody do obaw przed komercjalizacją szpitali?

Marek Balicki, poseł, b. minister zdrowia
Komercjalizacja według projektu PO otwiera szeroko drzwi do prywatyzacji szpitali i z tego powodu pacjenci mogą się jej bać. Tegoroczny noblista z dziedziny ekonomii, Paul Krugman, o opiece zdrowotnej, która jest nastawiona wyłącznie na zysk, mówi, że to najgorsze rozwiązanie z możliwych. Do tego doprowadzono np. w USA i dziś 50 mln obywateli tego kraju, ludzi o niższych dochodach, nie ma żadnego prawa do bezpłatnej opieki zdrowotnej. Szpitale nie powinny być więc nastawione na maksymalizację zysku, ale być instytucjami non-profit. Tylko to umożliwi dostęp do usług medycznych ludziom o niższych dochodach. Nasz system może tak działać. Jedyna nadzieja, że przyjęte ustawy zostaną poprawione, tak aby zagwarantować większościowy udział skarbowi państwa albo innemu publicznemu właścicielowi, który nie będzie żądał wyłącznie zysku. Drugi warunek to nie prowadzić do pełnej prywatyzacji.

Bolesław Piecha, poseł PiS, b. minister zdrowia
Wiele zależy od tego, jak będzie wyglądać szpital i jego otoczenie po przekształceniu. Dopuszcza się sytuację, że menedżer zarządzający placówką będzie dążył do maksymalizacji zysku, a to można osiągnąć kosztem jakości usług lub zmniejszając dostępność usług medycznych. Będzie się próbowało wyprowadzać ze szpitala oddziały niskodochodowe, które są za to bardzo kosztowne. Mogą to być ortopedia, neurologia, interna, gdzie wymagane jest zatrudnienie licznego personelu. Szpitale mogą się pozbywać oddziałów, gdzie się stosuje długotrwałą, uporczywą terapię, kosztownych OIOM-ów czy też oddziałów ratunkowych, gdzie przyjeżdża mnóstwo ludzi i każdego trzeba przynajmniej przebadać, i to nie tylko przyłożeniem słuchawki czy przez opukanie, ale czasem używając kosztownej aparatury i procedur. Taka sytuacja przy skromnych dotacjach państwa stworzy mieszankę wybuchową, a do tego mogą jeszcze dochodzić bankructwa szpitali i przychodni, bo to jest normalna procedura w przypadku spółek.

Marek Stankiewicz, redaktor naczelny „Gazety Lekarskiej”
Według sondaży, tylko 9% społeczeństwa zdecydowanie nie boi się prywatyzacji czy komercjalizacji. Reszta się boi. Czego się boi? Przecież nikt nie powiedział, czym będzie komercjalizacja. Ludzie powinni się bać polityków, którzy tylko manipulują tym pojęciem, straszą, a niczego nie wyjaśniają. Prywatyzacja jest wielkim dobrodziejstwem i może przynieść same korzyści, jak już przyniosła w stomatologii i farmacji. Korzyści oraz uporządkowanie zarządzania. A pacjenci chcą bezpieczeństwa i wsparcia, więc powinni tylko bać się polityków i hochsztaplerów, którzy straszą.

Prof. Jerzy Knetig, b. zastępca dyrektora Szpitala Bródnowskiego w Warszawie
Nie ma czego się obawiać. To tylko nieustanny szum medialny wokół tej sprawy doprowadził do tego, że wszystko jest chore, a ludziom robi się wodę z mózgu. Każdy rozsądny projekt reformy jest w toku takiej obłąkanej dyskusji okrojony, tymczasem komercjalizacja jest jedynym ratunkiem, aby doprowadzić do jakiejś racjonalnej gospodarki. Musi być jeden zarządca, który będzie dbał o rozsądną eksploatację, o koordynację poczynań i wydatkowanych środków. Gdy trafiłem do szpitala na operację serca, najpierw leżałem dziewięć dni i nic się nie działo. Gdyby był taki zarządca szpitala, toby powiedział: po co ten człowiek leży, przecież to wszystko kosztuje.

Longina Kaczmarska, wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych
Bogatsi pacjenci nie mają w ogóle powodów do obaw. Leczą się w zakładach prywatnych, gdzie jednak wykonuje się nieskomplikowane zabiegi i procedury. Jednak w sprawach zagrażających życiu kieruje się zwykle pacjentów do zakładów publicznych, gdzie są kolejki. Pacjenci biedniejsi i należący do średniej klasy zamożności mają podstawy, by się bać przekształceń szpitali w spółki prawa handlowego. Albo będą musieli dopłacać do niektórych procedur, albo czekać w długiej kolejce, gdzie mogą się nie doczekać. Też należę do średniej klasy i się boję.

Zbigniew Podraza, lekarz, prezydent Dąbrowy Górniczej, b. wiceminister zdrowia
Podzielam stanowisko mojego ugrupowania (SLD), że jeśli się będzie przeprowadzać komercjalizację z umiarem, to nie ma się czego bać. Ważny jest sposób prywatyzacji i to, czy będzie ona obowiązkowa, bo przecież samorządy mogą mieć w tej kwestii różne zdania. Warto wrócić do starego zapisu, który gwarantował pozostawienie ponad 50% udziałów w ręku państwa. Środki idące do służby zdrowia powinny być prawidłowo oszacowane, procedury zaś dobrze wyliczone, tak aby zakończyć konflikt między placówkami a Narodowym Funduszem Zdrowia. Być może pewne dziedziny powinien wziąć na siebie budżet państwa, np. leczenie chorób psychicznych czy sanatoria dziecięce. Wersja bezpieczna, która nie powinna budzić obaw, to komercjalizacja na zasadach dobrowolności i przekazanie odpowiedzialności samorządom. Nigdzie w Europie nie ma całkowitej komercjalizacji, bylibyśmy jedynym państwem, które poszło w tym kierunku.

 

Wydanie: 2008, 44/2008

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy