Prof. Jacek Wódz, socjolog, Uniwersytet Śląski Jednym z ważnych powodów jest to, że media, np. „Gazeta Wyborcza” i telewizje, ustawiły Platformę Obywatelską w roli opozycji, która praktycznie wcale nią nie jest. Zupełnie natomiast lekceważy się SLD. „Gazeta” lansowała fałszywą tezę o dwubiegunowej scenie politycznej z podziałem na PiS i PO. To było robione z premedytacją, choć obie te partie nie różniły się programowo. Słabe poparcie dla lewicy jest typowym artefaktem. SLD przy tak straszliwej nagonce medialnej w realnym głosowaniu będzie miało jednak o kilka procent więcej, niż mówią sondaże, bo ludziom się nie opłaca przyznawać do tej partii. Polski system jest w bardzo małym stopniu demokratyczny. Media same sobie powiedziały, jak ma być, żyją światem stworzonym przez siebie, a przy tym są na bardzo niskim poziomie merytorycznym. Społeczeństwo nie jest im wcale potrzebne, byle tylko mogły zdobyć reklamodawców. Prof. Jacek Raciborski, socjolog polityki, UW Trzeba przypomnieć wyborcom jakiś zestaw spójnych idei, którym przywracano by blask. Ale zarazem SLD ma niejako ,,naturalny” problem z wiarygodnością. Musi upłynąć więcej czasu od rządów tej partii, zanim zacznie nabierać wiarygodności jako realistyczna alternatywa dla obecnego rządu. Nie ma powodu, by przypływ sympatii był szybki. Sądzę, że ten proces polaryzacji później się załamie, choć gdyby doszło do koalicji PiS z PO nastąpiłoby to szybciej. Wszystkie polskie partie są marnej jakości i po pewnym czasie zaczną się „sypać”, bo partie są bądź mało spójne, bądź mają wodzowski charakter. Kiedyś Sojusz wyłamywał się z takiego obrazu, był jedyną partią spełniającą kryteria partii dobrze zinstytucjonalizowanej. Jednak w końcówce rządów SLD wypełniło się proroctwo Jana Rokity, że i Sojusz ulegnie „polonizacji” w tym sensie, iż przejmie wady polskich partii prawicowych – nieustannie się dzielących i łączących, swarliwych i mało realistycznych. Dostrzegam próby SLD i SdPl wyrwania się z tego scenariusza rozkładu, a zagrożenia stwarzane przez PiS dla swobód obywatelskich będą wręcz wymuszać integrację szeroko rozumianej lewicy. Dr Jacek Kochanowski, socjolog, UW Od SLD odeszły dwa typy elektoratu. Do PiS przeszli wyborcy socjalni, którzy uważali, że SLD broni ludzi biednych i poprawi sytuację tych, którym się nie udało. Jest szansa, że oni wrócą. Druga grupa to elektorat modernizacyjny. Ci uwierzyli, że SLD to nowoczesna europejska partia, która będzie zmieniała ten kraj. Uciekli do Platformy Obywatelskiej. Aby odzyskać poparcie, potrzebny jest charyzmatyczny przywódca. Wojciech Olejniczak, mimo szacunku, jaki mam dla niego, charyzmatyczny nie jest. Bardziej niż lidera przypomina technokratę. Kanciaste wypowiedzi Olejniczaka, choć słuszne, nie porwą wyborców. Po prostu nie ma SLD. Andrzej Celiński, działacz SdPl To można zmienić, ale warunkiem jest straszliwa praca. Nie chodzi o to, by na krótką metę skupić uwagę polityków i opinii publicznej, ale o wypracowanie tożsamości ideowej i własnego programu. Trudno się przeciwstawić partiom, które są ideowe. Budowanie partii bezideowych w XXI w. jest błędem. Cieszę się, że nie ma wyborów, bo choć to zapewne powiększyłoby listę miejsc lewicy w Sejmie, jakości by nie zmieniło. Jest teraz czas, by w głębokiej debacie programowej przyznać, że rządy lewicy były tylko z nazwy oparte na zasadach socjaldemokratycznych, a cele realizowano od przypadku. SLD wyzbył się jako partia instrumentów kontroli własnego rządu. Trzeba teraz pokazać, gdzie były błędy, i odnosić się personalnie. Ci, którzy mają w oczach etaty w spółkach skarbu państwa i uważają, tak jak PiS, że państwo to miejsce własnych dochodów, powinni odejść. PiS niewiele się różni od SLD. Może tylko akcentami w sprawach światopoglądowych. Robert Smoleń, działacz SLD Mam swoją receptę na poprawę tego stanu, ale nie popierają jej władze Sojuszu. Miał on dwie kategorie wyborców. Jedni oczekiwali państwa opiekuńczego i polityki socjalnej, drudzy woleli dobrze działające mechanizmy rynkowe, sprawną gospodarkę, której zasady dobrze poznali, bo gwarantowała im rozwój. Nie próbujemy dotrzeć do tych, którzy byli gotowi SLD zaufać, mają przekonania socjalliberalne, a to jest całkiem pokaźna i liczebna kategoria. Myślę, że ściganie się na lewicowość z ugrupowaniami proponującymi nieracjonalne rozwiązania gospodarcze, to ściganie się z Samoobroną. Tam jest gęsto, ciasno i mało wiarygodnie, a i tak nie osiągniemy porównywalnego poziomu populizmu.
Tagi:
Bronisław Tumiłowicz









