Dokąd zmierza ten świat?

Dokąd zmierza ten świat?

Socjalizm – mówił pan! A czy nie jest już tak, że lewica to jest już określenie historyczne? A lewicowa ideowość to pojęcie, które uschło? Przecież nikt za lewicową wiarę nie nadstawia już karku. Nie ma już nawet lewicowych terrorystów.

– Znaczenia przychodzą i odchodzą, a pojęcia zostają. Zarzucamy co dzień tę samą sieć albo tak nieznacznie tylko podfastrygowaną, że jej inność wymknie się uwadze, choć inne w nią ryby będziemy łapać dzień po dniu. Losy pojęcia lewica nie są więc zjawiskiem wyjątkowym; a już szczególnie w dzisiejszym wielce przyśpieszonym czasie, o jakim Ulrich Beck powiadał, i jakże słusznie, że pojęcia, jakimi się posługujemy w celu opisania naszego w nim stanu i perspektyw, należą do kategorii zombie, do skorup cielesnych wciąż jeszcze żwawych i zachłannie żarłocznych, ale o martwym już (czy, odwołując się do pana metafory, uschłym) wnętrzu. Na tych zasadach pojęcie lewicy zadomowiło się wśród nas na dobre.

„Lewica, lewica” wołają komedianci, a nie prawdziwi lewicowcy.

– Tak się nader często dziś zdarza, że lewicą mianują się lub są przezywani ci, którzy twierdzą, że zrobią to samo co tamci, prawicą zwący się lub zwani, a chełpiący się wysokimi notowaniami wyborczego poparcia, tyle że zrobią to lepiej; zwłaszcza jeśli owi „ci” są jednymi z rywali do zawartości urn wyborczych. Ale jeśli to robią, zawłaszczają sobie miano lewicowców bezprawnie – mając na swoje usprawiedliwienie chyba tylko owe sędziwe porzekadło, że na bezrybiu i rak ryba. Nie dla takich jak oni pojęcie lewicy zostało jednak ukute: miało ono odsyłać do ludzi o niezłomnych zasadach moralnych i w ich imieniu sprzeciwiających się gwałceniu sprawiedliwości społecznej i ludzkiej godności. Jeśli tak rozszyfrowanym pojęciem się posłużyć, grubo za wcześnie ogłaszać je pustym; zwłaszcza krótko po opublikowaniu adhortacji apostolskiej Evangelii Gaudium, w której papież Franciszek upomniał się o prawa ofiar owego gwałtu, a co jeszcze ważniejsze – przypomniał o naszej odpowiedzialności za ich dzisiejsze pogwałcenie i pilne przywrócenie. Chce pan to usłyszeć?

Tak…

– „(…) wielkie masy ludności są wykluczone i marginalizowane: bez pracy, bez perspektyw, bez dróg wyjścia. Samego człowieka uważa się za dobro konsumpcyjne, które można użyć, a potem wyrzucić. Daliśmy początek kulturze »odrzucenia«, którą wręcz się promuje. Nie chodzi już tylko o zjawisko wyzysku i ucisku, ale o coś nowego: przez wykluczenie zraniona jest w samej swej istocie przynależność do społeczeństwa, w którym człowiek żyje, ponieważ nie jesteśmy w nim nawet na samym dole, na peryferiach czy pozbawieni władzy, ale poza nim. Wykluczeni nie są »wyzyskiwani«, ale są odrzuceni, są »niepotrzebnymi resztkami«”.

Franciszek jako największy lewicowiec…

– Trudno się z panem nie zgodzić. No bo który z dzisiejszych „centrolewicowych” polityków zdobyłby się na tak druzgocącą krytykę neoliberalnej ideologii, jaką z kolei z adhortacji zacytuję: „W tym kontekście niektórzy bronią jeszcze »teorii skapywania«, zakładającej, że każdy wzrost ekonomiczny, któremu sprzyja wolny rynek, jest zdolny sam w sobie tworzyć większą sprawiedliwość i uczestnictwo społeczne w świecie. Opinia ta, nigdy nie potwierdzona przez fakty, wyraża prostoduszną i naiwną ufność w dobroć tych, którzy mają władzę ekonomiczną i w uświęcone mechanizmy panującego systemu ekonomicznego. Tymczasem wykluczeni nadal czekają”.

Strony: 1 2 3 4

Wydanie: 09/2015, 2015

Kategorie: Wywiady

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy