Dorosłe dzieci z wołomińskiego powiatu

Dorosłe dzieci z wołomińskiego powiatu

Zdjęcia Katarzyny Michalik i jej córki Marii. fot. Ewa Rogowska

Politycy chcą sobie kupić spokojne sumienie, że coś zrobili. A rodzina będzie się opiekować niepełnosprawnym dzieckiem przez kilkadziesiąt lat Kiedyś mówiono o nich niedorozwinięci umysłowo, niepełnosprawni umysłowo, upośledzeni umysłowo. Albo głupki. Dopiero kilkanaście lat temu w Polsce przyjęto definicję osoby niepełnosprawnej intelektualnie. Nie ma dokładnych danych, ile takich osób żyje w kraju. Z szacunków wynika, że ponad 2 mln. W większości są pod opieką swoich rodzin. Szczęśliwcy pobierają nauki w ośrodkach rehabilitacyjno-edukacyjno-wychowawczych. W Wołominie tamtejsze koło Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną prowadzi ośrodek dla 27 osób. – W każdej rodzinie może się urodzić dziecko niepełnosprawne intelektualnie. Niepełnosprawność jest ponad wszelkimi podziałami – mówi Agnieszka Urbańska, przewodnicząca rady rodziców oraz komisji rewizyjnej wołomińskiego koła PSONI. Dziewczyna kochana, chłopiec niechciany Nieduży pawilon obok kościoła i marketu. Połowę gmina Wołomin wynajęła nieodpłatnie do czerwca tego roku. Jedynie za dzierżawę kilku metrów chodnika prowadzącego do drzwi wejściowych wołomińskie koło musi płacić. Właściwie nieduża kwota, ale symbolicznie ważna. Choć może to po prostu niedopatrzenie urzędników? Drugi budynek przy ul. Piłsudskiego gmina wynajęła nieodpłatnie do 2024 r. Finansuje też dowóz podopiecznych. Patrycja jest nie w humorze. Agnieszka Urbańska popycha wózek z córką i łagodnym głosem przemawia do niej. Jak co dzień, od poniedziałku do piątku, przywozi Patrycję przed godz. 9 do ośrodka rehabilitacyjno-edukacyjno-wychowawczego przy ul. 1 Maja w Wołominie. Dojeżdżają z gminy Poświętne. Mąż Agnieszki sprowadził z zagranicy mercedesa z platformą umożliwiającą wjeżdżanie wózkiem. Starego, niewiele wartego, ale bezcennego, gdy trzeba przewieźć córkę gdziekolwiek. Grupa Patrycji jest nieduża, tylko cztery osoby. Najstarsi są Patrycja i Paweł – mają po 15 lat. Dziś Pawła nie ma, choruje. 14-letni Patryk i czteroletni Michał już mają zajęcia w sali rehabilitacyjnej. Patryk siedzi przed lustrem i ćwiczy pod okiem fizjoterapeutki. Michał czeka na swoją kolej. Kiedy przyszedł do ośrodka, był bardzo nieufny. Teraz otworzył się, garnie się do nauczycieli. Jest w rodzinie zastępczej, czeka na adopcję. Ale na dzieci z niepełnosprawnością intelektualną nie ma chętnych. Jego rodzice już 10 dni po urodzeniu oddali go do adopcji, a do tej pory nie znalazł się nikt, kto chciałby się stać jego mamą i tatą. Patrycja zaledwie na chwilę przestaje poruszać rękoma i nogami. Jakby chciała sobie zrekompensować to, że nie chodzi. Aby zapobiec urazom, metalowe ramy wózka są obłożone miękkimi osłonami, maskotkami. Kiedy córka zaczyna krzyczeć bez powodu, Agnieszka jeździ wózkiem w przód i w tył, jak to się robi, by uspokoić niemowlę. I dziewczyna na chwilę milknie. – Wiem, że nie powinnam tego robić, że ona mnie wykorzystuje, ale nie potrafię jej odmówić – przyznaje Agnieszka, jakby oczekując zrozumienia. – Kiedy zostawiam ją w ośrodku, nikt jej nie wozi po sali, a ona nie krzyczy, bo rozumie, że niczego nie osiągnie. Dorośli jak dzieci Śniadanie. Każda z trzech grup je w swojej sali. Pomieszczenia są nieduże – dziś tylko dwa wózki, bo Patryk jest osobą chodzącą, ale gdy grupa jest w komplecie i do sali musi też wjechać wózek Pawła, z trudem mieszczą się tam nauczycielka i jej pomoc. W ośrodku przy ul. 1 Maja wszyscy podopieczni to osoby niepełnosprawne intelektualnie w stopniu głębokim. Właściwie wszyscy mają indywidualny tok zajęć. Czteroletni Michał jest najmłodszy w 12-osobowej grupie wychowanków w ośrodku przy 1 Maja. Najstarsi są Ewa, Robert i drugi Patryk – mają po 23 lata. Wszyscy troje chodzący. Ewa skończyła śniadanie, siedzi zadumana, z twarzą dojrzałej kobiety. Robert uśmiecha się szczerze, a ten chłopięcy uśmiech kłóci się z ciemnym męskim zarostem. Patryk leży na materacu odwrócony do ściany. Jest wysoki i potężny. Nauczycielki mówią, że czasami, kiedy jest rozzłoszczony, odczuwają przed nim lęk. Ponieważ ośrodek obejmuje nauką i opieką osoby do 25. roku życia, Ewa, Robert i Patryk będą uczęszczać na zajęcia jeszcze najwyżej dwa lata. A co potem? Siedzenie w domu. Bylejakość i beznadzieja. Bo środowiskowe domy samopomocy nie przyjmują osób z głębokim upośledzeniem intelektualnym. Rotacja W ośrodku nie ma mowy o nudzie. Cały czas praca przeplatana jest przyjemnościami. A one są jednocześnie pracą. Na przykład hipoterapia i dogoterapia.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2018, 2018

Kategorie: Kraj