Triki przy urnie

Triki przy urnie

Wybory 2023: PiS zdobywa 10 mandatów więcej, nie kiwając palcem

To będą najważniejsze wybory od roku 1989 – powtarzają spin doktorzy PiS. – Bo one zadecydują, czy system się domknie, czy nie.

Mają rację. Dlatego Prawo i Sprawiedliwość przygotowuje się do nich szczególnie. I jednym z takich elementów jest obowiązujący Kodeks wyborczy. PiS ułożyło go według najlepszych zasad manipulacji wyborczej. Tak żeby wzmocnić wagę głosów grup i regionów, gdzie ma największe poparcie, i maksymalnie osłabić głos tych, którzy sprzyjają opozycji. To się udało.

Takimi działaniami PiS zapewniło sobie dodatkową pulę mandatów w Sejmie i Senacie. Jak dużą? Dokładnie wyliczyć tego się nie da, mówimy przecież o przyszłości, ale można zaryzykować tezę, że partia Kaczyńskiego zdobędzie w ten sposób ponad 10 mandatów więcej. Tych 10 mandatów może zadecydować o wyborczym zwycięstwie i o przyszłości Polski.

A o jakie działania konkretnie chodzi?

1. O zmniejszenie wagi głosów wyborców opozycji.

Tę operację przeprowadzono w sposób niezwykle prosty. Państwowa Komisja Wyborcza w październiku 2022 r. wysłała do marszałek Sejmu Elżbiety Witek pismo informujące, że w wyniku zmian demograficznych w Polsce trzeba na nowo ustalić liczbę mandatów w 21 okręgach wyborczych. W 11 okręgach (przeważnie rolniczych) trzeba było odebrać po jednym mandacie, w 10 – dodać (w jednym, Warszawie II, nawet dwa). Gdyby tak się stało, to przy rozkładzie głosów identycznym jak w roku 2019 opozycja zyskałaby trzy mandaty, a PiS tyle samo by straciło.

Elżbieta Witek skierowała pismo PKW do sejmowej Komisji Nadzwyczajnej, w której procedowane są sprawy Kodeksu wyborczego. I tam sprawa utknęła. Co istotne, opozycja ma w niej dwójkę wiceprzewodniczących – Borysa Budkę i Barbarę Dolniak. Chyba niepotrzebnie, bo ani Budka, ani Dolniak nie dali choćby znaku, że sprawą korekty demograficznej się zainteresowali. Albo za sprawą lenistwa lub niefrasobliwości temat odpuścili.

2. O zmniejszenie wagi głosów wyborców z zagranicy.

Wyborców głosujących za granicą jest coraz więcej (w 2019 r. było ich 316 tys.) i głosują oni raczej na przeciwników PiS. W wyborach prezydenckich za granicą w II turze stosunek głosów Trzaskowski-Duda wynosił 75-25. Nie dziwmy się więc, że w znowelizowanym Kodeksie wyborczym PiS mocno tę grupę przycięło. Po pierwsze, zlikwidowano głosowanie korespondencyjne, dzięki któremu Polacy mieszkający czasami setki kilometrów od lokali wyborczych, mogli oddawać głosy. To wielka grupa – w II turze wyborów prezydenckich na 530 tys. głosów oddanych za granicą, trzy czwarte to były głosy oddane pocztą. Teraz to znika, więc wiadomo, że frekwencja wyborcza za granicą będzie dużo niższa. Po drugie, wprowadzono zasadę, że komisje muszą przeliczyć głosy w ciągu 24 godzin. Jeśli to im się nie uda – wszystkie głosy oddane w danej komisji zostaną uznane za nieważne. Kto pamięta kolejki przed lokalami wyborczymi w Wielkiej Brytanii czy USA, ten wie, jak to się może skończyć. No i wreszcie po trzecie, utrzymano zasadę, że głosy z zagranicy doliczane są do okręgu Warszawa I. Ten okręg, liczący 20 mandatów, powinien (zgodnie z korektą demograficzną) wybierać 21 posłów. A jeżeli dołożymy głosy z zagranicy – to sześciu, siedmiu, a może i ośmiu posłów więcej. Znając preferencje wyborcze Polaków głosujących za granicą, możemy zakładać, że te mandaty dzielone byłyby w stosunku 4:2 lub 5:2 na korzyść opozycji. Tak jednak nie będzie. Opozycja zamiast zyskać trzy dodatkowe mandaty (5 – 2 = 3), będzie musiała obejść się smakiem.

3. O zwiększenie frekwencji w regionach przychylnych PiS

W wyborach w 2019 r. frekwencja wyborcza w gminach poniżej 5 tys. mieszkańców wynosiła 54%, a w miastach powyżej 500 tys. – 73%. Zamysł PiS jest więc taki, by frekwencję w małych gminach, gdzie PiS ma największe poparcie, podnieść. Zapewnić ją ma m.in. dowózka do punktów wyborczych, organizowana przez gminę. W wyborach w 2019 r. w miejscowościach do 20 tys. mieszkańców uprawnionych do głosowania było 15 325 tys. wyborców. Głosowało – 8778 tys., co daje frekwencję na poziomie 57%. Gdyby ją podwyższono do poziomu wielkich miast, pojawiłyby się co najmniej dodatkowe 2 mln wyborców. Ta grupa przechyliłaby jeszcze bardziej na korzyść PiS wyborczą szalę i w niektórych okręgach PiS mogłoby liczyć na – ostrożnie licząc – kilka dodatkowych mandatów.

Policzmy – tylko za sprawą manipulacji ordynacją i milczenia opozycji (dziękujemy Borysowi Budce, bardzo w tej sprawie zasłużył się swoją biernością) PiS już przed wyborami może liczyć na ok. 10 mandatów więcej.

Wydanie: 2023, 26/2023

Kategorie: Kraj

Komentarze

  1. Jolka
    Jolka 21 lipca, 2023, 09:21

    Uważam, że pan Budka i pani Dolniak nie powinni znaleźć. się na listach wyborczych koalicji obywatelskiej i powinniśmy nagłośnić tę sprawę

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy