Dożywocie i co dalej

Dożywocie i co dalej

monika sz. zeznaje w procesie o zabojstwo tomka jaworskiego, w tle rodzice tomka 7/8/98 fot. Bartlomiej Zborowski

W Polsce jest 415 więźniów skazanych na dożywocie. W tym roku dwóch pierwszych może wyjść na wolność Skazani mówią dożywotka. Nie brzmi tak przerażająco jak dożywocie. Oznacza, że w więzieniu będzie się przebywać co najmniej 25 lat. Karę dożywotniego więzienia można dostać jedynie za zabójstwo kwalifikowane. Nie wystarczy pozbawić człowieka życia, muszą temu towarzyszyć wyjątkowe okoliczności, takie jak szczególne okrucieństwo, użycie materiałów wybuchowych, akt terroryzmu, dręczenie, rozbój, wzięcie zakładnika. W Polsce na karę dożywotniego pozbawienia wolności skazano prawomocnie 399 więźniów. Kobiet jest w tej grupie zaledwie 13. Łącznie ze skazanymi nieprawomocnie wyrok dożywocia ma 415 osób. Ta grupa się powiększa, bo sądy orzekają kolejne wyroki, a do tej pory nikt nie wyszedł na warunkowe przedterminowe zwolnienie, co jest możliwe po upływie ćwierć wieku. 15 więźniów zmarło. Doszli za to więźniowie skazani na dożywocie przez sądy zagraniczne. Wrócili do kraju, bo tak zdecydował tamtejszy sąd – wychodząc z założenia, że nie ma powodu, by ich utrzymywać na koszt państwa – lub sami starali się o odbywanie kary w Polsce. Bo choć w polskich więzieniach warunki są skromniejsze niż w zagranicznych, to są tu najbliżsi i nie ma bariery językowej. Warunkowa wolność Do 1970 r. w Polsce obowiązywał Kodeks karny z 1932 r. Przewidywał on zarówno karę śmierci, jak i dożywotniego pozbawienia wolności. W nowym kodeksie, który wszedł w życie w 1970 r., dożywocia nie było, pozostała natomiast kara śmierci. Pod koniec lat 80. przyjęto moratorium na jej wykonywanie. Już w nowym ustroju, 7 grudnia 1989 r., Sejm przegłosował ustawę o amnestii. Skazanym na karę śmierci zamieniono wyroki na 25 lat pozbawienia wolności. Te osoby już wyszły z więzienia lub zmarły w sposób naturalny. Po amnestii sądy jednak nadal orzekały kary śmierci. Otrzymało je dziewięć osób, które ze względu na moratorium oczekiwały w celach śmierci na dalszy rozwój wydarzeń. W 1995 r. weszła w życie tzw. nowelizacja lipcowa Kodeksu karnego, która umożliwiała sędziom wymierzanie kary dożywotniego więzienia, mimo że kodeks przewidywał karę śmierci. W kodeksie uchwalonym rok później, który zaczął obowiązywać w 1997 r., karę śmierci zastąpiono karą dożywocia. Osoby już skazane na śmierć otrzymały wyrok dożywotniego pozbawienia wolności. I o ile nie zmarły, nadal przebywają w zakładach karnych. – Zniesienie kary śmierci w Polsce było zgodne z międzynarodowymi oczekiwaniami – mówi Kajetan Dubiel, w latach 2009-2010 dyrektor generalny Służby Więziennej. – Uważano, że każdy kraj wchodzący do Unii Europejskiej – a myśmy wtedy do niej aspirowali – jest zobligowany do zlikwidowania kary śmierci. Jako najwyższą karę wprowadzono dożywotnie pozbawienie wolności. Po raz pierwszy orzeczono je w 1998 r., tak więc pierwsi z tych skazanych nabędą prawo do przedterminowego opuszczenia więzienia w 2023 r. Część z tych osób już wcześniej przebywała w aresztach, inne zaś siedziały z wyrokiem kary śmierci. Trochę spokoju Kiedy wprowadzono karę dożywotniego pozbawienia wolności, z Ministerstwa Sprawiedliwości nie przyszły żadne wytyczne, jak z nimi postępować. – Dożywotnich się nie grupuje – twierdzi Kajetan Dubiel. – Są zakłady karne lepiej przygotowane do pobytu w nich długowyrokowców, np. Wronki czy Wołów. Tam takich dożywotnich jest 20-30. Są i takie, gdzie nie ma ani jednego. W dużych zakładach skazani na dożywocie mają lepsze warunki, bo jest więcej psychologów, istnieją oddziały terapeutyczne. Skazanych na dożywocie osadza się w celach wieloosobowych, z więźniami o krótkich wyrokach. Był przepis, który mówił, że do celi młodocianych można wsadzić „starego” więźnia, który będzie pełnił funkcję tzw. kształtownika. Więźniowie dożywotni często jednak nie chcą, by ich tym obarczać. – Człowiek, który ma wyrok 25 lat czy dożywocia, to dla młodych więźniów autorytet – twierdzi Kajetan Dubiel. – Ale ci starzy mówią: „Panie wychowawco, co ja będę się z tymi gnojami użerał. Ja chcę sobie książkę poczytać, mecz obejrzeć”. To pokazuje inną perspektywę. Paradoksalnie z długowyrokowcami dobrze się pracuje. Na początku odbywania kary jest faza buntu. Jak tłumaczy Dubiel, przy 25 latach i przy dożywociu trwa ona do trzech lat. A potem dożywotni się przystosowuje, świetnie funkcjonuje w więzieniu. Tacy więźniowie są kalifaktorami, czyli dyżurnymi, którzy roznoszą posiłki, pracują w bibliotekach, w radiowęzłach. Wyrabiają sobie nisze, chcą spokoju. Nie są zainteresowani rozrabianiem.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 05/2017, 2017

Kategorie: Kraj