Druga strona lustracji

Z GADZIEJ PERSPEKTYWY

Trzeba było dopiero telewizyjnego programu, aby padające wobec braci Kaczyńskich zarzuty związków z aferą FOZZ zostały podane publicznemu, coraz bardziej rzetelnemu osądowi. No i wystawione na głosy moralnego oburzenia. A przecież całej medialnej afery mogłoby nie być.
Źródło afery, książka Jakuba Kopcia i Heathcliffa Janusza Iwanowskiego Pineiro wydana została już rok temu i była znana nie tylko jej Czytelnikom. Omawiały ją „Trybuna”, „NIE”, były też informacje, o ile pamiętam, w „Przeglądzie”. Czemu obecnie oburzeni moraliści wówczas je zlekceważyli? Czemu słynna z dociekliwości wobec gwiazd sceny politycznej red. Monika Olejnik nie zapytała o to pół roku temu panów Kaczyńskich? Przecież gdyby podobne zarzuty padły wobec czołowych polityków lewicy, na pewno czas antenowy znalazłby się. Ale nadal wśród tych, którzy głoszą postulaty wolności mediów, pochwałę mediów jako czwartej władzy, są media lepsze i gorsze. Czemu zarzuty podane wobec lewicowego polityka w niskonakładowej „Gazecie Polskiej” od razu trafiają na anteny komercyjnych rozgłośni radiowych i telewizyjnych, a zarzuty jawiące się w prasie lewoskrętnej są pomijane, przemilczane? Dopiero kiedy podejmuje je telewizja publiczna, robi się krzyk. A przecież gdyby dziennikarze rzetelnie wykonywali swą demaskatorską misję, to zbliżająca się kampania wyborcza nie miałaby sosu Kaczyńsko-Pineirowskiego.
O zarzuty padające w książce „Po drugiej stronie lustracji” pytali pana ministra sprawiedliwości, Lecha Kaczyńskiego, posłowie SLD. Już pół roku temu. Ten temat pojawiał się w poselskich interpelacjach. Wszystkie wątpliwości pan minister Lech Kaczyński lekceważył. Mówił, że to są zarzuty mediów brukowych, niegodne uwagi. Zapowiadał proces o zniesławienie autorom książki i publikacji prasowych, rychłe pochwycenie niewiarygodnego pana Pineiro. Miesiące mijały. Pan Pineiro chodził na wolności. Pozwu nie było. Czyżby pan minister i jego polityczni przyjaciele liczyli, iż sprawa rozejdzie się po kościach? Ucichnie, przyklepie się ją jakoś? To lekceważenie parlamentu, lekceważenie mediów okropnie się zemściło na Kaczyńskich. Niezależnie od wyniku postępowania w sporze Pineiro kontra Kaczyńscy i ich polityczni przyjaciele, np. senator Glapiński czy Maciej Zalewski, warto się zastanowić nad dwoma ważnymi dla naszego systemu problemami.
Czy polityk oskarżony o malwersacje, zdradę przez osoby działające na granicy prawa musi od razu złożyć dymisję i wycofać się z życia politycznego? Czy podejrzenia są jednoznaczne z wyrokiem? Warto pamiętać, że te same gwiazdy mediów, które teraz krzywią się na zarzuty padające pod adresem ministra Kaczyńskiego, jeszcze niedawno na podstawie tylko przypuszczeń wydały wyrok na premiera Józefa Oleksego. Premiera oskarżali też ludzie związani z byłymi służbami specjalnymi. Czy moralny jest taki relatywizm? Oleksy był od razu zły, bo lewicowy, a Kaczyński z góry dobry, bo prawicowy? Ci, którzy teraz oburzają się na telewizję relacjonującą jedynie zarzuty, niechaj przypomną sobie, jak organizowano nagonkę medialną na jedynie podejrzanego Oleksego. A ten jedynie oskarżony podał się do dymisji.
Nie chcę rozstrzygać, czy minister Lech Kaczyński powinien teraz honorowo, jak Józef Oleksy, też złożyć swój urząd. Jednak niekorzystne jest dla wizerunku rządu, kiedy jego minister-prokurator generalny w jednym, jest równocześnie podejrzanym i kierującym organami prokuratorskimi wyjaśniającymi zarzuty wobec siebie.
Przypadek ministra-prokuratora generalnego, Lecha Kaczyńskiego, dowodzi, iż należy w naszym systemie oddzielić polityczną funkcję ministra sprawiedliwości od apolitycznych powinności prokuratora generalnego. Nie wiem, czy zarzuty wobec
min. Kaczyńskiego są prawdziwe. Zapewne po miesiącach wyrok sądu nie będzie już budził takich emocji jak dzisiejsze zarzuty. Ale gdyby po tym przypadku elity polityczne oddzieliły funkcje ministra sprawiedliwości od prokuratora generalnego, to film telewizji publicznej miałby głębszy sens.

Wydanie: 2001, 26/2001

Kategorie: Blog

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy