Dużo trzeba zmienić

Dużo trzeba zmienić

BEZ UPRZEDZEŃ Unia Wolności głosami swoich liderów obwieszcza, że nie ponosi odpowiedzialności za rząd, jaki współtworzyła z AWS-em i któremu, już po wyjściu z koalicji, nie pozwoliła upaść. Z wypowiedzi posłów Osiatyńskiego, Geremka i innych wynika, że były dwie koalicje rządzące: rządowa, w której UW pełniła rolę strażnika zrównoważonego budżetu, i sejmowo-senacka, złożona z AWS i SLD. Ta druga narobiła deficytu budżetowego w tym roku i na rok następny. Jeśli to prawda, to mamy absurdalny ustrój polityczny, jakiego nie przewiduje żadna konstytucja na świecie. Jakby dla dopełnienia nonsensu mądra koalicja rządowa ani razu nie sprzeciwiła się głupiej koalicji parlamentarnej. Absurd istnieje tylko w słowach i wyobrażeniach, rzeczywistość nigdy nie jest absurdalna. Ucieczka UW od odpowiedzialności jest na swój sposób racjonalna. Praktykowało ją również PSL w poprzedniej kadencji Sejmu, gdy prezes ludowców zgłosił wotum nieufności dla rządu, w którym zasiadali przedstawiciele jego stronnictwa. Jednak ludowcy w rządzie byli trochę zakłopotani nieodpowiedzialnością swojego prezesa, gdy tymczasem działacze UW są jak zawsze bardzo z siebie zadowoleni. Przy okazji wycofują się milczkiem ze stanowiska, będącego podstawą ich tak zwanej tożsamości: zasadniczy i nadrzędny podział polityczny w Polsce to podział na partie posierpniowe i postkomunistyczny SLD. Teraz mamy uwierzyć, że ten podział nie istniał, a prawdziwie ważne były różnice między UW z jednej strony a SLD i AWS z drugiej. Prawdą jednak było to, co Unia głosiła, tworząc rząd razem z AWS, a nie to, co mówi teraz. Zasadniczy podział pozostaje nadal ten sam: obóz solidarnościowy z jednej strony i cała reszta z drugiej. Konstytucje nie zawsze odzwierciedlają rzeczywiste ustroje polityczne i nie zawsze mają na nie rzeczywisty wpływ. Co z tego, że mamy Trybunał Konstytucyjny? Jeśli chodzi o realny stosunek sił, to obóz solidarnościowy przeważa i miażdży wszystkie inne siły. Lewica „postkomunistyczna” utrzymała się przy życiu politycznym dzięki przemyślnej sztuce uników, „niekonfrontacyjności” i w końcu ideowemu podporządkowaniu się temu obozowi. Ja tego wcale potępiam, bywają takie warunki, w których można przeżyć tylko dzięki udawaniu głupszego, niż się jest. Zniewolenie umysłu nie musi przychodzić z zewnątrz, może być wyborem dokonanym w celach samoobronnych. Jeden ze znanych działaczy SLD, człowiek niezwykle skądinąd inteligentny mówi, że „zjednoczona lewica jest dziś spadkobierczynią pragnień (już tylko niektórych) dawnej „Solidarności”, postulaty sierpniowe trudno uznać za prawicowe; aksjologia Sierpnia i sama idea solidarności są bliskie lewicy”. Mając takie przekonania – co lewica może wnieść nowego do polityki polskiej po prawdopodobnym objęciu rządów? Co daje zwycięstwo wyborcze, gdy nie ma się wewnętrznej wolności myśli, a na zewnątrz jest się ograniczonym przez instytucje, media i organizacje rewindykacyjne zdominowane przez obóz solidarnościowy? „Solidarność” ma pewne podobieństwo do argentyńskiego peronizmu, który wiele razy się kompromitował, przegrywał wybory i był skorumpowany, a mimo to po klęskach odradzał się znowu. Jeśli ktoś sobie z nią poradzi, to z pewnością nie ci, którym bliska jest jej aksjologia… Rządy koalicyjne sprzyjają zacieraniu odpowiedzialności. Jedna partia na drugą spycha winę za fiasko czteroletniego rządzenia i co gorsza, nawet obiektywny sędzia nie potrafi rozstrzygnąć, która bardziej szkodziła. Tym bardziej zdezorientowani muszą być wyborcy. Dochodzi do osłabienia świadomego udziału obywateli w rządzeniu państwem. Im więcej partii w parlamencie i rządzie, tym pełniej reprezentowana jest wielość poglądów panujących wśród ludzi. Ale przejawianie poglądów to jeszcze nie rządzenie. Tak zwana arytmetyka sejmowa może skłonić partię reprezentującą laicko myślącą część społeczeństwa do koalicji z partią religiantów i wówczas ani jedni, ani drudzy nie mają swojego rządu. W systemie wielopartyjnym nikt nie wie, na jaki rząd głosuje. Chcąc temu choćby częściowo zaradzić, poprzednia ordynacja dawała przywilej partii najsilniejszej. AWS była jednak partią zbyt słabą, aby ten przywilej umożliwił jej samodzielne rządzenie. Mógłby on dać Polce stabilny i jednorodny rząd po najbliższych wyborach, ale właśnie dotychczasowa koalicja z powodów egoistyczno-partyjnych popsuła ordynację i w warunkach pogłębiającego się kryzysu gospodarczego nie będziemy mieli silnego rządu, popieranego przez wystarczającą większość sejmową. Unia Wolności i inne partie zachowały się jak przysłowiowy pies ogrodnika. Do poprawionej konstytucji trzeba będzie wprowadzić zasadę odpowiedzialności za szkodliwe ustawy. Nie możemy godzić się na parlament, który przywłaszczył sobie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2001, 35/2001

Kategorie: Bronisław Łagowski, Felietony