Dylemat cebulki

Dylemat cebulki

Tulipany są jednymi z najbardziej inspirujących kwiatów i skrywają niejedną tajemnicę

 

Czy dziś prawdziwych tulipanów już nie ma? Chociaż są kwiatami z niebywale bogatą historią, współczesne odmiany tulipanów wydają mi się pozbawione uroku i czaru swoich przodków. Zyskały za to całą gamę nowych twarzy: niektóre przypominają wyglądem piwonie (odmiany pełnokwiatowe) albo lody w wafelku (tzw. tulipany lodowe, które rzeczywiście wyglądają jak porcja lodów, lecz tylko chwilę przed rozchyleniem płatków). Inne mają, nietypowe jak na kwiaty, niemal czarne lub zupełnie zielone płatki. Niegdysiejsza moda, która przyniosła tulipanom sukces, faworyzowała wszelkie odstępstwa od rutyny. Czyste i jaskrawe kolory, satynowo gładkie płatki i strzeliste sylwetki były cechami wyglądu, które zapewniły tulipanom solidną pozycję wśród kwiatów ogrodowych, jednak to wirus pstrości tulipana uczynił je naprawdę wyjątkowymi. Wywoływane przez wirusa frywolne przebarwienia płatków były rzadkie, nieprzewidywalne i urokliwe. Na płatkach pojawiały się jaśniejsze lub zupełnie białe wstęgi i smugi, a wraz z nimi uszkodzeniom ulegały liście.

Przed hodowcami stało jasne zadanie: zatrzymać pożądane cechy kwiatów i jednocześnie pozbyć się niszczącej rośliny choroby. Nie ustawali oni w dążeniach do otrzymania odmian o pstrych płatkach będących cechą wrodzoną, przekazywaną przez jedną cebulkę następnej, a nie wywoływaną przez nieprzewidywalnego wirusa. Kiedy w końcu udało się to osiągnąć, nazwano je tulipanami Rembrandta, ale czasy największej świetności tak ubarwione kwiaty miały już za sobą. Holenderski malarz szczególnie chętnie i w iście mistrzowski sposób przedstawiał na swoich płótnach zawirusowane tulipany, dając im do towarzystwa np. róże, co było czystą fantazją, ponieważ w tamtej epoce kwiaty te nie miały prawa się spotkać – kwitną w zupełnie innym czasie!

Współczesne tulipany Rembrandta to liczna grupa zdrowych odmian o fantazyjnych kwiatach, za którymi szaleją już tylko nieliczni ogrodnicy. Tymczasem styczność szerszej publiczności z tulipanami polega najczęściej na kupionej w markecie wiązance o ledwie wybarwionych pąkach, ale po okazyjnej cenie, co wzbudza we mnie szczere oburzenie. Tulipany zasługują i zawsze zasługiwały na więcej.

W wielu wiejskich ogródkach wciąż rosną tulipany, które sprawiły, że zakochałem się w tych kwiatach. To najzwyklejsze, najbardziej oczywiste tulipany pod słońcem: karminowe, złote i pomarańczowe tulipany nieśmiertelnej serii odmian Apeldoorn. Są niezawodne i nie wyradzają się po kilku latach uprawy, tak jak nowsze odmiany, a co najważniejsze – pachną! Pachną wyraźnie, intensywnie i wymagająco, zapachem gorzkim i słodkim jednocześnie, zapachem letnich polnych maków. To zapach, do którego trzeba się przekonać, podobnie jak do smaku brukselki, suszonych pomidorów czy kaparów. Żółte tulipany Yellow Apeldoorn są niemal złote, błyszczące, z czarnym środkiem. Czerwone Apeldoorn mają najintensywniejszy ze znanych mi odcieni czerwieni, a pomarańczowe Orange Apeldoorn wyglądają jak mus z pomarańczy i malin – na płatkach przebijają się czerwone smugi.

Tulipany tych trzech spokrewnionych odmian rosną łatwo i mają pewną wyjątkową cechę: z czasem kwiatów przybywa, a z jednej cebulki powstaje cała kępa. To wcale nie takie oczywiste zjawisko, szczególnie u nowszych tulipanów, które wymagają corocznego wykopywania i przesadzania w nowe miejsce, aby utrzymały się przy życiu. Fantazyjne odmiany pełnokwiatowe, lodowe czy papuzie potrzebują mnóstwa składników odżywczych, aby powtarzały kwitnienie każdego roku. Uprawę tulipanów rzadko rozpoczyna się od nasiona – zdecydowanie łatwiej zacząć od cebulki, która jest niczym innym, jak gotowym do odpakowania zestawem zrób-to-sam. W każdej odpowiednio wyrośniętej cebuli tkwią już zaczątki liści i przyszłego kwiatu. Od ogrodnika zależy, czy zostaną one odpowiednio rozpakowane, kiedy przyjdzie pora, ale w momencie zakupu cebulek ich przyszłość jest już z góry zaplanowana.

Po przekwitnięciu kwiatów liście tulipanów pozostają zielone jeszcze przez góra miesiąc, a później całkowicie zasychają. Jeśli kwiat został zapylony, to wcześniej na szczycie łodygi zawiązuje się również torebka nasienna, która jednak osłabia cebulkę i zgodnie ze sztuką powinna zostać usunięta. Zarówno stare, jak i nowe odmiany po przekwitnięciu zawiązują torebki nasienne wyglądające jak potwory z filmów grozy.

Żeby się o tym przekonać, trzeba pozwolić nasionom dojrzeć, co stoi w sprzeczności ze wszystkimi radami dotyczącymi uprawy tulipanów i innych kwiatów. Usuwanie przekwitłych kwiatów i przeszkadzanie roślinom w zawiązywaniu nasion sprzyja dłuższemu kwitnieniu lub też, jak w przypadku tulipanów, wydajniejszemu gromadzeniu siły i energii w podziemnej cebuli. Kiedy stanie się inaczej i torebka dojrzeje, po zbrązowieniu otworzy się na szczycie i uwolni nasiona. Wygląd otwartej torebki wprawił mnie w osłupienie: rozchylone na szczycie klapy wyglądają identycznie jak jaja krwiożerczego potwora z horroru „Obcy”.

Za takie efekty specjalne tulipanom bezwarunkowo należy się statuetka Oscara! Czy tulipanowe torebki mogły być pierwowzorem dla jaj filmowych bestii? Nigdy nie powiedziano tego głośno, ale historia dowodzi, że tulipany są jednymi z najbardziej inspirujących kwiatów ogrodowych i z pewnością skrywają jeszcze niejedną tajemnicę.

Botaniczne, bukietowe, liliokształtne, lodowe czy papuzie: różnorodność odmian tulipanów zdaje się nie mieć końca. Wśród ponad 3 tys. zarejestrowanych odmian jest nawet biały z niebieskim oczkiem – to tulipan niski (Tulipa humilis var. pulchella) Alba Coerulea Oculata. Całkiem niedawno sam przekonałem się też do tulipanów pełnokwiatowych, które mają mnóstwo płatków i olbrzymie kwiaty. Nowe odmiany tych szczególnych tulipanów mają wystarczająco silne łodygi, żeby je udźwignąć, więc nie przewracają się pod własnym ciężarem (co wywoływało we mnie więcej współczucia nad ich losem niż radości z kwitnienia). Pełne tulipany kwitną też dłużej, ponieważ owadom trudniej jest znaleźć drogę pomiędzy licznymi płatkami i je zapylić, a same pylniki odgrodzone są od słupków dodatkowymi płatkami, więc pyłek nie przenosi się tak łatwo. Pełne tulipany stoją więc dziarsko i kwitną, licząc czas tulipanowym rytmem, niemal w nieskończoność.

Tulipany mogą różnić się od siebie do tego stopnia, że wyglądają na odrębne gatunki, jednak wszystkie wytwarzają torebki nasienne o niepokojącej urodzie. Ja się ich nie boję, ale martwi mnie, że te wszystkie nowe tulipany już nie pachną tak jak kiedyś, więc tylko woni, tylko woni tulipanów żal.

 

Zejdź na ziemię

Tulipany należą do najbardziej znanych i lubianych kwiatów ogrodowych, które każdy z łatwością doprowadzi do kwitnienia. Przygoda zaczyna się jesienią od wybrania odpowiednich cebulek. Można je sadzić od września, kiedy pojawiają się w sprzedaży, właściwie aż do końca listopada, kiedy zaczynają występować pierwsze przymrozki. Z sadzeniem tulipanów nie warto się jednak aż tak spieszyć jak z innymi cebulkami. Jeśli jesienią zbyt długo tkwią w mokrej ziemi, może je zaatakować nieprzyjemna choroba, szara pleśń tulipana (Botrytis tulipae). Da ona o sobie znać dopiero wiosną, kiedy na liściach tulipanów pojawią się szare plamy, uszkodzenia i zniekształcenia. Idealnie będzie, jeśli posadzisz cebulki nie później niż sześć tygodni przed zamarznięciem gleby, aby dać im czas na wytworzenie korzeni.

Większość kwiatów cebulowych, także tulipany, sadzi się, stosując ogólną zasadę: głębokość sadzenia powinna wynosić trzykrotną wysokość cebuli. Warto się tego trzymać, ponieważ zbyt płytko posadzone cebulki najpewniej wyrosną i zakwitną, lecz kwiaty będą słabo zakotwiczone w ziemi i będą się przewracać. Łatwo jest je uszkodzić, zanim jeszcze pokażą swoje kiełki nad ziemią, sadząc wokół nich inne rośliny. Z kolei zbyt głęboko posadzone przebiją się na powierzchnię, ale dadzą tylko liście. Młode cebule tulipanów, takie, które jeszcze nigdy nie kwitły, potrafią same wyregulować głębokość, na jakiej znajdą się w podłożu. Pomaga im w tym specjalny korzeń kurczliwy – jeden z wielu, które wytwarza każda cebulka, lecz nieco grubszy i mający zdolność kurczenia się i rozciągania. Korzeń ten potrafi wciągnąć cebulkę pod ziemię, jeśli znajduje się zbyt blisko powierzchni. Mój podziw dla tej zdolności nie ma końca.

Prawdziwy dylemat dotyczy tego, czy cebulki tulipanów każdego roku należy wykopywać i przesadzać. Moim zdaniem: nie. Starsze odmiany tulipanów, które tak lubię, doskonale radzą sobie bez wykopywania. Ideą tej czynności jest zapewnienie kwiatom każdego roku nie tyle nowego miejsca (gdyby rośliny chciały się aż tak przemieszczać, wykształciłyby sobie nogi, a nie tylko korzeń kurczliwy!), ile świeżego, żyznego podłoża, które wykarmi żarłoczne cebulki. Dzięki temu tulipany nie tylko będą powtarzać kwitnienie co roku, ale też będzie ich przybywać. Z każdej cebuli matecznej z czasem urodzą się przybyszowe cebulki potomne, które dadzą nowe kwiaty. Podczas wykopywania mamy też szansę oddzielić te cebulki, a następnie dać im więcej miejsca do wzrostu, sadząc je ponownie jesienią. W teorii brzmi to fantastycznie, jednak w praktyce jest dla mnie zbyt kłopotliwe.

Po przekwitnięciu należy dać tulipanom przynajmniej sześć tygodni spokoju. W tym czasie liście zaczynają stopniowo zasychać, lecz inne rośliny niecebulowe właśnie ruszają z kopyta. Wykopywanie cebulek i przeszkadzanie innym kwiatom na rabatach we wzroście budzi mój zdecydowany sprzeciw. Pewną pomocą mogłyby być tutaj specjalne koszyczki do sadzenia cebul, które rzekomo chronią je przed nornicami i ułatwiają późniejsze wyjęcie z ziemi, lecz nie spotkałem jeszcze takich, które byłyby wystarczająco głębokie jak na potrzeby tulipanów. Zostawiam więc cebulki w ziemi na zawsze dokładnie tam, gdzie je pierwszy raz posadziłem, a jeśli zanikną – no cóż, w dzisiejszych czasach łatwiej kupić nową cebulkę, a ponieważ jest już kilka tysięcy odmian tulipanów, to zawsze znajdzie się taka, z którą warto spróbować od nowa.

Każdy, kto wiosną pragnie się cieszyć tulipanami nie tylko w ogrodzie, ale też w domu, z pewnością zauważył, że kwiaty te reagują na ciepło i w temperaturze pokojowej natychmiast się otwierają. Zjawisko to nosi nazwę termonastii. U tulipanów są to ruchy płatków wywołane zmianą temperatury. Kwiaty tulipanów otwierają się, gdy temperatura wzrasta powyżej 15 st. C, a zamykają, gdy spada poniżej 13 st. C. Płatki nie działają jednak na zasadzie zawiasów i nie mogą otwierać się i zamykać w nieskończoność.

Kiedy jest chłodniej, szybciej rośnie dolna strona płatków, co powoduje zamknięcie się kwiatu, a gdy cieplej – płatki rosną od wewnątrz, co powoduje ich rozchylenie. Przy każdym takim ruchu płatki wydłużają się o ok. 7% a podczas całego swojego życia kwiaty mogą zwiększyć swoje rozmiary nawet dwukrotnie. Rozchylanie się i zamykanie kwiatów nie służy jednak naszej przyjemności. Tulipany robią to dla owadów, które są najbardziej aktywne w ciepłe i słoneczne dni.

 

Razem raźniej

Na każdej rabacie powinno się znaleźć miejsce dla tulipanów, a kto się z tym nie zgadza, niech poszuka dla nich innego stanowiska. Niskie tulipany botaniczne doskonale sprawdzą się na skalniakach wśród odmian żagwinów ogrodowych (Aubrieta × cultorum) i floksów szydlastych (Phlox subulata), tworzących kolorowe poduchy. Dobrze będzie im też w towarzystwie niskiego irysa żyłkowanego (Iris reticulata). Tulipany botaniczne kwitną wcześniej od pozostałych i trzymają się blisko ziemi – czasem trudno nawet odgadnąć, że to one.

Na drugim końcu skali są tulipany liliokształtne, które wysokością zbliżają się do jednego metra i wyglądają jak wspaniałe baletnice. Można je mieszać z wcześnie zieleniącymi się bylinami i sadzić na tyłach kwiatowych klombów, a także pośród traw ozdobnych. Tulipany mogą też rosnąć w donicach, szczególnie z innymi kwiatami cebulowymi, posadzone metodą przekładańca (tzw. cebulkowa lazania): na dno donicy sadzi się największe cebulki, które zakwitną najpóźniej, a następnie na jednym lub dwóch kolejnych piętrach mniejsze cebulki, które zakwitną jako pierwsze, np. krokusy. W ten sposób jedna donica wiosną dostarczy kolejne tury kwiatów i zawsze będzie miło na coś popatrzeć.

 

Mów łaciną

Tulipa pochodzi od tureckiego tülbend oznaczającego turban, a nawiązującego do wyglądu kwiatów. Poza tulipanami botanicznymi, z których również wyhodowano wiele odmian ozdobnych, ale wciąż jeszcze da się prześledzić ich pochodzenie, genealogia tulipanów ogrodowych jest zapewne zbyt zawiła, aby kiedykolwiek udało się rozszyfrować dokładne pochodzenie odmian. Z tego względu do nazwy Tulipa dodaje się skrót spp., który pochodzi od łacińskiego słowa subspecies, czyli „podgatunek”. Ten skrót często stosuje się po nazwie rodzajowej, kiedy nie mamy pewności, z jakim gatunkiem mamy do czynienia.

 

Fragmenty książki Łukasza Skopa Kwiaty bez ogródek. Jak dbać o rośliny przez cały rok, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2023

Wydanie: 16/2023, 2023

Kategorie: Obserwacje
Tagi: botanika, kwiaty

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy