Amerykańskie media muszą ponownie określić swoją misję Choć kontrowersje w świecie mediów za oceanem są codziennością, rzadko kiedy ich żywotność wykracza poza pojedynczy cykl informacyjny. Skandale, kłótnie, niepoprawne politycznie komentarze pojawiają się i szybko znikają. O ile więc nie może dziwić sama dyskusja na temat rasowych aspektów pracy dziennikarskiej czy poruszania tematu rasizmu, wciąż w Stanach Zjednoczonych obecnego wręcz systemowo na wielu płaszczyznach życia, o tyle przedłużanie się tej dyskusji, trwającej ponad dwa lata, to znak, że chodzi o coś więcej niż zwykłą medialną przepychankę. Tak się dzieje w przypadku projektu redakcji „New York Timesa”, zwanego „1619”, poświęconego historii niewolnictwa i wykluczenia na tle rasowym w USA. Tytułowa data to rok, w którym do brzegów ówczesnych brytyjskich kolonii przybił pierwszy statek z niewolnikami z Afryki. W ramach tej inicjatywy „New York Times” opublikował wiele felietonów, reportaży, materiałów multimedialnych, prowadził też podcast i stworzył serię krótkich filmów wideo. Mimo że mowa o jednej z największych i najzasobniejszych redakcji na świecie, nawet jak na „NYT” było to przedsięwzięcie niesamowicie szeroko zakrojone. Nie tylko zresztą ze względu na wyzwania techniczne i logistyczne. „1619” miał tak naprawdę wymiar cywilizacyjny, bo od początku dążył do ustanowienia zmiany pozornie niewyobrażalnej. Stwierdzeniem założycielskim
Tagi:
Afroamerykanie, Black Lives Matter, Boston Globe, Chicago, dziennikarstwo, dziennikarstwo śledcze, etyka dziennikarska, fake news, Kamala Harris, kapitalizm, Leslie Harris, Lori Lightfoot, media, New York Times, Nikole Hannah-Jones, poprawność polityczna, postprawca, rasizm, społeczeństwo, USA