Francuzi coraz ostrzej reagują na zalew branży tekstylnej produktami z Chin
Korespondencja z Francji
Fast fashion, czyli moda ekspresowa, zalewa rynki europejskie tanimi i nietrwałymi produktami odzieżowymi. Firmy takie jak Shein, Temu czy AliExpress oferują ogromny wybór ubrań, często znacznie większy niż tradycyjne sklepy (niejednokrotnie przy tym kradnąc projekty innych firm odzieżowych), i stosują bardzo agresywną reklamę. Model ten opiera się na szybkim obrocie towarem bardzo niskiej jakości, co ma poważne skutki ekologiczne. Przemysł tekstylny odpowiada za ok. 10% światowej emisji gazów cieplarnianych i zużywa ogromne ilości wody.
Nieakceptowalne są ponadto warunki pracy w krajach produkcji fast fashion – mówi się o pracy przymusowej i dziecięcej. Moda ekspresowa osłabia też francuski (i europejski) przemysł odzieżowy: liczba miejsc pracy od 1990 r. spadła w nim trzykrotnie, obecnie zagrożonych jest kolejne 20 tys. miejsc pracy, a w przyszłości nawet 50 tys.
Francja wprowadziła już środki zaradcze, m.in. premię za naprawę ubrań i obowiązek oznaczania produktów tzw. eko-score’ami (system oceny wpływu produktów na środowisko). Nowe przepisy mają iść jeszcze dalej.
Tymczasem w Polsce w czerwcu br. Poczta Polska podpisała umowę z Temu, chińskim gigantem handlu elektronicznego, i mimo licznych głosów krytyki decyzja ta wciąż jest usprawiedliwiana przez neoliberałów, wedle zasady, że każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę na wolny rynkek, ma być pewny, że mu tę rękę wolny rynek odrąbie.
Świadomość społeczna i naciski
Zmiany prawne są bardzo często rezultatem presji społecznej. Nie inaczej było z ograniczeniami wobec chińskich gigantów odzieżowych. Firmy te oprócz ogromnego wpływu na degradację środowiska mają na sumieniu praktyki ocierające się o przestępczość systemową, w tym przypadku pracę przymusową i wykorzystywanie dzieci.
Mało przy tym się mówi o dramacie lokalnych przedsiębiorców, którzy, nawet jeśli chcieliby produkować w swoich krajach, napotykają wiele problemów, ponieważ ich koszty produkcji zawsze będą wyższe niż koszty towarów importowanych z Chin. Dlatego tanie, nietrwałe, do tego szkodliwe dla zdrowia ubrania stały się prawdziwą plagą współczesności.
Na szczęście problem ten jest bardzo zauważalny we Francji, gdzie w szczególności młode pokolenie pomnaża wysiłki w celu ograniczania własnej konsumpcji. Temat jest szeroko nagłaśniany poprzez działania influencerów, mówiących o katastrofie klimatycznej, zapraszanie do telewizji rzetelnych ekspertów zajmujących się tym tematem czy różnorakie akcje społeczne, a ludzie regularnie mobilizują się na rzecz działalności ekologicznej.
Ważny jest także w tym kontekście patriotyzm gospodarczy. Oddolne inicjatywy, takie jak bojkot nieetycznych producentów, przynoszą wymierne skutki. W sondażu organizacji Max Havelaar 60% Francuzów opowiada się za gotowością do bojkotu fast fashion. Szczególnie dotyczy to dużych sieci modowych (22%) oraz marek wielkiej dystrybucji (16%).
Dla Francuzów bardzo istotne jest wspieranie lokalnych producentów i manufaktur – pozwala to krok po kroku uwalniać się od globalnej ekspansji marek typu Zara, H&M, Topshop, Forever 21 itd., która nastąpiła w pierwszej dekadzie obecnego wieku. Według badań przedstawionych przez Statkraft i OnePoll 80% Francuzów odczuwa niepokój związany z następstwami zmian klimatycznych, co sprzyja wspomnianemu już ograniczaniu konsumpcji i wywieraniu presji na rządzących w celu wzmożenia wysiłków np. na rzecz hamowania rozwoju firm, które najbardziej zanieczyszczają środowisko.
Droga legislacyjna
W Polsce propozycja nałożenia kar na chińskie firmy spotyka się nie tylko ze sprzeciwem, lecz nawet z oburzeniem liberalnych polityków, którzy powołują się na argument o „ograniczaniu wolnego rynku”. Ze względu na tak dogmatyczny tok myślenia o systemie kapitalistycznym niemożliwe stają się jakiekolwiek konsultacje międzypartyjne w tym zakresie.
Tymczasem we Francji propozycję ustawy ograniczającej tzw. szybką modę złożył nie polityk lewicowej proweniencji, lecz deputowany Republikanów Antoine Vermorel-Marques, który zauważa rosnący problem marginalizacji francuskich producentów w obliczu zalewu chińskich










