Faszyści weszli do parlamentu

Faszyści weszli do parlamentu

Konsekwencje

Często pojawia się argument, że zamieszanie na scenie politycznej może zaszkodzić słowackiej prezydencji w UE, która rozpoczyna się w lipcu tego roku. Podnoszą go jednak raczej zwolennicy dotychczasowego premiera, chcąc ratować jego rząd.

Eksperci uspokajają, że obecność Słowacji w strukturach organizacji międzynarodowych nie jest zagrożona.

– Partia Kotleby nie znajdzie się w rządzie, ale w następnych wyborach – a możliwy jest scenariusz przyspieszonych wyborów – sytuacja może już być inna. Warto mieć tego świadomość – mówi historyk Pavol Matula.

Prawdopodobnie obserwujemy koniec ery Roberta Ficy. To polityk niejednoznaczny, populista, lider socjaldemokratycznej partii mający dobre relacje z biznesem, w ostatnich wyborach grający kartą antyimigrancką. Jeszcze dwa lata temu wydawało się, że nie ma z kim przegrać, lecz od tego czasu przegrał wybory prezydenckie z politycznym debiutantem Andrejem Kiską, a obecnie wprowadził do parlamentu 34 posłów mniej. – Teraz będziemy obserwować tylko jego upadek – przewiduje publicysta Peter Michalík.

– Słowację czeka rząd prawicy, może w nim być kilka sensownych osób, boję się jednak, że koalicja okaże się bardzo niestabilna i przetrwa rok lub dwa. Kiedy zaczną się perturbacje i ten rząd straci poparcie społeczne – a o to nietrudno przy koalicji sześciu partii – wzmocnią się nacjonaliści od Kotleby. Byłby to bardzo niebezpieczny scenariusz dla Słowacji – uważa Michalík.

Część Słowaków w obecnym zamieszaniu widzi szansę na powstanie nowej partii. Od zwycięstwa Andreja Kiski w wyborach prezydenckich spekuluje się o powołaniu nowego prezydenckiego ugrupowania. Kiska ma duży autorytet, nie zaangażował się w wybory parlamentarne i oficjalnie nie poparł żadnej partii. Prawdopodobnie sam nie powołałby nowego ugrupowania, ale – nieoficjalnie – mógłby poprzeć obywatelską partię budowaną oddolnie.

Niebezpieczne konsekwencje dla całego regionu może mieć zwycięstwo jawnie faszystowskiej partii Kotleby.

– Sukces skrajnej prawicy na Słowacji powinien być dzwonkiem alarmowym dla wszystkich państw regionu, także dla Polski. Proszę zwrócić uwagę, że bardzo podobny wynik w Polsce w zeszłorocznych wyborach parlamentarnych uzyskało ugrupowanie Pawła Kukiza. Absolutnie nie chcę powiedzieć, że Kukiz jest polskim Kotlebą, ale trzeba być świadomym, że na jego listach wyborczych znaleźli się ludzie o wyraźnie ksenofobicznym i nacjonalistycznym rysie, którzy przypominają mi niechlubne karty historii Polski lat 20. i 30. – mówi dr Pankowski, który działa w Stowarzyszeniu „Nigdy Więcej” i od lat monitoruje aktywność polskiej oraz europejskiej skrajnej prawicy.

Foto: AFP / VLADIMIR SIMICEK

Strony: 1 2 3

Wydanie: 11/2016, 2016

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy