Gapiszon – żywa skamielina

Gapiszon – żywa skamielina

Jesteśmy izolowaną łosiową wyspą, z której przedstawiciele tego gatunku ruszają na zachód Europy Piotra Dombrowskiego poznałem prawie dekadę temu na spotkaniu w Biebrzańskim Parku Narodowym. Ówczesny dyrektor parku Roman Skąpski zaprosił kilka osób do rozmowy o łosiach i kontrowersyjnych planach wznowienia odstrzału zwierząt tego gatunku. Skąpski wykazał się dość wyjątkową postawą. W końcu bycie dyrektorem parku oznacza zależność od ministra środowiska, a to właśnie minister miał plany zniesienia moratorium dla łosi. Ówczesny dyrektor stanął jednak murem za łosiem. Wtedy, w siedzibie parku narodowego w Osowcu-Twierdzy, zastanawialiśmy się wspólnie, co zrobić, żeby powstrzymać amatorów polowań. Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę, że biebrzańskie łosie, które są unikatowe pod względem genetycznym, gdyż tworzą odrębną populację, nie będą bezpieczne. Mają bowiem w zwyczaju wychodzić poza granice parku narodowego, gdzie z pewnością znaleźliby się chętni na ich zastrzelenie. Wtedy udało nam się zablokować plany myśliwych. Tymczasem w świecie ludzi nic nie ginie, więc pomysły zabijania łosi wracają. Co kilka lat mamy powtórkę z rozrywki. Pojawia się następny minister, nierzadko powiązany ze środowiskiem łowiecko-leśnym, i znów słyszymy, że łosi jest podobno „na potęgę”, że jest ich „za dużo”. Oskarża się te zwierzęta o wzrost liczby wypadków na drogach, nie łącząc tego zjawiska ze znacznie większą niż kilkanaście lat temu liczbą samochodów i brawurą kierowców. Kolejny dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego, Andrzej Grygoruk, też został skonfrontowany z ministerialnym rozporządzeniem dotyczącym łosi i skrytykował plany wznowienia polowań na te zwierzęta. Wskazał dość jasno, komu zależy na takim scenariuszu. Wtedy znów udało się zablokować wznowienie polowań na łosie. (…) W łosiu dostrzegam jeszcze jeden fenomen. Otóż w społeczeństwie rośnie sympatia względem tego charyzmatycznego zwierzaka. Można to było zobaczyć, gdy niezwykle szybko udało się zmobilizować tysiące ludzi do jego obrony. „Jestem z łosiem” – tak nazwałem kampanię, która powstrzymała jedną z prób wznowienia polowań na ten gatunek. Rzeczywiście: Polki i Polacy są z łosiem – z wyjątkiem tych, którym z wiadomych względów zależy na prawie do jego legalnego odstrzału. Tymczasem łoś nas łączy bez względu na polityczne barwy. Przyciąga coraz większą uwagę. Oczywiście pojawia się również poza doliną Biebrzy, ale to nie powód do zmartwień. Oznacza to tylko tyle, że gatunek powoli wraca do swoich historycznych siedlisk, na terenie których wcześniej bezwzględnie tępili go ludzie. Fakt, że nad rzeką Białą jest miasto, a nad Wisłą wyrosły osiedla bloków, jest kwestią ostatnich stuleci, a nie całych epok, w których występowały tam łosie. Łoś jest także polodowcowym reliktem – jednym z ostatnich przedstawicieli megafauny, który daje nam wyobrażenie o tym, jak wyglądał świat przyrody, zanim ludzie uczynili ziemię sobie poddaną. Żywy ostaniec czasów, których najstarsi mieszkańcy biebrzańskich wsi nie mogą pamiętać. Dlatego nazywam łosia żywą skamieliną. Inaczej niż Piotr Dombrowski, leśnik, pracownik parku narodowego i wytrwały tropiciel zwierząt. Piotr mówi o nim gapiszon, bo na widok człowieka, który przestał do niego strzelać, nie ucieka w panice, ale odbiega i się gapi. I chociaż nas najczęściej nie widzi, bo łosie mają słaby wzrok, to nasłuchuje i węszy. Te dwa zmysły – słuch i węch – są u łosi wykształcone najlepiej. Moim zdaniem oprócz tego, że łoś jest gapiszonem – uważam ów przydomek wymyślony przez Piotra za trafny – w dolinie rzek naszej Mezopotamii, nie tylko nad Biebrzą, lecz także nad Narwią, powinien zostać nazwany królem. (…) Łoś i łosza są królewską parą, chociaż żyją w separacji. Łosie nie są bowiem stadnymi jeleniowatymi. Nie chodzą w dużych grupach – poza luźnymi zgrupowaniami samców łosi czy samicami prowadzącymi młode. Łoś jest indywidualistą. A królewska para schodzi się tylko raz w roku, w okresie łosiowych godów. I tu też łoś różni się od swojego krewniaka jelenia. Nie ryczy, ale dość subtelnie stęka. We wrześniowej mgle trzeba się wsłuchać w odgłosy świata przyrody, najlepiej pod wieczór i o świcie, by wyłowić ów charakterystyczny głos. Tego wyławiania łosiowych stęków nauczył mnie Piotr. Oczywiście łosie widywałem już wcześniej. Zostałem fanem tych zwierząt na długo, zanim zacząłem ich bronić i organizować akcje na rzecz powstrzymania polowań na te zwierzęta. Ba! Nawet wykarmiłem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2023, 41/2023

Kategorie: Zwierzęta