Gorączka ropy na Kanarach

Gorączka ropy na Kanarach

Rozliczanie polityków

– Platformy wiertnicze i wakacyjny wypoczynek nie idą w parze, więc słusznie lokalne władze obawiają się strat finansowych związanych ze zmniejszonym ruchem turystycznym. Dodatkowo niepokój budzi pomysł prowadzenia odwiertów na obszarze aktywnym sejsmicznie, co znacznie zwiększa ryzyko wycieku. Przykłady z przeszłości, choćby katastrofa w Zatoce Meksykańskiej, pokazują, że koncerny wydobywcze nie są przygotowane na akcje ratunkowe, a koszty wycieku ponosi zarówno przyroda, jak i ludzie – mówi rzeczniczka polskiego Greenpeace’u, Katarzyna Guzek.

Repsol przekonuje, że platformy będą stały 60 km od brzegu i nikt ich z plaży nie będzie widział. Da się to pogodzić. Popatrzcie – zdaje się mówić Repsol – zainwestujemy tu w ciągu najbliższych lat 7,5 mld euro, stworzymy 5 tys. miejsc pracy. Tam, pod powierzchnią wody, może być ponad 2 mld baryłek surowca. A rząd wtóruje: jeżeli my odpuścimy, czarne złoto wezmą Marokańczycy. Przecież my wszyscy, Hiszpanie, zużywamy milion baryłek ropy dziennie, również do produkcji ukochanych na Kanarach desek surfingowych. Wszyscy tego potrzebujemy, a tak będziemy mieli dostęp do własnego surowca przez jakieś 10-30 lat. Myślcie, na Boga, racjonalnie. Macie 33-procentowe bezrobocie. To o jedną trzecią więcej niż hiszpańska średnia. Przecież nie wszyscy mogą nalewać piwo i robić tatuaże turystom.

Wasza praca to praca dla specjalistów spoza wysp – odpowiadają ekolodzy i mieszkańcy – my naszą stracimy, bo platform może i nie będzie widać z brzegu, ale wszyscy będą wiedzieli, że stoją tuż za horyzontem. Stracimy tutejszą naturalność, dziewiczość, opinię ekologicznego raju na ziemi. Najpierw dowaliliście nam podatek od odnawialnych źródeł energii, na które niemal w pełni przestawiły się mniejsze wyspy, a teraz jeszcze to: ropa w edenie. Naprawdę chcecie tu otworzyć pole naftowe o powierzchni dwukrotnie przekraczającej powierzchnię Fuerteventury i Lanzarote? Odwierty to zagrożenie dla bioróżnorodności. Kto wie, co może się zdarzyć, kiedy nagle zniknie jeden, z pozoru nieważny gatunek. Co z czystością odsolonej wody pitnej, na której tutaj polegamy? Wy będziecie na tym zbijać kokosy, a na nas przerzucacie całe ryzyko.

Największe zagrożenie to wyciek. Trudno je lekceważyć. Po katastrofie platformy BP „Deepwater Horizon” sprzed kilku lat przyroda w niektórych rejonach dojdzie do siebie najwcześniej za dwie dekady. Plama ropy, która rozlała się po Zatoce Meksykańskiej, miała powierzchnię prawie trzech Fuerteventur i grubo ponad czterech Lanzarote. Co roku w różnych częściach świata dochodzi do kilku mniejszych, ale co najmniej kłopotliwych w skutkach wycieków. Wystarczy jedna czarna plaża przez jeden dzień, aby zrujnować cały sezon turystyczny.

Jak przekonuje Katarzyna Guzek, silny opór społeczny, brak zgody ze strony lokalnych władz i liczne działania mające skłonić Repsol do odstąpienia od planów wydobycia mogą się okazać skuteczne. W Hiszpanii trwa masowe rozliczanie polityków, którzy w przeszłości dopuścili się łamania prawa w imię interesów wielkiego kapitału. Jednocześnie wysokie poparcie społeczne zyskuje Podemos, partia powstała na fali protestów ruchu oburzonych. Sytuacja polityczna jest płynna. Nie można więc zakładać, że projekt odwiertów będzie kontynuowany.

Strony: 1 2 3

Wydanie: 2014, 49/2014

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy