Grecja Herosów, Grecja oburzonych – rozmowa z prof. Włodzimierzem Lengauerem

Grecja Herosów, Grecja oburzonych – rozmowa z prof. Włodzimierzem Lengauerem

Dla dzisiejszych radykałów hasło „chleba i igrzysk” to za mało – chcą obalenia systemu Prof. Włodzimierz Lengauer – historyk, pracownik Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, w latach 2008-2012 prorektor Uniwersytetu Warszawskiego ds. badań naukowych i współpracy z zagranicą. Autor licznych publikacji z zakresu historii starożytnej Grecji, specjalizuje się w badaniach nad grecką religią i kulturą. Rozmawia Paweł Dybicz Panie profesorze, jeżelibyśmy powtórzyli za Norwidem: „Przeszłość – jest to dziś, tylko cokolwiek dalej”, to znaczy, że… żyjemy w czasach helleńskich? – W jakimś generalnym ujęciu to powiedzenie jest prawdziwe, ale przestrzegałbym przed takim rozumieniem, że przeszłość to dzisiaj, szczególnie gdy idzie o starożytność. Wydaje mi się, że jest odwrotnie i że poznawanie przeszłości jest ciekawe dlatego, że jest inna. Ona nie jest dziś. Z drugiej strony, i wspomniane zdanie to sugeruje, przeszłość jest ciągle w nas obecna. Zresztą świadczy o tym powiedzenie stoików rzymskich, pewnie znane Norwidowi, nihil novi sub sole (nic nowego pod słońcem), czyli że wszystko już było. I dlatego mówimy: już starożytni Grecy i Rzymianie…? – To miałoby świadczyć, że chcemy żyć jak w starożytnej Grecji i Rzymie, a przynajmniej naśladować je? Jeżeli tak, to wprowadźmy niewolnictwo, trzymajmy kobiety zamknięte w domu… Albo, jeżeli chcemy, żeby było jak przed wiekami, wprowadźmy zasadę, że wszystkie zawody będą się odbywać z udziałem nagich sportowców. I bez udziału kobiet widzów. – To nie do końca tak, bo istniały zawody, w których i kobiety były widzami, z tym że niezamężne. Igrzyska w Olimpii mogły oglądać niezamężne dziewczyny, a więc zupełnie odwrotnie do naszych obyczajów, bo prędzej byśmy uznali, że na nagich mężczyzn mogą patrzeć mężatki, nie zaś panny, które nagich mężczyzn jeszcze nie widziały, a przynajmniej nie powinny oglądać. Na tym przykładzie widać, że w świecie antyku były inne obyczaje i poglądy, ale kultura helleńska jakoś w nas żyje. GRECKA TRAGEDIA Czy to, co obserwujemy dziś w Grecji, to taka współczesna wersja tragedii antycznej? – Tragedii to chyba nie, choć można i tak to określić, pewne podobieństwo bowiem jest. Podstawą tragedii greckiej jest błądzenie ludzkie, pomyłka, a nie, wbrew temu, co często przekazują podręczniki, tragedia przeznaczenia i losu. Dramat grecki polega na tym, że ludzie nie wiedzą, jak postępować, a całość tragicznych zdarzeń wynika z błędu ludzkiego. Jeżeli założymy, że źle rozumiemy wyrocznie, urządzenie świata, to możemy powiedzieć, że już starożytni Grecy odkryli to, co ma miejsce w dzisiejszej Grecji, a mianowicie, że ludzie błądzą i nie wiedzą, jak właściwie postąpić. Dlatego wcale nie wiemy, jaki będzie ostateczny koniec dzisiejszej tragedii Greków. Jak często w antycznej Grecji pojawiali się tacy, których dziś nazywamy oburzonymi? – Można tu szukać paraleli, chociaż robię to niechętnie jako przeciwnik prezentyzmu w historii. Oczywiście były tego typu ruchy w poleis greckich i potem w świecie rzymskim, ale kierujące się czym innym. Podstawą niezadowolenia i żądań oburzonych jest to, żeby osiągnąć drobnomieszczański poziom życia, żeby być w obrębie klasy średniej. Natomiast jeśli popatrzymy przede wszystkim na Rzym, bo to był bardziej jego problem niż świata greckiego, to plebs miejski, żyjący nieraz w paskudnych warunkach, stanowił wyraźne zagrożenie nie tylko dla rządzących. Ówczesnym oburzonym wcale nie chodziło o to, żeby żyć tak, jak żyją arystokraci czy nobilowie. Bardziej chodziło o to, co streszcza słynne hasło panem et circenses (chleba i igrzysk), a więc, że wystarczy podstawowe wyżywienie i podstawowa rozrywka. Niezadowolenie było wtedy, gdy szły w górę ceny chleba, a dokładnie produktów zbożowych, bowiem zasadniczym posiłkiem ubogiego człowieka starożytności była kasza. Wystarczyło, że wprowadzono sprzedaż taniego zboża albo jego rozdawnictwo i zorganizowano igrzyska, podczas których lud się bawił, by niezadowolonych nie było. Natomiast dzisiejszych oburzonych to by nie usatysfakcjonowało. Nawet wygrana Greków na Euro 2012 by nie wystarczyła? Igrzyska to dla nich za mało? – Ich żądania są znacznie większe i zarysowuje się możliwość powstania ruchu politycznego, antysystemowego w ogóle. W dzisiejszej Grecji następuje radykalizacja żądań i postaw politycznych, radykałowie z prawa i z lewa występują przeciwko obecnemu systemowi, przeciwko gospodarce wolnorynkowej. Tego nigdy nie było w starożytności, nawet powstania niewolnicze nie miały na celu obalenia niewolnictwa. Ich organizatorzy chcieli sami uzyskać lepszą pozycję

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2012, 25/2012

Kategorie: Wywiady