Wiele więc wskazuje, że wbrew obawom część reprywatyzacyjnych zmartwień stolicy niedługo zostanie uregulowana. Co jednak z dużą ustawą reprywatyzacyjną, która ujęłaby problem szerzej? Kłopoty z reprywatyzacją zaczęły się w zasadzie już w 1990 r. Dlaczego zatem tak długo musimy czekać na ustawę? – Niestety, prawda jest trywialna. Kwestia ta dotyczy głównie Warszawy, w związku z tym przez wiele lat przedstawiciele wszystkich formacji uważali, że posłowie ze stolicy chcą coś uregulować kosztem reszty Polski – tłumaczy senator Pociej. – W grę wchodzą animozje antywarszawskie, chociaż reprywatyzacja coraz częściej dotyka także inne polskie miasta – dodaje Marek Borowski.
No właśnie. Prawdziwą zmorą Poznania są czyściciele kamienic, którzy na zlecenie nowych właścicieli robili wszystko, by wyrugować dotychczasowych lokatorów. Głośno było o stawiających zaciekły opór mieszkańcach kamienicy przy ul. Stolarskiej 2. Odłączono im wodę i gaz, a w ścianach wiercono dziury. Wytrzymali pół roku. Potem się wyprowadzili.
W Krakowie miasto traciło grunty na rzecz Kościoła. W ten sposób Komisja Majątkowa rekompensowała kościelne straty mienia z czasów PRL. W 2003 r. księża salwatorianie otrzymali park Jalu Kurka przy ul. Szlak, który zamknęli przed mieszkańcami. Dopiero po 10 latach duchowni zaczęli się dogadywać z miastem w sprawie ponownego udostępnienia tego terenu. Część działki została jednak zabudowana. Na własność parafii bazyliki mariackiej przeszły natomiast grunty należące kiedyś do spółki Polan. Tym sposobem Kościół stał się również właścicielem domków mieszkalnych z ul. Katowickiej.
Ogromny problem stanowią w Krakowie także kamienice, które przed wojną należały do Żydów. Głośny był przekręt, dzięki któremu gangsterzy na podstawie sfałszowanych dokumentów przejęli dwie pożydowskie kamienice przy ul. Dietla 59 i Podbrzezie 4.
Krakowscy urzędnicy twierdzą, że w sądach i urzędach toczy się 400 postępowań zwrotowych dotyczących krakowskich nieruchomości.
W Łodzi spadkobiercy przedwojennych właścicieli najchętniej zgłaszają się po budynki, które miasto wyremontowało. O kamienicę pod Gutenbergiem przy Piotrkowskiej 86, jedną z najpiękniejszych, upomniała się spadkobierczyni, tymczasem remont tego budynku kosztował miasto milion złotych.
Jak podaje portal lodz.naszemiasto.pl, problemy mają również lokatorzy zreprywatyzowanych kamienic, którzy zdążyli wykupić mieszkania na własność. „Własności nikt im już nie odbierze, ale stracili prawo do części gruntu, na którym stoją kamienice. Będą mieć problemy, jeśli zechcą sprzedać mieszkania, bo bez własności gruntu nie sposób założyć księgi wieczystej dla mieszkania. Muszą też płacić na utrzymanie budynku”, czytamy. Dotyczy to lokatorów kamienic przy ul. Piotrkowskiej 200, Kamińskiego 14, Sienkiewicza 33 i Bazarowej 8.
Głównym problemem Łodzi jest jednak mafia oszustów, którzy przejmują kamienice na podstawie sfałszowanych dokumentów. Szacuje się, że bandyci wyłudzili nawet 380 kamienic, a straty poniesione przez miasto sięgają miliardów złotych.
Reprywatyzacyjne kłopoty przenoszą się też na wieś. Spadkobiercy dawnych właścicieli upominają się o majątki znacjonalizowane na mocy reformy rolnej. Często skutecznie.
Lobby kamieniczników
Wszelkie projekty zakładające kontrolowanie i limitowanie handlu roszczeniami lub ograniczenie zwrotów w naturze budzą silny opór wpływowych grup interesu. – Ustawa reprywatyzacyjna blokowana jest najbardziej przez lobby kamieniczników, szczególnie tych, którzy skupują roszczenia do nieruchomości. Im obecny stan bardzo się opłaca. Za grosze kupują roszczenia, a odzyskują bardzo wartościowe budynki – mówi Piotr Ciszewski, prezes Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów. – Warto też dodać urzędników, którym wygodnie jest oddawać budynki, zamiast dbać o zasoby komunalne. Tajemnicą poliszynela są zresztą kontakty tych urzędników oraz lokalnych polityków z kamienicznikami.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy