Handel roszczeniami trwa

Handel roszczeniami trwa

Działacze ruchu lokatorskiego podają przykład reprywatyzacji pałacu Błękitnego w Warszawie. Spadkobiercą dawnych właścicieli był Jan Zamojski, który trzy lata bezskutecznie starał się o zwrot. W końcu sprzedał roszczenie biznesmenowi. Ten okazał się człowiekiem nadzwyczaj skutecznym. Kilka miesięcy po transakcji otrzymał decyzję zwrotową.

– Handlarze roszczeniami są świetnie zorganizowani. Dysponują wyspecjalizowanymi kancelariami prawniczymi, z którymi miasta przegrywają kolejne procesy – przyznaje Sebastian Wierzbicki.

Co było do przewidzenia, w Warszawie senatorskie propozycje wzburzyły środowisko właścicieli ze stowarzyszenia Dekretowiec. Jego członkowie stwierdzili wręcz, że zapisy nowelizacji krzywdzą ich jeszcze bardziej niż sam dekret Bieruta. „Senacki projekt ustawy likwiduje możliwość ich zwrotu [nieruchomości – przyp. W.R.] w naturze (ograniczając nawet obecne możliwości odzyskiwania nieruchomości na podstawie dekretu Bieruta) niekonstytucyjnymi przepisami, jeszcze bardziej represjonującymi właścicieli niż dekret Bieruta”, czytamy w apelu podpisanym przez Ewę Wierzbowską z Dekretowca.

Wierzbowska powołuje się też na opinie do projektu nowelizacji wydane przez Krajową Radę Sądowniczą, Naczelny Sąd Administracyjny i Krajową Radę Notarialną, które wskazują, że część zapisów może być niezgodna z konstytucją, co zdaniem członków stowarzyszenia z miejsca powinno przekreślać cały projekt.

Senator Pociej broni się przed tą krytyką. Twierdzi, że nie rozumie, dlaczego właściciele boją się wprowadzenia nadzoru notarialnego nad handlem roszczeniami: – Nie wiem, w jaki sposób ten przepis miałby ograniczać prawo zbycia własności. Dla spadkobierców ma to same plusy, ponieważ chroni m.in. interes osób starszych, które dotychczas sprzedawały roszczenia za grosze ze stratą dla siebie.

Do nowelizacji ostrożnie podchodzi także Jan Śpiewak, śródmiejski radny oraz lider stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, które monitoruje warszawską reprywatyzację oraz stara się walczyć z jej negatywnymi skutkami społecznymi. – Z pewnością to krok w dobrym kierunku, szczególnie zapis dotyczący kamienic zrujnowanych w dwóch trzecich i odbudowanych przez państwo, ale widać też niestety, że projekt był pisany na kolanie – mówi. – Nasi prawnicy twierdzą, że przed Trybunałem Konstytucyjnym się nie obroni.

– Zakładam, że ustawa i tak trafi do TK. Jeśli ten organ stwierdzi jakieś uchybienia, zostaną wprowadzone odpowiednie poprawki. Jeżeli teraz nie przegłosujemy tego projektu z obawy przed Trybunałem, popełnimy ten sam błąd co nasi poprzednicy. Wszyscy bali się poprzeć ustawę reprywatyzacyjną z powodu zarzutów niekonstytucyjności. W efekcie sprawa pozostaje nieuregulowana do dzisiaj – mówi senator Borowski. W odpowiedzi na krytykę ze strony członków Dekretowca tłumaczy: – Ci ludzie mówią, że nowelizacja to wywłaszczenie. A przecież oni lub ich przodkowie już zostali wywłaszczeni. My chcemy teraz odpowiedzieć na pytanie, co i jak zwracać. I państwo ma prawo ustalić, że pewnych obiektów zwracać nie należy. Ten projekt nie odbiera też właścicielom dotychczasowej możliwości sądowego ubiegania się o odszkodowanie.

Jaśniepaństwo wracają i odbierają

Przeciwni są także potomkowie polskiej arystokracji. W ich interesy bezpośrednio uderza zmiana pozwalająca miastu na oddalanie roszczeń do budynków użyteczności publicznej. Często są to pałace, a wśród polskich książąt swego rodzaju modą stała się walka o dawne rodzinne majątki, z których na powrót robi się „siedziby rodowe”. Polskie Towarzystwo Ziemiańskie wprost pisze, że celem jego istnienia jest „unieważnienie stalinowskich dekretów z 1944 r. i lat późniejszych, wstrzymanie sprzedaży nieruchomości ziemiańskich i wspieranie powrotów do rodzinnych siedzib”.
Przed drugą turą wyborów prezydenckich członkowie PTZ zaapelowali do obu kandydatów, by bronili świętego prawa własności.

W myśl tej zasady działa rodzina Krasińskich, która jest na najlepszej drodze do odzyskania warszawskiego pałacu Królikarnia wraz z otaczającym go parkiem, ulubionego miejsca spacerów mieszkańców Mokotowa. W budynku znajduje się Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego, filia Muzeum Narodowego w Warszawie. Arystokraci wystąpili do sądu o jego eksmisję. Pałac w czasie wojny stał się ruiną, a odbudowany został dopiero w 1965 r. przez państwo, które do dzisiaj ponosi koszty jego utrzymania.

Strony: 1 2 3 4 5 6

Wydanie: 2015, 25/2015

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy