Hieny powstańcze

Hieny powstańcze

Wśród warszawiaków nie brakowało ludzi, którzy pokazali się z najgorszej strony Przywykliśmy mówić z zachwytem o bohaterstwie, solidarności i patriotycznej postawie warszawiaków podczas powstania. Wszystkich warszawiaków. Tymczasem nie brakowało wśród nich ludzi małych, o zerowym morale, którzy teraz, w trudnych dniach, pokazali się z najgorszej strony, którzy własną podłością potęgowali cierpienia innych. Dziennik „Walka” już w połowie sierpnia wykrzyczał w tytule: „Wśród nas żyją hieny. Jeszcze nie ucichną echa walk, a oni żerują na pobojowisku, wypełzają z workami i plądrują. Kradną nie tylko żywność, na którą czekają głodne dzieci i walczący żołnierze, obrabiają także mieszkania ze wszystkiego, co się da (…)”. Kilka pism ostrzegło, że „wielu złodziejaszków włamuje się do mieszkań wtedy, kiedy ich właściciele siedzą w schronach”. Odnotowano przypadki „obrabiania” mieszkań przez żołnierzy Armii Krajowej, ale zdecydowana reakcja żandarmerii wojskowej, a także wykonanie kilku wyroków śmierci – zahamowały ten proceder. ROZGŁOSU NABRAŁO ograbienie posterunku policji zdobytego przez powstańców. W magazynach zalegało tam sporo wódki i żywności wcześniej zarekwirowanej mieszkańcom. Był to podstęp okupanta. Produkty celowo zatruto. Śmierć dotknęła nie tylko rabusiów, ale i tych, którzy kradzione towary kupili za ciężkie pieniądze. „Barykada” sygnalizuje nasilanie się spekulacji: „(…) hieny żądają fantastycznych cen za sprzedawane artykuły (…)”. W piśmie „Warszawa Walczy” czytamy: „Jest grupa ludzi, która obrasta w pierze, tuczy się krzywdą i nieszczęś­ciem swoich rodaków. Ci ludzie to paskarze. Pozbawieni wszelkiego poczucia wspólnoty narodowej i najbardziej elementarnej przyzwoitości. Są zaślepieni żądzą zdobycia majątku. Nie obchodzą ich płonące domy, bezdomni, głodni (…). Ci ludzie, a właściwie wampiry, potrafią bez zająknięcia żądać od człowieka, który stracił całe swoje mienie – 100 zł za 1 kg kartofli. Za 1 kg słoniny – 1000 zł, a za kilogram masła – aż 2400 zł”. Pismo najbardziej piętnuje tych, którzy sprzedają artykuły pierwszej potrzeby wyłącznie za dolary, złoto lub biżuterię: „Ten, kto nie ma – niech zdycha z głodu (…). To gangsterzy żywnościowi”, puentuje gazeta. Pismo „Walka” z 26 sierpnia stwierdza: „Są dwa symbole sierpniowego powstania: biały orzeł i ksiądz z biało-czerwoną opaską, który wśród kul i bomb, wśród pożarów i trzasku walących się domów spieszy na swój kapłański posterunek (…)”. GAZETA OPISUJE szczegóły bohaterskiej postawy sanitariuszki ze Szpitala Czerwonego Krzyża, która pod ogniem niemieckich karabinów maszynowych dostarczyła żywność zakładnikom uwięzionym w podziemiach Muzeum Narodowego. Prasa powstańcza sygnalizuje o coraz częstszych przypadkach bierności wśród osób, które korzystają z opieki społecznej, a nie poczuwają się do żadnych obowiązków: „Odmawiają przyniesienia wody, obrania ziemniaków czy mycia naczyń”. W „Biuletynie Informacyjnym” czytamy: „Zgorszony sobku, zajmujący przedpowstańcze, a może nawet przedwojenne mieszkanie, wejdź w położenie pogorzelców (…). Strach pomyśleć, że są jeszcze w powstańczej Warszawie ludzie, którzy posiadają niezamieszkane pokoje, salony, gabinety… Nie pora na to. Należy natychmiast zamienić to wszystko na sypialnie dla bezdomnych braci. A jeśli spłonie twój dom?”. Na apel władz wojskowych o przyjmowanie na kwatery prywatne rannych łącznie z wyżywieniem… odpowiedziało kilkunastu obywateli. „Wojna sprzyja demoralizacji. Gdy śmierć zagląda w oczy milionom – setki ciągną z tego korzyści”. „KOBIETA NA BARYKADZIE” z 29 sierpnia apeluje do mieszkańców: „Na ulicach, podwórkach i ogródkach, na naszej drodze do codziennych zajęć, widać wiele grobów bohaterskich żołnierzy. Większość tych grobów jest w opłakanym stanie: napisy na krzyżach bledną, zanikają, ziemia obsuwa się z mogił, są zaśmiecone zwiędłymi kwiatami. Kobiety! Czyż pozwolicie na to?!? Zorganizujcie natychmiast Komitet Opieki Nad Grobami. Dajmy wyraz wdzięczności i pamięci dla tych naszych, młodocianych przeważnie obrońców!?! (…)”. „Wojskowy Biuletyn Informacyjny” odwołuje się do podstawowych nakazów moralnych i apeluje do okazywania pomocy innym: „Przez zasypane gruzem i szkłem, przegrodzone barykadami ulice, ciągną korowody tych najbardziej nieszczęśliwych. Worek na plecach zawiera całe ich uratowane mienie. Nie posiadają już nic. Nie wiedzą, gdzie spędzą noc, czym nakarmią dzieci (…), popędzani kulami, smagani pożarem idą w szczęśliwe, niezniszczone jeszcze dzielnice. W ich oczach widać rozpacz. Trzeba takich przygarnąć, a nie mijać obojętnie”. „Biuletyn Informacyjny” z 1

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2014, 37/2014

Kategorie: Historia