Historia Iraku i 1 marca nad Wisłą

Historia Iraku i 1 marca nad Wisłą

Komu przysługuje miano bohatera, a komu terrorysty i bandyty?

Wiosną 2016 r. mija 13 lat od ataku Zachodu na Irak. Polska brała czynny udział w haniebnym najeździe na ten kraj. Jak pisze arabista prof. Marek Dziekan w książce „Historia Iraku”, zajęcie Bagdadu i de facto zniszczenie państwa przez wojska interwencyjne społeczność arabska będzie postrzegała i komentowała latami tak samo traumatycznie jak przegraną wojnę z Izraelem w 1967 r. czy zdobycie Bagdadu w 1258 r. przez Mongołów pod wodzą Hulagu-chana (równoznaczne z upadkiem kalifatu Abbasydów i końcem rozkwitu cywilizacji arabskiej). I nie ma tu znaczenia opinia o reżimie Saddama Husajna. (…)
Nasz mainstream zachwycał się polskim udziałem w tej na wskroś kolonialnej ekspedycji. Walczących później z okupacją Irakijczyków nazywano terrorystami, bandytami, pospolitymi rzezimieszkami, osobnikami bez czci i honoru dybiącymi na życie i mienie zwykłych ludzi. I nieważne, czy byli to dawni członkowie partii Baas, wojskowi i policjanci Saddama, ludzie związani z funkcjonowaniem dawnego reżimu i państwa irackiego, czy też członkowie międzynarodówki terrorystycznej, którzy, na skutek chaosu i bezprawia, jakie zapanowały na tych terenach, przybyli, by realizować dżihad w wojnie z niewiernymi „krzyżowcami” (miejscowa Al-Kaida pod wodzą Jordańczyka Abu Musaba az-Zarkawiego uzyskała fantastyczne warunki do działania zarówno pod względem operacyjnym, jak i społecznego wsparcia). Wszyscy oni próbowali jednak walczyć i walczyli – w imię różnych ideałów i z różnych powodów – przeciwko okupantowi. Choć my jako Zachód uważaliśmy, że nasze intencje i działania były na wskroś szlachetne i miały przynieść Irakijczykom wolność, demokrację i postęp.
Polski mainstream, przede wszystkim liberalny, ale i neoliberalno-prawicowy, przedstawiając tych ludzi tak, jak wspomniałem, a zarazem ustanawiając 1 marca świętem „żołnierzy wyklętych” i wysławiając ich niezłomność, walkę z okupantem, popadł w potworny dysonans poznawczy i rozdwojenie jaźni. Bo czy „Bury”, „Ogień”, „Łupaszka” i im podobni, gloryfikowani dziś, bo walczyli z „komunizmem” i „okupacją sowiecką”, nie są jak az-Zarkawi czy członkowie tzw. armii Mahdiego Muktady as-Sadra? Kto w takim razie jest terrorystą, bandytą, a kto bojownikiem o wolność, niepodleg­łość i przeciwnikiem okupacji kraju? Komu przysługuje miano bohatera, herosa, prawego bojownika – a komu terrorysty, bandyty? Jaką miarą to mierzyć i wedle jakich kryteriów klasyfikować?
Smutnym epilogiem tego dramatu i tragizmu nadwiślańskich dziejów jest fakt, że posłowie lewicowego ponoć SLD głosowali w lwiej części za ustanowieniem 1 marca święta gloryfikującego en bloc wątpliwe postacie naszej najnowszej historii, wpisując się tym samym w ultraprawicową i antylewicową narrację.

Wydanie: 12/2016, 2016

Kategorie: Opinie

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy