Homo smartfonicus

Homo smartfonicus

To nie my korzystamy ze smartfona, to on organizuje nasze życie Z roku na rok zmienia się otoczenie techniczne człowieka. Staliśmy się niewolnikami komunikacji mobilnej, zwłaszcza telefonów komórkowych. Te małe stacje nadawczo-odbiorcze już nie tylko służą do wymiany informacji poprzez rozmowy i SMS-y, ale też wraz z powiększeniem wyświetlacza i jego przemianą w pełnoprawny ekran zaczęły oferować coraz więcej obrazków. W toku ewolucji ze zwykłej komórki wykształcił się smartfon, a w punktach sprzedaży oferuje się klientom jego coraz bardziej wypasione podgatunki. Tradycyjna komórka jest passé, skoro za pomocą nowszego urządzenia oprócz słuchania np. radia można oglądać filmy i programy telewizyjne, śledzić drogę na mapie, kręcić własne filmy, rozwiązywać testy, uczyć się, leczyć, pobierać i wysyłać pieniądze, płacić, płacić, płacić… Policzono, że smartfony nowej generacji mogą obsługiwać aż 2 mln aplikacji. Są więc w stanie zrobić prawie wszystko, co człowiekowi się zamarzy. Smartfon to współczesny fetysz, bożek. Właściwie to nie my z niego korzystamy, ale to on organizuje nasze życie. Wróżenie z wyświetlacza Nie ma miejsca na wymienianie wszystkich usług możliwych do kupienia dzięki smartfonowi; jednej osobie nie starczyłoby życia, żeby obejrzeć wszystko, czego może nam dostarczyć to urządzenie. Zresztą obecność smartfonów wpłynęła na całą sferę medialną i komunikacyjną, pewne środowiska zanikają, rodzą się nowe. Tymi przemianami zajmują się instytuty badawcze, próbując przewidzieć, jakie działania należy podjąć już teraz, aby za rok, za dwa lata czy za pięć nie znaleźć się poza biznesowym głównym nurtem. Globalna firma doradcza Deloitte Touche Tohmatsu Limited opracowała już po raz 13. raport „TMT Predictions 2014”, w którym analizuje kierunki rozwoju technologii, mediów i komunikacji, opierając się na doświadczeniu najbardziej zaawansowanych społeczeństw, w tym USA, Europy Zachodniej i azjatyckich tygrysów. Jest to więc swoista forma „wróżenia z wyświetlacza”. Pierwsze przymiarki obejmują sytuację przekazu telewizyjnego. Młodsi przedstawiciele gatunku homo smartfonicus najwyraźniej odwracają się od telewizji, ale nie oznacza to wcale końca tego medium. Smartfon telewizji nie zabije, tylko sprytnie się do niej podłączy. Oblicza się, że do końca 2014 r. ok. 50 mln gospodarstw domowych na świecie będzie korzystać z dwóch lub więcej abonamentów płatnej telewizji. Ludziom nie wystarcza już jeden abonament, np. na kablówkę (nie mówiąc o polskich mediach publicznych, które też są objęte abonamentem). Odbiorcy chcą, aby w ofercie były również inne zdobycze komunikacji, głównie internet, ale także telefon itd. Szacuje się, że te dodatkowe abonamenty wygenerują 5 mld dol. przychodu dla dystrybutorów i producentów. Przekaz telewizyjny również zostanie wtłoczony do internetu, bo wygodniej jest w ten sposób zamawiać sobie wybrane programy w formie VOD (video on demand – wideo na żądanie). Na rynku coraz więcej będzie urządzeń, które podłączy się do telewizora, w tym umożliwiających dostęp do VOD. Z drugiej strony, skoro dany film, show, mecz można zamówić w sieci, dramatycznie spada atrakcyjność sklepów z płytami DVD i wypożyczalni. W maju 2013 r. zakończyła działalność jedna z dużych wypożyczalni DVD i Blu-ray, Beverly Hills Video, i proces ten będzie trwał. Technika nas pogania Czy ta światowa tendencja dotrze do Polski? Na pewno, choć z opóźnieniem. GUS podaje, że w 2012 r. było u nas 4,8 mln abonentów telewizji kablowej i 6,9 mln satelitarnej. Rozwija się także rynek programów na zmówienie, czyli VOD, bo jest już kilkanaście serwisów oferujących płatne i bezpłatne treści wideo, m.in. VOD.pl, Player.pl, Ipla.tv. Telewizyje ratują się przed spadkiem popularności, podpisując umowy na transmisję wydarzeń sportowych z sektora premium, np. ligi angielskiej czy niemieckiej. Już teraz szacuje się, że przychody z płatnej telewizji, która transmituje najciekawsze widowiska sportowe, wzrosną o 14%, czyli o 2,9 mld dol. Ogólna wartość praw do transmisji może więc osiągnąć ponad 24 mld dol., z czego 75% przyniesie  10 wiodących turniejów i lig z grupy premium. Na polskim rynku też widać znaczne poruszenie, nawet TVP, bojąc się o swoją pozycję, zaczyna współpracować z komercyjną platformą nc+. A przecież nowe technologie informatyczne bardzo podnoszą atrakcyjność odbioru widowisk sportowych. Patrząc na zyski takich sieci jak BBC, można zacierać ręce. Pierwsza

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 17-18/2014, 2014

Kategorie: Nauka