Hydra trudna do pokonania

Hydra trudna do pokonania

Mała fundacja odzyskała 17 mln zł dla osób oszukanych na pokazach, potężny UOKiK ściągnął od oszukańczych firm grosze

Od miesiąca spędzają czas w którymś z warszawskich aresztów śledczych. Już nie wyglądają tak elegancko jak przed zatrzymaniem. Nie mają też atrybutów ludzi sukcesu. Policja w momencie zatrzymania zarekwirowała im zegarki najlepszych szwajcarskich marek, każdy wart kilkadziesiąt tysięcy złotych, i luksusowe samochody Porsche i Tesla, warte po kilkaset tysięcy złotych. To m.in. zegarki i samochody świadczyły o ich bogactwie. A dorobili się go, zdzierając skórę z ponad 300 emerytów. Niekoniecznie dobrze sytuowanych, ale takich, którzy w swoje zdrowie byli w stanie zainwestować od ręki od 6 tys. do ponad 9 tys. zł. Albo przynajmniej mogli na tyle się zapożyczyć.

Pomysł sprzedaży abonamentów medycznych, które obejmowały nieograniczoną liczbę wizyt u lekarzy specjalistów oraz diagnostykę, narodził się w Warszawie. Pakiet na cztery lata kosztował od 6 tys. do przeszło 9 tys. zł. Faktycznie jednak już po roku od podpisania umowy firma odwlekała wizyty u lekarzy lub je ograniczała. A na koniec sieci przychodni, z którymi zawarła kontrakty, wypowiedziały je z powodu braku płatności.

Taką działalność prowadziło kilka spółek, których nazw Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie ujawnia. Ich prezesi i członkowie zarządów – w sumie siedem osób – w styczniu br. zostali zatrzymani na polecenie prokuratora. Przedstawiono im zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, która działała na szkodę klientów spółek, w większości ludzi starszych. Jest to bodajże pierwsza sprawa karna skierowana przeciwko firmom organizującym sprzedaż towarów i usług na pokazach. Spółki działające w zorganizowanej grupie przestępczej od czerwca 2016 r. do końca kwietnia 2017 r., czyli w ciągu zaledwie 11 miesięcy, wyłudziły od uczestników pokazów prawie 2,2 mln zł, a usiłowały wyłudzić kolejne 300 tys. zł.

Nie wynajmuj nierzetelnym

Pod koniec stycznia ub.r. ruszyła akcja „Poznaj swojego kontrahenta”. Organizatorami były Polskie Stowarzyszenie Sprzedaży Bezpośredniej i Federacja Konsumentów, a honorowy patronat nad nią objął Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Celem akcji było nakłonienie firm, które wynajmują pomieszczenia na tzw. pokazy, w szczególności właścicieli hoteli i restauracji, do gruntowniejszego sprawdzania kontrahentów. Jeśli zaś ci okazaliby się nierzetelni, do odmawiania wynajmu. Przestrzegano, że brak ostrożności przy wynajmie pomieszczeń może być w konsekwencji przyzwoleniem na nieuczciwe praktyki i oszustwa. Informacje o akcji wysłano na skrzynki mejlowe 40 tys. firm. Podobną akcję PSSB zrobiło w 2014 r., kiedy wysłano listy do 11 tys. firm wynajmujących pomieszczenia, i w 2017 r. – wówczas akcja też objęła kilkanaście tysięcy placówek i instytucji.

– Mamy sygnały, że gdzieniegdzie liczba pokazów spadła, np. w Legnicy aż o 80% – mówi Mirosław Luboń, dyrektor generalny Polskiego Stowarzyszenia Sprzedaży Bezpośredniej. – Oczywiście wszystkie instytucje, które wynajmują sale, mają prawo to robić, nawet firmom nieuczciwym. Ale my nakłaniamy, by sprawdzać, czy kontrahent jest godny zaufania. Można np. w Federacji Konsumentów albo u rzeczników konsumentów dowiedzieć się, czy nie było skarg na tę firmę.

Dyrektor Luboń dodaje, że były propozycje, aby nagrywać takie pokazy, ale zazwyczaj spotkania z handlowcem odbywają się z pojedynczymi konsumentami w salce obok. – UOKiK zaczyna korzystać z tzw. tajemniczego klienta. Jeśli chodzi o firmy rzetelne funkcjonujące na rynku sprzedaży bezpośredniej, to na pewno są nimi te, które należą do naszego stowarzyszenia, bo są przez nas sprawdzane na początku członkostwa i potem okresowo. Wydaje mi się, że te rzetelne firmy stanowią ok. 70% rynku sprzedaży bezpośredniej, a jedynie kilkanaście czy 20 firm to są te nierzetelne. Zaledwie 5-10% obrotów mają firmy potencjalnie nieuczciwe.

Zwinąć się jak najszybciej

Do Federacji Konsumentów w Warszawie codziennie przychodzi lub zgłasza się telefonicznie kilka osób, które dokonały zakupu na pokazach i chciałyby zwrócić towar. Niestety, federacja nie udziela już porad bezpłatnie – od 1 stycznia 2019 r. nie otrzymała dofinansowania z UOKiK, ponieważ nie wygrała konkursu organizowanego przez ten urząd.

Dlaczego federacja wzięła udział w kampanii „Poznaj swojego kontrahenta” i zamiast walczyć z firmami, które organizują nieuczciwe pokazy, przerzuca odpowiedzialność na firmy wynajmujące sale? – Chodzi nie o to, żeby zaprzestać działań wobec osób, które organizują pokazy, ale żeby działać wielotorowo – tłumaczy Michał Herde, prezes Oddziału Federacji Konsumentów w Warszawie. – Chcemy zwrócić uwagę, jak ważna jest społeczna odpowiedzialność biznesu. Metody działania firm nieuczciwych są coraz bardziej wyrafinowane. Konsument przychodzi do nas i mówi: „Nie wiem, jak to się stało, że zawarłem umowę”. Prezenterzy korzystają z technik wpływu społecznego. Walka z nieuczciwymi firmami jest jak walka z hydrą, bo odrąbane głowy odrastają. Firma zbiera pieniądze z rynku i po roku zwija biznes. A na jej miejsce pojawia się nowa. Ostatnio pojawiło się nowe zjawisko: zgłosiło się do nas kilku konsumentów, którzy powiedzieli, że kupili parę rzeczy na pokazie, a kilka dni później zgłosił się do nich doradca, który za kilkaset złotych zaproponował pomoc przy rozwiązaniu umowy. Ci konsumenci byli zaskoczeni, że doradca znał ich dane i wiedział, że byli na pokazie. Skąd mógł mieć te informacje? Niech pani sama sobie odpowie. Przy umowie na kilka tysięcy kilkaset złotych za pomoc przy jej rozwiązaniu nie wydaje się wysoką sumą.

Na początku ubiegłego roku ówczesny prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Marek Niechciał chwalił się: – Mamy informacje o ponad 120 firmach organizujących pokazy, podczas których konsumenci mogą być poddawani nieuczciwym praktykom handlowym. UOKiK na różne sposoby walczy z tym zjawiskiem. W 2018 r. prowadziliśmy ponad 40 postępowań wobec przedsiębiorców sprzedających produkty lub usługi na pokazach.

Poprosiłam UOKiK o listę tych 120 firm, o których mówił prezes Niechciał. Nie dostałam jej. W mejlu z Biura Rzecznika Prasowego UOKiK uzasadniono to następująco: „Wszelkie materiały operacyjne w postaci list czy typowań podejrzanych przedsiębiorców są naszą wiedzą związaną z prowadzonymi postępowaniami. Nie ujawniamy takich informacji, mając na względzie dobro prowadzonych postępowań. W przypadkach tych działań często wykorzystujemy tajemniczego klienta – co oznacza, że element zaskoczenia również ma znaczenie dla dobra prowadzonych działań”.

W ubiegłym roku, podobnie jak w 2018, UOKiK prowadził wiele postępowań wobec nieuczciwych firm sprzedających produkty lub usługi na pokazach. Na niektóre nałożył horrendalnie wysokie kary: Exito Sp. z o.o. – 3,936 mln zł, Vget Polska – 2,723 mln zł, Kangen – 85,577 tys. zł, Vitaldream – 40,812 tys. zł, RAM Polska – 37,878 tys. zł. Zapytałam UOKiK, ile kar i w jakiej wysokości zostało ściągniętych oraz na jakim etapie są sprawy nałożonych kar. W odpowiedzi otrzymałam jedynie informację, że praktycznie wszystkie firmy odwołują się od kar i tak jest w wypadku wymienionych spółek.

Żadnych danych na temat wyegzekwowanych kar. Czyżby więc prawdą było to, co można usłyszeć od osób przyglądających się działaniom UOKiK i rynkowi pokazów – że do tej pory albo nie ściągnięto żadnej kary, albo po trzech latach od nałożenia ściągnięto karę w wysokości 7 tys. zł? Z czego wynika ta nieskuteczność? Po pierwsze, jak napisano w mejlu z Biura Rzecznika Prasowego UOKiK, wszystkie firmy odwołują się od decyzji do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. A w sądzie są zatory. Jak można się domyślać, w tym czasie przedsiębiorca, na którego została nałożona kara, nie zasypia gruszek w popiele. Defrauduje pieniądze firmy, przez co staje się ona niewypłacalna. A potem wyrasta nowa firma, o innej nazwie, która nie przejmuje zobowiązań poprzedniczki. W rezultacie nawet w wypadku wyroku niekorzystnego dla przedsiębiorcy nie ma możliwości ściągnięcia kary. Najpewniej więc lista 120 nieuczciwych firm, którą chwalił się w ubiegłym roku prezes UOKiK, jeśli faktycznie istnieje, zawiera – jak uważa dyrektor Luboń z PSSB – jedynie od kilkunastu do 20 firm faktycznie funkcjonujących na rynku.

Fundacja się zatkała

UOKiK nie interesuje się sprawami indywidualnych osób, interweniuje wyłącznie wtedy, kiedy naruszony został zbiorowy interes konsumentów. Nie ma więc sensu zgłaszać się do niego z problemem zakupu na pokazie. Należy iść do miejskiego lub powiatowego rzecznika konsumentów, których jest w kraju 372. Świadczą oni bezpłatną pomoc. Tam konsument dowie się, o ile wcześniej tego nie wiedział, że jeśli umowa kupna-sprzedaży została zawarta poza siedzibą spółki, czyli np. na pokazie, ma 14 dni na odstąpienie od umowy. Często jednak okazuje się, że firma nie podała danych, które umożliwiają odesłanie towaru, by skutecznie zerwać umowę. A konsument, podekscytowany atmosferą panującą na pokazie, nie zwrócił na to uwagi, bo wówczas nie myślał o anulowaniu transakcji, wierząc, że zrobił interes życia. Jeżeli więc ktoś po uzyskaniu porady od rzecznika konsumentów nadal czuł się bezradny, mógł skorzystać z pomocy Fundacji Daje Siebie, która brała na siebie całą procedurę odwołania umowy. Piszę „mógł”, ponieważ 31 stycznia br. fundacja poinformowała na Facebooku, że ogranicza liczbę spraw, którymi się zajmuje, ze względu na niewystarczające moce przerobowe.

Kiedy pytam o fundację, żaden z przedstawicieli organizacji konsumenckich nie czuje się kompetentny, by ją oceniać. Podobno już na początku działania, w 2018 r., otrzymała od UOKiK żółtą kartkę – urząd wysłał do rzeczników konsumentów ostrzeżenie, że na rynku organizacji konsumenckich pojawiła się fundacja, która „domaga się” darowizn za swoje usługi. Tę fundację odkryłam jesienią 2018 r., cztery miesiące po jej zarejestrowaniu. Pamiętam, jak podekscytowany był jej fundator i prezes Tomasz Bartoszak. Dziś Bartoszak nie jest już podekscytowany. Raczej sprawia wrażenie umęczonego i nieco zasmuconego.

Od początku istnienia fundacji do dziś, czyli przez 20 miesięcy funkcjonowania, konkretną pomoc, a nie tylko porady, uzyskało od niej 2317 osób, a wartość umów, które te osoby zawarły, wyniosła 17,6 mln zł. Bartoszak zakłada, że jedynie w tych przypadkach, w których konsumenci zdecydowali się na pozwy do sądu, pieniędzy nie udało się odzyskać po skutecznym dostarczeniu towarów i rozwiązaniu umowy. Ocenia więc, że udało się odzyskać prawie 17 mln zł. Niestety, nie są to wszystkie należne pieniądze, bo jest grupa firm, które mimo odesłania towaru w terminie nie realizują wypłaty środków. Ale tak daleko posunięta bezczelność to margines.

Gdy Tomasz Bartoszak dowiedział się, że UOKiK ostrzega przed jego fundacją, był zaskoczony. Bo on nie pobiera za swoją pomoc pieniędzy. Owszem, prosi, by po załatwieniu sprawy za klienta uiścił on darowiznę. Choćby symboliczną. Ale gdy sprawa zostaje załatwiona, niewielu to robi. Bartoszak prosi więc o przeznaczenie na jego fundację 1% podatku, a przecież ten gest jego byłego klienta naprawdę nic nie kosztuje. Tymczasem np. w grudniu ub.r. wpłynęły do fundacji darowizny w wysokości 1,8 tys. zł. A udzielając się w fundacji, Bartoszak zaniedbuje swoją działalność gospodarczą. – Kiedyś byłem zadowolony, bo czułem, że robię coś dobrego, ale roszczeniowość ludzi mnie przytłacza – zwierza się. – Teraz satysfakcji jest coraz mniej. Ale trzyma mnie przy tej działalności tylko jedna sprawa: nie chcę, żeby te nieuczciwe firmy uznały, że ze mną wygrały.

Kary nie do wyegzekwowania

Od 27 stycznia br. UOKiK rządzi nowy prezes – Tomasz Chróstny. Wśród decyzji podjętych przez niego są dwie z 12 lutego br., które dotyczą firm sprzedających nieuczciwie towary i usługi na pokazach. Prezes ukarał Pollana Med Sp. z o.o. z Mrowina kwotą 1,1 mln zł za to, że do grudnia 2018 r. nie zwracała pieniędzy za towary, które klienci odsyłali, gdy zrywali umowę. Handlowcy informowali ich, że odstąpienie od umowy im nie przysługuje, bo towar był w promocji. Decyzja o karze zapadła 12 stycznia br., tymczasem spółka zaprzestała sprzedaży na pokazach w grudniu 2018 r., czyli 14 miesięcy temu. Jak wynika z wpisu w KRS, jest ona aktywna, ale jej kapitał zakładowy wynosi 5 tys. zł, więc jedynie do takiej kwoty odpowiada finansowo.

Druga decyzja prezesa dotyczy firmy Medispol ze Stęszewa (obecnie Radnar z Poznania). Nałożono na nią karę w wysokości 397 tys. zł za praktyki, których zaprzestała w maju 2019 r. Spółka zapraszała klientów na bezpłatne badania profilaktyczne, podczas których klienci dowiadywali się, że ich stan zdrowia jest zły i powinni kupić aparat medyczny do terapii pulsującym polem magnetycznym niskiej częstotliwości. Ta sprzedaż była faktycznym celem pokazu. Jakby przewidując decyzję prezesa UOKiK, dziewięć dni wcześniej firma Radnar dokonała zmiany w KRS i ze spółki z o.o. przekształciła się w spółkę komandytową, kapitał zakładowy ma równy zero, a ponadto jest w stanie likwidacji. Decyzję prezes wydał więc sobie a muzom, bo ani grosza z tej firmy nie uda się uzyskać.

Tomasz Bartoszak: – Zastanawiam się, według jakiego klucza są wybierane firmy, w których UOKiK przeprowadza kontrole i które w konsekwencji są karane. Przecież to kuriozalna sytuacja, że tak potężna firma jak Philipiak, która na jednym pokazie uzyskiwała dochód w wysokości 30 tys. zł, dostała karę w takiej właśnie kwocie. A jakieś nieduże spółki dostały wielomilionowe kary. Oczywiście to dobrze, że prezes UOKiK ukarał kolejne firmy. Ale obawiam się, że nawet złotówka od nich nie wpłynie.


UOKiK ostrzega: Konsumencie, uważaj na pokazach!

  • Jeśli idziesz na prezentację, pamiętaj, że zazwyczaj jest to pokaz handlowy, mający przekonać Cię do zakupu produktu.
  • Gdy otrzymasz zaproszenie na spotkanie lub bezpłatne badanie, ustal, czy będą na nim oferowane towary lub usługi. Pamiętaj – nie ma nic za darmo!
  • Uważaj na „promocje”, wyjątkowe oferty, gdy sprzedawca mówi ci, że musisz podjąć decyzję w tej chwili, bo okazja się nie powtórzy – nie działaj pod presją czasu.
  • Zastanów się, czy oferta na pewno jest atrakcyjna.
  • Nie udostępniaj nikomu dowodu osobistego.
  • Uważnie czytaj umowy, konsultuj decyzje z kimś bliskim.
  • Nie bierz pożyczki na zakup sprzętu na pokazie, nie zgadzaj się na wizytę w banku ze sprzedawcą.
  • Pamiętaj, że na odstąpienie od umowy zawartej poza lokalem masz 14 dni.
  • W razie problemów szukaj pomocy u rzecznika konsumentów.

 

Fot. materiały prasowe kampanii „Stop manipulacji, nie daj się oszukać”

Wydanie: 09/2020, 2020

Kategorie: Kraj

Komentarze

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy