Ideologia narodowa powstania styczniowego (1)

Ideologia narodowa powstania styczniowego (1)

Organizatorzy warszawskich manifestacji przekonani byli, że mobilizacja moralna zwielokrotni siły narodu i zachwieje panowaniem rosyjskim Klęska Mikołajowskiej Rosji w wojnie krymskiej zaowocowała polityczną „odwilżą”, połączoną z wciąganiem czynników społecznych w proces przygotowywania reformy włościańskiej oraz innych „wielkich reform” Aleksandra II. Sprzyjało to planom polskich organiczników. W kręgach radykalnych rodziło się jednak pytanie, czy nie można by pójść dalej, czy nie należałoby zaangażować się w polityczną mobilizację społeczeństwa w celu wywarcia presji na władze rosyjskie i stworzenia klimatu intelektualno-moralnego sprzyjającego podjęciu walki zbrojnej. Pomysły takie inspirowane były również przez sytuację w Europie Zachodniej: proces jednoczenia Włoch oraz proklamowanie przez Napoleona III „zasady narodowości” rokującej nadzieje na możliwość umiędzynarodowienia sprawy polskiej. W roku 1860 Królestwo Polskie zaczęło więc wchodzić w okres wrzenia rewolucyjnego, co pociągnęło za sobą recydywę postaw „romantycznych”. Grupa młodzieży z warszawskiej Akademii Medycznej nawiązała kontakt z gen. Ludwikiem Mierosławskim i zaczęła otrzymywać od niego instrukcje rewolucyjne. W 30. rocznicę powstania listopadowego zorganizowano w Warszawie pierwszą manifestację polityczną. Na ulicy zabrzmiała pieśń „Boże, coś Polskę”, skomponowana niegdyś na cześć „wskrzesiciela Polski”, Aleksandra I, ale ze zmienionym refrenem: „Ojczyznę, wolność racz nam wrócić, Panie”. Wrażenie było potężne. Tego samego dnia w klasztorze Bernardynów w Radomiu odbyła się msza, w czasie której młodzież złożyła przysięgę patriotyczną, ogłaszając zniesienie szlachty i zbratanie stanów. Brak represji zachęcił, oczywiście, do naśladowania tych przykładów. Zgodnie z logiką radykalizmu, należało jednak sprowokować konfrontację, która izolowałaby zwolenników ugody i wzmacniała obóz patriotycznego nieprzejednania. Zaplanowano w tym celu wielką manifestację w rocznicę bitwy pod Grochowem. Mierosławski, z którym konsultowano tę sprawę, zaproponował fantastyczny plan przekształcenia manifestacji w akt rewolucyjny: tłum manifestantów miał wtargnąć do zamku, porwać rosyjskiego namiestnika, gen. Michała Gorczakowa, pochwycić na ulicy przypadkowych Rosjan, a następnie pójść pod Cytadelę i zażądać od rosyjskiego garnizonu opuszczenia miasta w zamian za wypuszczenie zakładników. Rady tej na szczęście nie posłuchano, ale mimo to konfrontacyjna radykalizacja nastrojów stała się faktem. Manifestacja, nieprzepuszczona 25 lutego 1861 r. przez most na Wiśle, skierowała się pod gmach Towarzystwa Rolniczego z żądaniem natychmiastowego uwłaszczenia chłopów, ale zatrzymana została przez policję i kozaków; dwa dni później tłum ruszył pod zamek, domagając się uwolnienia aresztowanych, doszło do rzucania cegieł na wojsko, które odpowiedziało salwą, padło pięciu poległych i kilkunastu rannych. Przez miasto przetoczyła się fala oburzenia, jednocząca wszystkie środowiska polskie w ostentacyjnie demonstrowanym sprzeciwie wobec obcej władzy. Z zachęty Delegacji Miejskiej dołączyli się do niego również warszawscy Żydzi. Rozpoczął się okres tzw. rewolucji moralnej, czyli wojny nerwów, która – pomimo ustępstw zaborcy – doprowadziła w końcu do wybuchu powstania. Głównymi aktorami tego dramatu byli: – obóz „czerwonych”, czyli spiskowcy świadomie dążący do rozwiązania rewolucyjnego; – obóz „białych” reprezentujący szlachtę ziemiańską, zamożne mieszczaństwo i umiarkowaną część inteligencji, czyli ludzie w zasadzie przeciwni powstaniu, ale ulegający moralnemu szantażowi patriotycznych radykałów; – wielki książę Konstanty Mikołajewicz, od maja 1862 r. namiestnik Królestwa z rangą wicekróla, uosabiający maksimum dobrej woli Rosji wobec Polski – i wreszcie margrabia Aleksander Wielopolski, naczelnik rządu cywilnego, kierujący się zasadą, że dla Polaków uczynić można wiele, ale nic wraz z nimi. Ten ostatni był indywidualnością największą i zapewne najbardziej tragiczną. Dążąc do faktycznego odbudowania autonomicznego Królestwa Kongresowego z 1815 r., uzyskał od Rosji bardzo wiele: osobną komisję rządową wyznań i oświecenia, reformę szkolnictwa, przywrócenie uniwersytetu warszawskiego pod nazwą Szkoły Głównej, przywrócenie samorządu lokalnego i rady stanu, emancypację Żydów, w których widzieć chciał polski stan trzeci, a także obietnicę opuszczenia Królestwa przez wszystkich urzędników rosyjskich. Swą twardą polityką walki o interesy narodowe bez dbania o popularność osobistą (która, jak sądził, mogłaby mu wręcz zaszkodzić) i bez czynienia taktycznych choćby ustępstw na rzecz opinii publicznej zantagonizował on społeczeństwo i przyczynił się do wybuchu powstania, czyli zniszczenia własnego dzieła. Omawianie ciągu wydarzeń, który do tego doprowadził, nie mieści się w ramach niniejszego szkicu. Nie byłoby też celowe koncentrowanie się na ideach przywódców

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2003, 2003

Kategorie: Opinie