Infernalne stulecie

WIECZORY Z PATARAFKĄ

W poprzednim felietonie omawia­łem nieco “Historię piekła” Georges’a Minois i zapowiedziałem, że wrócę do tematu. Otóż piekło było ka­tolicką domeną (zresztą nie tylko) aż do początku XX wieku, po czym rap­townie zniknęło nieomal bez śladu z pism i kazań egzegetów. Zdaniem Minois, po prostu przeniosło się na ziemię, przy czym koronnymi świad­kami są dla niego egzystencjaliści. To prawda, że “Piekło to są inni” Sartre’a zrobiło pół wieku temu zawrotną ka­rierę, że diabłem dla człowieka może po prostu być on sam, ale rzecz ma o wiele głębsze korzenie i nie brak było w przeszłości myślicieli, którzy twierdzili, bądź podejrzewali, że czło­wiek został na ziemię strącony za ka­rę. Karę za co? Najpewniej za grze­chy popełnione przed narodzeniem w jakimś o wiele przyjemniejszym i świetlistszym istnieniu. Nic na ten te­mat rozumnego powiedzieć się nie da, częściej sprawę stawia się raczej odwrotnie.

Ale Minois robi tu szczególną wol­tę, uważając, że to właśnie wiek XX jest stuleciem o “diabolicznej palmie pierwszeństwa, wziąwszy pod uwagę dwie wojny światowe, ludobójstwo, bombę atomową, broń chemiczną, odarte z ludzkiej godności i głodujące masy Trzeciego Świata, bezrobocie, skażenie środowiska, reżimy totalitar­ne i skorumpowane demokracje, eksplozję demograficzną, obozy koncen­tracyjne, gułagi, narkotyki i AIDS”. Uff, sporo tego. Ale eschatologicznie nie ma to przecież sensu, o czym i Minois dobrze wie. Chodzi mu jedy­nie o projekcję okropności w zaświaty, bez której właśnie wiek XX może się znakomicie obejść.

I tu już stajemy na pewniejszym gruncie, bo mamy do czynienia z faktami, które można porówny­wać. Otóż powiem od razu, że się z uczonym francuskim nie godzę. Przede wszystkim trzeba by posłu­chać, co o naszych czasach będą mieli do powiedzenia historycy za jakieś 200, 300 lat. Bo na razie ma­my do czynienia wyłącznie z wła­snymi odczuciami, rzeczywiście nie najlepszymi. Ale przecież nie było dotąd w historii takiego miejsca i czasu, o którym współcześni mó­wiliby, że jest “super”. Przypusz­czam, że i Wajda powiedział to w momencie jakiegoś przyćmienia świadomości. To było jakieś takie faustowskie “Chwilo trwaj”, jak wia­domo z Goethego, całkiem pomylo­nej niestosowne. Na ogół, a właści­wie z reguły, własne czasy ocenia się źle, mówi się z pogardą “dzisiejsze czasy”, są one zawsze trudne, ciężkie, bolesne i co tam komu przyjdzie do głowy żałosnego.

Są po temu zawsze powody histo­ryczne, społeczne i psychologiczne. Choćby to było Imperium Brytyjskie u szczytu swej potęgi, zawsze będą jakieś polityczne powody. Poza tym społecznie zawsze staramy się wspi­nać i zawsze ktoś nam w tym prze­szkadza, a biologicznie odwrotnie – zawsze jesteśmy na pochyłości pro­wadzącej do śmierci. Dość powodów, żeby się uważać  za nieszczęśliwego. Dobre chwile żyją rączej we wspo­mnieniach, albo odwrotnie – w spodziewaniach. Prawdziwym nieszczę­ściem XX wieku była eksplozja de­mograficzna, cała reszta to tylko kon­sekwencje.

Wojen światowych nie było w przeszłości, bo ze względów ko­munikacyjnych np. Niemcy nie mo­głyby synchronizować swoich dzia­łań z Japonią, ale, powiedzmy, woj­ny kontynentalne były zawsze na porządku dziennym. Troja, ludy morza, Asyryjczycy, Persowie, Alek­sander Macedoński, Hannibal, Ce­zar, Attyla, wojna stuletnia, trzydzie­stoletnia, Tatarzy, Turcy, Napoleon – do wyboru, do koloru. Właściwie za­wsze trwała jakaś wojna, kogoś z kimś, zawsze ktoś głodował, ktoś umierał, ktoś desperował. AIDS to małe piwo w porównaniu z Czarną Śmiercią roku 1348. O XX wieku można rzec, że ofiarował nam 55 lat pokoju, nie licząc wojen lokalnych. A o masach pozbawionych godno­ści tylko tyle, że w przeszłości było ich jeszcze więcej, także w samej Europie. A kłopotów innych ludów Europejczyk nie zna zbyt dobrze, więc wszelkie uogólnienie zawsze będzie tylko cząstkowe.

Jeśli wiek XX był piekłem, to przy­najmniej bardzo kreatywnym – zresz­tą tu oba ostatnie stulecia trzeba trak­tować łącznie. W tym czasie świat się odmienił i to bynajmniej nie tylko na gorsze. A poza tym, co to za piekło, z którego można prawie bez trudno­ści uciec? I to całkiem niezależnie od konkretnego stulecia…

Wydanie: 2000, 43/2000

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy