Innowacyjność po polsku czyli alleluja i cała wstecz
Dlaczego nasza gospodarka nigdy nie będzie innowacyjna? Ponieważ nikt tego nie chce Amerykańscy ekonomiści Robert Solow i Paul Romer dowiedli, że głównym motorem rozwoju gospodarek były i są inwestycje w naukę, a konkretnie w badania i rozwój. Solow za swoje prace otrzymał w roku 1987 Nagrodę Nobla w dziedzinie ekonomii, Romer zaś jest dziś jednym z najbardziej uznanych ekonomistów. Przyjęta w 2000 r. przez kraje Unii Europejskiej strategia lizbońska miała niemal dosłownie wprowadzać w życie ich poglądy. W ciągu dekady inwestycje na badania i rozwój w krajach Unii miały wzrosnąć do 3% PKB. W efekcie nastąpić miał wzrost zatrudnienia, a gospodarka unijna miała znacząco zmniejszyć dystans do Stanów Zjednoczonych. Na promocję i realizację owej strategii przeznaczono dziesiątki miliardów euro. Bardzo szybko okazało się, że wyznaczone cele są zbyt ambitne. Że Europa nie jest w stanie ich zrealizować. Jednak Polska miała trochę szczęścia. We właściwym czasie znalazła się w gronie państw, które otrzymały pieniądze na badania i rozwój. Miał to być impuls rozwoju. Spóźniony o dziesięciolecia plan Marshalla. W ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka mieliśmy w latach 2007-2013 otrzymać (i wydać) 8,658 mld euro z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Z budżetu krajowego mieliśmy dołożyć do tej kwoty 1,527 mld euro. Dzięki tym środkom nasze firmy miały się stać nowocześniejsze i bardziej konkurencyjne. Polska gospodarka zaś, pod względem wydatków na badania i rozwój, zbliżyć się do średniej unijnej. Czy to się udało? Otóż nie. Według corocznego rankingu innowacyjności krajów UE (Innovation Union Scoreboard), w roku 2007 zajmowaliśmy piąte miejsce od końca, wyprzedzając m.in. Bułgarię i Rumunię. W roku 2015, po wydaniu ponad 10 mld euro, zajmujemy to samo piąte miejsce od końca, wyprzedając Bułgarów i Rumunów. Innowacyjny makaron i biszkopty z galaretką Polska gospodarka nie jest innowacyjna. O jej stanie decydują nie wynalazki i patenty, ale raczej węgiel i wieprzowina. 11 maja w Olsztynie odbyła się czwarta debata z cyklu „Team Europe goes Oxford” („Zespół Europa rusza na Oxford”), której organizatorem było Przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Polsce. Uczestniczyli w niej studenci. Spierano się o efekty prowadzonej przez Unię polityki innowacyjności. W debacie zwyciężył pogląd, że wydane na ten cel pieniądze wcale nie wpływają bezpośrednio na rozwój gospodarczy. Wręcz przeciwnie. Zdaniem większości uczestników debaty, w promowanym przez KE modelu rozwoju doszło w znacznym stopniu do komercjalizacji wzrostu gospodarczego, z którego społeczeństwa nie korzystają w zadowalającym stopniu. W Polsce mamy do czynienia z ciekawym zjawiskiem – przedsiębiorcy i przedsiębiorstwa nie potrzebują nowoczesnych, innowacyjnych rozwiązań, ponieważ zyski osiągają nie dzięki najnowocześniejszym produktom, ale z tytułu niskich podatków i bardzo niskich płac. Wystarczyło pobieżnie przejrzeć tytuły projektów, które w ostatnich latach uzyskały unijne wsparcie, by zorientować się, jaki naprawdę był ich realny potencjał. • Instytut Biotechnologii Przemysłu Rolno-Spożywczego od roku 2007 trudził się nad projektem „Opatentowanie makaronu instant nowej generacji”. •Spółka Delic-Pol opracowała i wdrożyła do produkcji „Innowacyjne biszkopty z galaretką”. • Global Pollena SA „poszerzyła ofertę o innowacyjne produkty do płukania tkanin”. • Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego realizowała wart blisko 40 mln zł projekt „Optymalizacja produkcji wołowiny w Polsce, zgodnie ze strategią »od widelca do zagrody«”. • Fantazją błysnęła spółka adStone, realizując projekt o nazwie „Stworzenie platformy internetowej oferującej usługi wygasające w czasie 7 dni”. Unijna dotacja na ten cel to ponad 458 tys. zł. • Z kolei spółka Innovation, korzystając z niemal 700 tys. zł wsparcia, starała się stworzyć portal społecznościowy EcoFace.pl. Próbowałem go odnaleźć. Bezskutecznie. • Interesująca wydała mi się idea „Stworzenia serwisu Kredytomarket.pl umożliwiającego e-pośrednictwo finansowe nowej generacji”. Na ten cel spółka Kredytum.pl otrzymała dotację unijną w wysokości ponad 415 tys. zł. Krył się za tym pomysł pożyczek „chwilówek” udzielanych przez internet. • Bliźniaczą propozycją była „E-zdolnosc.pl, innowacyjna w skali kraju platforma pośrednictwa finansowego”. Realizująca ją spółka My Finanse otrzymała unijne wsparcie w wysokości ponad 740 tys. zł. Oba serwisy działają, choć w przypadku strony e-zdolnosc.pl mój komputer