Strategia i duże żydowskie diaspory w Ukrainie i Rosji wymuszają neutralne stanowisko Tel Awiwu Nie tylko w Europie kryzys na linii Kijów-Moskwa jest ważnym tematem rozmów politycznych czy urzędniczych dyskusji. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Izraela wezwało obywateli tego kraju przebywających nad Dnieprem do ewakuacji. Szacuje się, że wezwanie może dotyczyć nawet 15 tys. osób, choć nie wiadomo, czy wszyscy zdecydują się na powrót do Izraela. Aby poradzić sobie z kryzysem, kierowany przez Jaira Lapida resort rozpoczął pracę w wyjątkowym trybie. Ewakuowano rodziny pracujących w Kijowie dyplomatów, ale równocześnie wysłano dodatkowy personel konsularny, który miałby ich wesprzeć. Żaden inny kraj nie podjął podobnej decyzji. Żelazna Kopuła nie dla Kijowa Ewakuacja już jest odczuwalna w kijowskiej społeczności żydowskiej. W rozmowie z portalem Walla naczelny rabin Kijowa Jonatan Markowicz powiedział, że zwykle na szabatowe modlitwy przychodzą setki osób, ale 12 lutego zabrakło Izraelczyków. Sam jednak zaznaczył, że nie planuje wracać do Izraela, podobnie jak pozostali wysłannicy ultraortodoksyjnej organizacji Chabad Lubawicz. Zamiast tego mają oni gromadzić podstawowe zapasy i organizować miejsca spotkań dla ukraińskich Żydów w razie eskalacji konfliktu. Społeczność ta może liczyć aż 400 tys. według danych Europejskiego Kongresu Żydowskiego. Inne szacunki – np. brytyjskiego think tanku Institute for Jewish Policy Research – mówią o 56 tys. osób, które identyfikują się jako Żydzi, i 200 tys., którym może przysługiwać izraelskie obywatelstwo na podstawie prawa powrotu. Tak duża populacja sprawia, że Izrael ma bliskie relacje z Ukrainą, pogłębione tym, że sam prezydent Wołodymyr Zełenski jest Żydem. Nie ułatwia to bynajmniej Izraelczykom jasnego opowiedzenia się po którejś stronie konfliktu. Dziś w Rosji może mieszkać nawet 165 tys. Żydów, do tego Izrael utrzymuje współpracę w zakresie polityki bezpieczeństwa z oboma krajami. Stąd neutralne stanowisko izraelskich polityków. Neutralność ma jednak konsekwencje nie tylko werbalne. W zeszłym roku Ukraińcy wyrazili zainteresowanie zakupem nowoczesnego systemu obrony przeciwrakietowej Żelazna Kopuła, który wykorzystywany jest przez Izrael z powodzeniem od 2012 r. W maju ub.r. dzięki systemowi udało się przechwycić nawet 90% rakiet wystrzelonych ze Strefy Gazy w kierunku izraelskich miast. Ponieważ system jest przedsięwzięciem izraelsko-amerykańskim, Kijów zgłosił się do Waszyngtonu z prośbą o przekazanie kilku baterii wraz z pociskami Patriot, początkowo uzyskując poparcie zarówno republikanów jak i demokratów. Ale wówczas nie było ryzyka rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Dzisiaj sytuacja jest inna i Izraelczycy zablokowali transfer z obawy, że mógłby on zaszkodzić ich relacjom z Moskwą. A te są o tyle kluczowe, że Rosja ma znaczące wpływy w graniczącej z Izraelem Syrii, będąc sojusznikiem reżimu Baszara al-Asada. Ma tam też zaawansowane systemy obrony przeciwlotniczej i antagonizowanie Moskwy mogłoby się skończyć dla Tel Awiwu znaczącym ograniczeniem zdolności operacyjnych jego lotnictwa w regionie. Izrael bowiem w miarę regularnie prowadzi na tym terenie operacje przeciwko siłom irańskim, na co Rosjanie przymykają oko. Rosja jest więc jednym ze strategicznych partnerów Izraela. Wskazuje na to choćby 17 wizyt byłego już premiera Beniamina Netanjahu w rosyjskiej stolicy w latach 2009-2020. Bibi, obok serbskiego prezydenta Aleksandara Vučicia, był jednym z głównych zagranicznych gości na obchodach Dnia Zwycięstwa w 2018 r., w apogeum międzynarodowej izolacji Rosji po aneksji Krymu. Izrael zresztą nigdy nie potępił otwarcie samego aktu aneksji. Trudno się spodziewać, by dzisiaj izraelska reakcja na kryzys rosyjsko-ukraiński była inna, choć ukraińscy Żydzi bardzo by tego chcieli. Serhii Chupryna, ukraiński Żyd mieszkający w Krakowie, mówi mi: – Dzisiaj na Ukrainie jest raczej niewielka grupa ludzi prorosyjskich, którzy chcieliby inwazji ze strony Rosji. Gdyby zapytać resztę społeczności, większość byłaby pewnie za tym, aby Izrael jasno stanął po stronie Zachodu i zaczął wspierać stronę ukraińską. Nowe pokolenie diaspory Serhii utrzymuje też kontakty z rosyjskojęzycznymi Żydami mieszkającymi w Izraelu. W granicach państwa żydowskiego żyje dzisiaj ponad milion imigrantów z krajów byłego Związku Radzieckiego, większość przyjechała z Rosji lub Ukrainy. Serhii, zapytany, jak na konflikt patrzą jego znajomi w Izraelu, tłumaczy: – Dziwnie się rozmawia o wojnie z ludźmi, którzy żyją w stanie
Tagi:
Agnieszka Bryc, bezpieczeństwo międzynarodowe, Chabad Lubawicz, Europejski Kongres Żydowski, Ha-Arec, historia ZSRR, Institute for Jewish Policy Research, Izrael, Jair Lapid, Jonatan Markowicz, Judy Maltz, Kijów, Kneset, Palestyna, postkomunizm, przemysł zbrojeniowy, rosyjski imperializm, Serhii Chupryna, Władimir Putin, wojna, wojna rosyjsko-ukraińska, Wołodymyr Zełenski, zbrojenia, Żelazna Kopuła, żołnierze, ZSRR, Żydzi rosyjscy, Żydzi ukraińscy, Żydzi w Europie Środkowej i Wschodniej










