Kiedy Mursi doszedł do władzy, zignorował wszystkie wcześniejsze umowy, wszystkie obietnice. Konstytucję pisali tylko islamiści Dr Hala Kamal – egipska krytyk literacka specjalizująca się w literaturze kobiecej, wykładowca na Wydziale Nauk Humanistycznych na Uniwersytecie Kairskim. Od końca lipca jest pani z mężem i synem u rodziny w Polsce. Nie boi się pani powrotu do kraju? – Wiem, że sytuacja w Egipcie się poprawia. Otwarto uniwersytet i zaczęto przyjmować nowych studentów. Po tygodniowym zamknięciu otwarto banki. Moje dwie siostry wróciły do pracy, a siostrzeniec, 17-latek Jozef, rozpoczął wakacyjną ochotniczą pracę – opiekuje się dziećmi w przedszkolu, do którego sam chodził jako dziecko. Jeden z obozów Braci Muzułmanów powstał na placu Al-Nahda, gdzie znajduje się Uniwersytet Kairski. Pani mieszka nieopodal, w kampusie uniwersyteckim. Bała się pani o bezpieczeństwo rodziny? – Tak. Na placu było wielu ludzi z bronią. Bardzo często rozlegały się strzały. Mój syn też je słyszał. Kiedy pytał, co to jest, odpowiadałam, że fajerwerki. Przecież nie można straszyć dziecka. Choć pewnie się domyślał, że dzieje się coś niecodziennego, że sytuacja jest nienormalna, bo nie mogliśmy zbliżać się do placu Al-Nahda i musieliśmy zrezygnować z wycieczek do zoo czy pod piramidy po przeciwnej stronie placu, ponieważ ulice prowadzące do placu były zablokowane. Pracownicy uniwersytetu nie mogli wejść na uczelnię. Wprawdzie egzaminy semestralne zostały zakończone, ale nie skończyliśmy sprawdzania prac egzaminacyjnych i nie ogłosiliśmy wyników. Nie zakończyliśmy też procesu przyjmowania nowych studentów. Jednego dnia policja zabezpieczyła nam dojazd na uniwersytet. Uzupełniliśmy potrzebne dokumenty, a wyniki egzaminów ogłosiliśmy przez internet. Ludzie mieszkający w pobliżu uniwersytetu czuli się zagrożeni z powodu obecności islamistów z bronią. Wiem, że zgłaszali się na policję i prosili o zapewnienie bezpieczeństwa. Musiało się tak stać Pani zdaniem, odebranie władzy prezydentowi Mohammedowi Mursiemu było dobrym posunięciem? – Myślę, że musiało tak się stać, skoro prezydent nie chciał współpracować z innymi siłami politycznymi. Dlaczego miałby to robić, skoro wygrał wybory? – Bo właśnie dzięki tym siłom wygrał wybory. W drugiej turze poparły go partie liberalne i lewicujące. W czerwcu 2012 r. odbyło się spotkanie tych partii, ugrupowań i organizacji pozarządowych z Braćmi Muzułmanami w kairskim hotelu Fairmont. Podpisano dokumenty dotyczące warunków tego poparcia. Bardzo precyzyjnie określono, co będzie dalej: że wszystkie te partie zostaną włączone w proces demokratyzacji i będą reprezentowane w rządzie, jak będą przebiegały prace nad nową konstytucją, jakie będą pierwsze decyzje prezydenta, jaki będzie termin wyborów do parlamentu itp. Brała pani udział w tym spotkaniu? – Nie, nie jestem związana z żadną partią polityczną. Ale od 2003 r. należę do Grupy 9 Marca, która była uważana za opozycję wobec Mubaraka na uniwersytecie. Domagaliśmy się autonomii uczelni państwowych oraz wolności akademickich. W drugiej turze wyborów wszyscy moi znajomi głosowali na Mursiego. Większość myślała, że to rozsądne wyjście, bo zamyka się drogę byłemu reżimowi. Sądziłam, że naród wybrał kandydata, który ruszy w przyszłość, zamiast nas cofać. Kiedy jednak doszedł do władzy, zignorował wszystkie wcześniejsze umowy, wszystkie obietnice. Siły demokratyczne, które poparły Mursiego, zostały odsunięte od władzy i od pisania konstytucji. Tylko islamiści się tym zajmowali. Wszyscy poczuli się oszukani. Równocześnie w urzędach państwowych wymieniano urzędników zajmujących wysokie stanowiska na przedstawicieli Braci Muzułmanów. Nazwaliśmy ten proces ichuanizacją, od słowa ichuan – bractwo. Stanowiska dla Braci muzułmanów To normalne, że po wyborach następują zmiany na wysokich stanowiskach w urzędach i instytucjach państwowych. – Ale to nie nastąpiło tylko na najwyższych szczeblach. U nas na uniwersytecie tak się nie stało, ale na innych uczelniach natychmiast usunięto rektora, dziekanów, kierowników katedr. W Egipcie nie słyszano o czymś takim. Przecież jak się dochodzi do władzy, to nie znaczy, że wszystkich się wyrzuca i zwolnione miejsca powierza się swoim. To mi się kojarzy z reżimami totalitarnymi. Przynależność do partii rządzącej nie powinna być jedynym czy też najważniejszym kryterium. Nie słyszeliście w Egipcie o takich praktykach, bo przez 30 lat nie zmieniała się władza. – Zmieniała się, ale nie radykalnie. Tymczasem po wyborach na wysokich stanowiskach zostali zatrudnieni reprezentanci Braci Muzułmanów. Stąd tak duży i wciąż rosnący gniew. Młodzież poczuła się oszukana, bo miała być
Tagi:
Ewa Borecka









