Jafa dla wszystkich

Jafa dla wszystkich

Israel, Tel Aviv, the old city of Jaffa, the card game in the street

Nie angażujemy się w politykę i traktujemy się z szacunkiem. Arabowie i Żydzi są tu partnerami – mówią mieszkańcy zabytkowej dzielnicy Korespondencja z Tel Awiwu Pas wzdłuż telawiwskiego wybrzeża to ciąg luksusowych, podświetlanych po zmierzchu drapaczy chmur z betonu, szkła i stali. Pomiędzy nimi koncentruje się życie towarzyskie na całej długości nadmorskiego bulwaru. Tutaj się spaceruje, przesiaduje na słońcu. W ciągu dnia i późnym wieczorem mnóstwo ludzi wychodzi biegać i zagrać w piłkę. Mieszkańcy i turyści oblegają bary z przekąskami. Z lokali dobiegają dźwięki dyskotekowej muzyki, niekiedy o wyraźnie arabskim charakterze. Miasto jest w ciągłym ruchu, głośne, gwarne, nowoczesne, ekstrawaganckie, imprezowe. Uchodzi za biznesową i rozrywkową stolicę Bliskiego Wschodu. Taki wizerunek Tel Awiwu rzuca się w oczy każdemu, kto tu przyjedzie. Zaledwie 2 km od kosmopolitycznego centrum leży Jafa. Do 1949 r. było to odrębne miasto, obecnie jest jedną z dzielnic Tel Awiwu. Oba miejsca różnią się diametralnie. Pierwsze to nowoczesna metropolia licząca zaledwie 100 lat. Drugie, nazywane „bramą Izraela”, przypomina typowo arabską dzielnicę z wąskimi uliczkami i zabytkami i ma ok. 4 tys. lat. Choć Jafa znana jest z malowniczych plaż, targu, kościołów, meczetów i sklepików, to chyba najbardziej zauważalna w tej enklawie jest symbioza Żydów i Arabów. Ale temu modelowi zagraża gwałtowna zmiana charakteru i statusu miasta. Eyal Ziv siedzi w pracowni i co jakiś czas spogląda na ukochaną Jafę. Przyznaje, że ma wręcz obsesję na punkcie dzielnicy i starożytnego portu. – Nie wiem, skąd się bierze ta miłość do Jafy. To coś poza mną, nie możesz tego zatrzymać, nie możesz kontrolować. Budynki wzywają mnie do ich renowacji – mówi. Eyal jest jednym z głównych architektów pracujących przy programie renowacji gminy Tel Awiw. Dorastał na starym mieście i obecnie pracuje w przekształconym w biuro mieszkaniu na pchlim targu w Jafie. To właśnie on zajmował się renowacją słynnej Wieży Zegarowej, najbardziej charakterystycznej budowli w centralnej części dzielnicy, pochodzącej z epoki osmańskiej. Od tego czasu jego pasja do dawnego miasta się pogłębiła. – Architektura to tak naprawdę DNA społeczeństwa – podkreśla. Najnowszym projektem Eyala jest przywrócenie blasku kompleksowi komunalnemu Kishle, gdzie kiedyś znajdowało się tureckie więzienie, przekształcone w luksusowy hotel sieci Setai. W budynku zachowało się wiele elementów oryginalnej struktury, m.in. kamienny łuk przy wejściu do hotelu, z kaligraficzną pieczęcią Abdula Hamida II, 34. sułtana imperium osmańskiego. – Setai jest najnowszym etapem ewolucji Jafy – mówi Eyal. – Sprawi, że miasto stanie się bardziej nowoczesne, a turyści nie będą tu przyjeżdżać tylko na jeden dzień, lecz zostaną na dłużej i zasmakują w uroku tego miejsca. Pierwszy drogi projekt mieszkaniowy powstał w Jafie pod koniec lat 90. XX w. Nieruchomość o nazwie Andromeda wyznaczyła trend budowania ekskluzywnych mieszkań o wysokim standardzie na tym obszarze. – Dla rynku ta inwestycja była bardzo ważna, ludzie zobaczyli, że w tym miejscu można zbudować apartamenty dla zamożnych – zauważa Hicham Chabaita, prawnik z telawiwskiego uniwersytetu. Starzy mieszkańcy boją się jednak tak szybkiej zmiany okolicy. W arabskiej dzielnicy zaczęły się pojawiać eleganckie butiki oraz kafejki. Jafa jest przekształcana w modną, nowobogacką dzielnicę – donosi lewicowo-liberalny dziennik „Haaretz”. Deweloperzy, biznesmeni, filmowcy i osoby zamożniejsze wykupują tu nieruchomości nie tylko ze względu na zabytki, widoki czy większy spokój niż w głośnym Tel Awiwie, ale także skuszeni niepowtarzalnym orientalnym klimatem miejsca, gdzie w zgodzie żyją różne społeczności. Jafa słynie jako przykład udanego współegzystowania Arabów i Żydów czy chrześcijan i muzułmanów. Żydzi i Arabowie mieszkają tu obok siebie, chodzą do tych samych sklepów, fryzjerów i rzemieślników. Pracują w tych samych miejscach i jedzą w tych samych lokalach. – Nie angażujemy się tu w politykę i traktujemy się z wielkim szacunkiem. Arabowie i Żydzi są tu partnerami, a moim najlepszym przyjacielem jest Żyd ze Stanów Zjednoczonych – mówi muzułmański biznesmen Zopri, który wśród znajomych ma wielu Żydów. I dodaje: – Tu nie ma różnicy między Żydami i Arabami. Mój sąsiad jest Żydem, a mój brat jest żonaty z Żydówką. Widzimy siebie jako istoty ludzkie, nie jako

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 01/2019, 2019

Kategorie: Świat