Milowymi krokami zbliżamy się do miejsca, w którym nierząd zagrozi rządowi, anarchia porządkowi i prawu. Czyli nic nowego w Polsce. Na razie są tylko groźby, intencje i zapowiedzi. Jak na dłoni widać, że PiS chce anarchii po to, żeby objąć władzę. Przecież prezes wie, że nie może być nowych wyborów. I wcale ich nie chce, tylko tym gra. Pomysł marszu 13 grudnia – słów nie mam, ale w sumie dobrze. Znowu obudzi i przerazi śpiących wyborców PO. Na razie idę tylko oddać krew do badania. Nie jest to publiczna służba zdrowia, a mimo to tłum oczekujących, zawiesił się system komputerowy, dzisiaj już nie ma mowy. Głodny jak wilk i odpowiednio zły mówię do młodego recepcjonisty, że zawiesiły się wybory i tu też zawieszenie. On na to ze śmiertelnie poważną miną: „To wszystko zmierza w złą stronę”. (Czy to znaczy, że gdy zrobię w końcu te badania, wynik będzie fałszywy?). Polacy są niezwykle wobec siebie samych krytyczni, żadna nacja nie widzi nas tak krytycznie jak my sami. I wielka jest skala braku zaufania. Ów autokrytycyzm ciągnie się od wieków, ale jego napięcie wydaje się równie duże w czasach, gdy nie mieliśmy wolności, jak teraz, kiedy ją mamy. Najwięcej przykrych rzeczy powiedział Polakom Piłsudski, na drugim miejscu jest chyba Cyprian Kamil Norwid. A kto zapisał te złote myśli? • „Do wszystkich wad naszego dawnego społeczeństwa – nowe dołączyło się jeszcze. Bezwzględny egoizm, osłaniający się świętą miłością ojczyzny”. • „Zaczął myśleć o innych, a skończył na sobie”. • „Mądry Polak po szkodzie. Poprawić: Nie mędrszy Polak po szkodzie”. • „Rzecz dziwna: im mniej wielkich ludzi, tym więcej pomników i medali”. Aleksander Fredro krótkie te myśli, setki ich, nazwał „Zapiskami starucha”. Szkoda, że nie zostały dołączone do wznowionej właśnie książki „Trzy po trzy”, gdzie znajdziemy wojenne wspomnienia Fredry i portrety wielkich ludzi, których widział. Myśląc o Polsce, pisał: „O biedny, biedny kraj! – I żyć, i umrzeć nie może”. Czy nie w podobnej sytuacji jest teraz PIW? To jedyne już państwowe wydawnictwo w Polsce, które żyje, ale ledwo. Może zasługuje na więcej? Wielkie są zasługi PIW, który nawet w złych czasach publikował ważne książki. Czy Polski nie stać na jedno choćby państwowe wydawnictwo, które może realizować misję drukowania tego, co ważne, a czego prywatne firmy nie chcą? Z książką „Trzy po trzy” byłem kiedyś w kilku wydawnictwach, namawiając prywatnych właścicieli, by ją wznowili, gdyż ten tytuł zasypał kurz. Wydawcy popadali w smutek: „A kto to kupi?”. Z wydawcami tak bywa, nawet gdy są mądrzy i porządni, kiedy mowa o pieniądzach, to człowiecze oko zmienia się im w oko rekina ludojada. Może więc warto pozwolić, żeby PIW dalej publikował książki dla dobra publicznego? Fredro, oficer kawalerii, niezwykle barwnie opisuje wojny napoleońskie, z których cudem uszedł z życiem, na dodatek z Virtuti Militari. Ileż tam niezwykłych szczegółów. O koniach: „Po kilku dniach kampanii zgroza zajrzeć pod kulbaki. Smród z jątrzących się pod nieustannym naciskiem ran ciągnie się wzdłuż maszerującej kolumny”. Czasami są rady bardzo praktyczne, np. jak i czym siec wroga z konia. Wielka historia miesza się z osobistą. Świetne portrety wielkich ludzi. Zaczął od siebie: „Niczego się nie uczyłem, wyjąwszy fechtunku, tańcu i ekwitacji, co mnie jednak nie wyprostowało, bo zawsze krzywo się trzymałem. (…) Łeb rudy, w loki, jak w zawijane zrazy zafryzowane, mocno pudrem przykryte…”. Bohaterski i nieustraszony kawalerzysta okazał się niezwykle wrażliwy na krytykę. I, jak sam pisze, „złamał pióro” po niej. Za szybko to zrobił, za łatwo, a w ogóle to bez sensu. Tym bardziej warto przypominać, że był nie tylko autorem „Zemsty”. Fredro bywał blisko Napoleona, nieraz pod gęstym gradem pocisków. Taka okazja bardzo zbliża. Tak opisuje cesarza: „Zdaje mi się tylko, że na portrecie jest wyższy, niż był w istocie. Na koniu nietęgo wyglądał, krótko siedział w strzemionach. Kapelusz jego jakby stanowił jedną z nim całość, tak że byłem zdziwiony, zobaczywszy go pierwszy raz bez kapelusza. Był trochę łysy i to zmieniło o wiele wyraz jego twarzy jak z marmuru wykutej. Jego ręce zdawały mi się trochę za krótkie. Wejrzenie spod nawisłych powiek było przenikające”. O drugiej
Tagi:
Tomasz Jastrun









