Jakiej partii brakuje na polskiej scenie politycznej?

Jakiej partii brakuje na polskiej scenie politycznej?

Jerzy Głuszyński,
dyrektor Instytutu Badania Opinii i Rynku PENTOR
Brakuje partii dobrej, tzn. takiej, która odpowiadałaby potrzebom znaczącej części swego elektoratu, wyrażała jego interesy i aspiracje. Warto, aby miała światłych przywódców, którzy umieliby myśleć kategoriami nie tylko taktycznymi, ale także strategicznymi i mieliby kwalifikacje do zagospodarowania jakiegoś obszaru i do rządzenia, gdyby partia wygrała wybory i chciała tworzyć rząd, koalicje itd. Kolejnym warunkiem dobrej partii jest to, że stwarza szanse awansu dla najlepszych, a nie dla swoich, więc w wyborach kandydaci partii są kandydatami elektoratu, najlepszymi z najlepszych, nie zaś przesianymi, najlepszymi tylko na liście. Byłaby to partia otwarta. Kolejny element dobrej partii oznacza, że nie jest ona skrajna i nie ma ambicji zajmowania się wszystkim. Nie musi wypowiadać się na każdy temat, np. aborcji, Rywina czy Jedwabnego, bo partie nie są od tego. Ważne, by się zajmowała przyszłością Polski przez pryzmat swojego elektoratu. Przekleństwem systemu politycznego jest to, że liderzy nie wychowują elektoratu, bo się boją, że nie zostaną wybrani. Ważne tematy są odkładane, liderzy nie chcą ich ruszać, aby nie stracić elektoratu. Elektorat jednak się nie rozwija i niczego nie uczy.

Prof. Adam Bromke,
politolog
Przydałaby się prawdziwa partia centrowa, ale nie obecna degrengolada. To bardzo skomplikowane zadanie dla wszystkich Polaków i można się zastanawiać, czy np. z naszej lewicy wyłoni się centrolewica itd. Podstawowym problemem jest stworzenie skrystalizowanego systemu partyjnego, w którym są dwie, trzy silne partie, chociażby centrolewica, centroprawica i centrum, a nie taka masówka. Obecna sytuacja w Polsce przypomina trochę okres lat 20., jednak nie obawiam się powtórki roku 1926 i zamachu stanu. Na tego rodzaju zabawę, wchodząc do UE, nie możemy sobie pozwolić. Nasze polityczne nieskrystalizowanie przetrwa wejście do Unii, ale na dłuższą metę scena musi się uporządkować.

Prof. Jan Kofman,
historyk
Brakuje partii centrowej, ale nie wiemy, co dokładnie znaczy centrum. Coś pomiędzy lewicą a prawicą, które mają „pozamieniane znaki” w swych programach społecznych i wizji gospodarczej, w systemach wartości i ideologiach. Czym musiałoby się charakteryzować centrum? Czy tylko wybierać poszczególne elementy z lewa i prawa, czy też tworzyć formację centrowo-lewicową albo centrowo-prawicową? Decydujący jest problem poparcia społecznego, a wydaje się, że miejsce w centrum nie jest w Polsce zbyt obszerne. Zakładając jednak, że SLD i prawica nie zagospodarują wszystkich wyborców, choć tego bardzo pragną, można szacować, że centrum zdołałoby zagospodarować 15-20% elektoratu. Oczywiście, takim centrum są UW i PO, blisko centrum znajdują się też pewne fragmenty SLD, partii chłopskiej czy dawnej AWS. Czy z tego da się coś zrobić? Nie sądzę, by stało się to w latach 2003-2004. Być może, po referendum akcesyjnym i wejściu Polski do UE zacznie się coś dziać w tej kwestii.

Andrzej Micewski,
publicysta
Na Zachodzie, z jednej strony, jest zawsze socjaldemokracja, a z drugiej, chrześcijańska demokracja. W Polsce ten podział gdzieś się zagubił. Wszystko się rozmyło, porozbijało na partie ludowe, centrowe itd. Warto jednak powrócić do modelu, który kiedyś funkcjonował i w którym można było spotkać partie o takim charakterze.

Jacek Żakowski,
publicysta
Brakuje takiej, której nie trzeba by się wstydzić i którą można bez obawy poprzeć. Taka partia spełniałaby chociaż minimalne standardy, a przynajmniej najważniejszy standard dla partii. Miałaby mianowicie jakąś jedną zasadę, której by się trzymała.

Izabela Jaruga-Nowacka,
sekretarz stanu, pełnomocnik rządu do spraw równego statusu kobiet i mężczyzn
Brakuje nam partii, która miałaby przede wszystkim katalog wartości, pozwalający ją zidentyfikować wśród innych ugrupowań. Dzięki takim wartościom można by odróżnić partie o odcieniu lewicowym od prawicowych. Niestety, u nas wciąż pokutuje podział pochodzeniowy, są partie o rodowodzie postsolidarnościowym i postpezetpeerowskim, nie dzieli się ich natomiast pod względem wyznawanych wartości, np. neutralności światopoglądowej, stosunku do praw kobiet czy przerywania ciąży. Nasze partie nie mają spójnego katalogu wartości, których np. ma bronić lewica albo specyficznych dla prawicy. Powstanie partii kobiecej nie byłoby natomiast uzasadnione, bo ogarniałaby zbyt wąsko pojętą problematykę, a nie całokształt spraw związanych z przyszłością kraju.

Janusz Mikuła,
dyrektor departamentu w Ministerstwie Środowiska,
b. prezes Polskiego Klubu Ekologicznego
Badania opinii wskazują, że przydałaby się partia ekologiczna. Były już próby utworzenia Zielonych Rzeczypospolitej Polskiej, lecz szybko je zarzucono. Byłaby to partia kanapowa. Aby organizacja się liczyła, musi mieć nie tylko elity, ale także struktury i zaplecze w terenie. Gdyby organizacje ekologiczne widziały potrzebę powołania partii i wyraziły zgodę, aby ich zaplecze kadrowe i materialne zostało wprowadzone do takiej partii, powstałaby realna szansa. To jednak nie może się stać szybko, bo ruch ekologiczny w Polsce jest bardzo zróżnicowany, niektóre organizacje są skłócone, a dodatkowo obawiają się, że zostałyby wciągnięte w sprawy polityczne, do których nie są przygotowane.

Prof. Paweł Śpiewak,
socjolog
Brakuje nam dwóch partii – autentycznej partii lewicowej i partii broniącej porządku państwowego. Niestety, Unia Pracy jest schowana za SLD, zaś SLD nie można przyznać miana partii lewicowej. Zdecydowanie wygrały w niej pragmatyzm i umiejętność dostosowywania się do każdej sytuacji. SLD nie zakwestionował np. nigdy monetarystycznej polityki gospodarczej i jako partia władzy używa wszystkich metod do realizacji tego celu. Skoro nie ma partii lewicowej, nie ma kto bronić ludzi, to na jej miejsce wchodzą ugrupowania populistyczne. Brak nam też umiarkowanej partii broniącej państwowego punktu widzenia i interesu państwowego, choć nie drogą centralizmu. Chodzi jednak o poszanowanie prawa, sprawność instytucji państwa i mechanizmów ekonomicznych, obronę przed partykularyzmami i grupowymi interesami istniejącymi w Polsce. Gdyby takie dwie partie powstały, uporządkowałaby się nasza scena polityczna. Jest to jednak tylko postulat, a nie realna próba naprawy rzeczywistości.

Krzysztof Pankowski,
analityk, Centrum BadaniaOpinii Społecznej
Z badania CBOS na temat, czy w Polsce powinna powstać nowa partia polityczna, wynika, że przy ogólnie niechętnym nastawieniu do partii i polityków najwięcej wskazań otrzymała „partia broniąca bezrobotnych”. Trudno jednak powiedzieć, jaki odcień miałaby ta formacja. Sporo, bo 34% poparcia zyskałaby nowa partia założona przez Aleksandra Kwaśniewskiego po zakończeniu jego kadencji prezydenckiej (43% ankietowanych było przeciwnych takiemu pomysłowi). Mówiąc żartobliwie, największym poparciem cieszyłaby się partia prezydencka zajmująca się sprawami bezrobotnych.

Wydanie: 06/2003, 2003

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy