Każdy rozsądny mieszkaniec Polski musi być zaniepokojony tym, co dzieje się na Ukrainie. Wszak to bezpośrednio za naszą wschodnią granicą rozgrywa się prawdziwa wojna domowa, giną ludzie. Każdy rozsądny mieszkaniec Polski musi też dostrzec, jak ważne było przystąpienie do NATO i Unii Europejskiej. Jak wyglądałoby dziś nasze bezpieczeństwo, gdybyśmy nie byli w tych strukturach? Ale każdy rozsądny mieszkaniec Polski powinien być również zaniepokojony poziomem dyskursu politycznego toczonego u nas na temat sytuacji na Ukrainie, musi być zaniepokojony brakiem obiektywizmu mediów traktujących społeczeństwo polskie jak zbiór idiotów. Piszę te słowa świeżo po tragedii, jaka rozegrała się w Odessie, gdzie życie straciło kilkadziesiąt osób, a jeszcze więcej odniosło rany. Jak tę tragedię relacjonują nasze serwisy informacyjne? Onet.pl donosi: „W mieście [Odessie] doszło do starć między zwolennikami jedności Ukrainy a uzbrojonymi prorosyjskimi demonstrantami. Wśród demonstrantów proukraińskich byli kibice klubów piłkarskich z Odessy i Charkowa. (…) Siedziba Związków Zawodowych była sztabem sił prorosyjskich i najprawdopodobniej została podpalona przez kibiców. Wcześniej spalone zostało miasteczko namiotowe zwolenników separatyzmu na placu Kulikowe Pole. Do starć doszło, gdy kilkuset prorosyjskich demonstrantów, w kaskach i uzbrojonych w pałki i broń palną, zaatakowało idący przez centrum miasta pochód złożony z ok. 1500 zwolenników władz w Kijowie. W czasie walk rzucano płytami chodnikowymi, koktajlami Mołotowa i ładunkami wybuchowymi (…). Nie wiadomo, jak doszło do podpalenia budynku, w którym schronili się rosyjscy separatyści, (…) w pożarze zginęło 31 osób”.Z informacji wynika, że prorosyjscy separatyści byli uzbrojeni. O uzbrojeniu zwolenników władz kijowskich komunikat milczy. Widać, była to pokojowa manifestacja, na którą napadli separatyści. Wśród tych pokojowo nastawionych manifestantów znaleźli się kibice dwóch drużyn piłkarskich, cechujący się, jak wiadomo, łagodnością i wysoką kulturą osobistą. Nie bardzo to się kupy trzyma, bo z tegoż komunikatu wynika, że wcześniej spłonęło miasteczko namiotowe separatystów na placu Kulikowe Pole. Kto je podpalił? Też separatyści? Komunikat informuje bezosobowo: „spalone zostało…”. Z jego treści nie można też się dowiedzieć, kto podpalił gmach będący sztabem sił separatystycznych. Czyżby autor podejrzewał, że separatyści podpalili się sami?Z wielu informacji naszych serwisów wynika, że „separatyści” to przysłani przez Putina przebrani rosyjscy żołnierze, agenci GRU i najemnicy. Ale czasem wypsnie się i takie zdanie, że władze kijowskie tłumaczą, że „akcja antyterrorystyczna ukraińskiego wojska i policji w Słowiańsku jest utrudniona ze względu na poparcie udzielone separatystom przez ludność cywilną”.Pamiętam, że gdy w latach 80. Rosjanie zestrzelili południowokoreański samolot pasażerski, żartowano, że agencja TASS wydała komunikat następującej treści: „Pełen szpiegów południowokoreański samolot usiłował staranować radziecką rakietę lecącą z misją pokojową. Usiłowanie zakończyło się tragicznie dla pasażerów samolotu. Cała odpowiedzialność za incydent spada na marionetkowy rząd południowokoreański i jego imperialistycznych amerykańskich mocodawców”. Wcale mi nie do śmiechu, ale wygląda na to, że ten rodzaj propagandy bardzo się spodobał niektórym naszym dziennikarzom i politykom informującym nas o sytuacji na Ukrainie. Wszystko jest dla nich czarno-białe, z góry założyli, co jest czarne, co białe, rozdali role i kurczowo się tego trzymają. Niezgodnych z tym schematem faktów nie chcą przyjąć do wiadomości. Każdemu wolno udawać idiotę, ale uważać za bandę idiotów całe społeczeństwo? To już chyba trochę przesada.Można bezkrytycznie powtarzać, że akcje ukraińskiego wojska i milicji przeciw separatystom z użyciem broni palnej, opancerzonych wozów bojowych i helikopterów to działania antyterrorystyczne, chociaż, jak widać, ci terroryści są popierani przez miejscową ludność. Oczywiście władze państwowe mają prawo użyć wojska do tłumienia buntu i irredenty, choć w tym przypadku zastanawiam się, jak to się ma do niedawnych porozumień genewskich.Jak reagowalibyśmy, gdyby z takiego samego prawa do tłumienia buntu skorzystał swego czasu konstytucyjny, legalny przecież wtedy prezydent Janukowycz i ówczesny, też legalny, rząd ukraiński, wysyłając wojsko i milicję do rozpędzenia Majdanu, a zwłaszcza jego Prawego Sektora? Szczególnie wtedy, gdy Majdan nie zaakceptował porozumienia między Janukowyczem a opozycją, porozumienia, któremu patronowali unijni ministrowie spraw zagranicznych. Czy to też nazywalibyśmy bez zastrzeżeń akcją antyterrorystyczną?Sytuacja na Ukrainie jest o wiele bardziej złożona, niż wydaje się
Tagi:
Jan Widacki









