Społeczeństwa biorą coraz większy rozbrat z rozumem, ulegają demagogom, egzorcyzmują zagrożenia różańcem, modlą się w parlamencie o deszcz Prof. Tadeusz Klementewicz – politolog i socjolog w Zakładzie Filozofii i Teorii Polityki w Instytucie Nauk Politycznych UW. Specjalizuje się w metodologii nauk społecznych i politycznych, filozofii społecznej, globalistyce, ekonomii politycznej kapitalizmu. Panie profesorze, jak pan się czuje w dzisiejszej Polsce? Używając słów Boya – jak pod okupacją? – Uważam, że ludzie progresywnie myślący, ceniący tradycje europejskie, które polegają na docenianiu roli wiedzy, rozumu, nauki, są rzeczywiście okupowani. Przez trzy główne podmioty. Pierwszy to narodowa prawica, odwołująca się do koncepcji narodu jako wielkiej rodziny, w której w rezultacie zanika pracownicza perspektywa oglądu świata zewnętrznego. Drugi – nadwiślańscy liberałowie. Oni odwołują się do społeczeństwa obywatelskiego. Według nich zarabiający ponad 100 tys. zł dyrektor i pielęgniarka z pensją na poziomie płacy minimalnej mają iść pod rękę w pochodzie i demonstrować w obronie demokracji. Trzecim podmiotem, który wypacza ogląd rzeczywistości społecznej, jest hierarchiczny Kościół, a mówiąc bardziej kolokwialnie – kler katolicki. Chodzi tutaj głównie o to, że lansuje takie postrzeganie praw człowieka i współczesnego świata, w którym tracą autorytet nauka, osiągnięcia medycyny. Zamiast tego pojawiają się ukształtowane parę tysięcy lat temu wyobrażenia o świecie i człowieku, które miało jedno z plemion żyjących na granicy pustyni. Jak nie neoliberałowie, to prawica. – I z tego punktu widzenia człowiek, który chciałby takiej organizacji społeczeństwa, by moce produkcyjne, jakie zawdzięczamy współczesnej nauce, pozwoliły na stworzenie wszystkim umiarkowanie przyzwoitych warunków życia, a zarazem by nie było tak ogromnych dysproporcji rozwojowych na świecie – czuje się źle. Dlaczego dajemy się okupować? Co się stało, że racjonaliści, ludzie kierujący się rozumem znaleźli się w odwrocie? Że dają się okupować? – Wyszedłbym od rozważań filozofów poznania. Zadałbym pytanie: w jaki sposób kształtuje się nasza świadomość potoczna? Głównym czynnikiem kształtującym elementarne wyobrażenie o świecie jest miejsce w społecznym systemie produkcji. Horyzont społeczny człowieka, który utrzymuje się z własnej siły najemnej, wyznacza przede wszystkim wiedza, gdzie znaleźć pracę przynoszącą największy dochód, gdzie kupić najtaniej potrzebne produkty… Do tego trzeba dodać oddziaływanie aparatów ideologicznych. W jakimś sensie takim aparatem jest rodzina, przenosząca wiedzę potoczną, ukształtowaną przez rodziców, którzy też zajmują taką, a nie inną pozycję społeczną. Jest również szkoła, jest Kościół… Media… – One przeszły w ciągu ostatnich 30 lat wielkie przeobrażenie. Przestały odgrywać rolę kontrolera debaty publicznej. Media kiedyś inicjowały te debaty, prezentowały różne stanowiska. Dziś ograniczają się do tego, co można nazwać telemeledemokracją. A debaty zostały zastąpione przez kampanie wyborcze. Króluje poetyka skrótowych informacji, prostych komunikatów. W sumie jest to związane z prywatyzacją mediów, z tym, że od oglądalności zależą wpływy z reklam, wobec czego media sprowadzają do wspólnego mianownika zainteresowania swoich odbiorców. A one ograniczają się do tego, co możemy nazwać kulturą podglądactwa. Śledzenie życia gwiazd, sensacje towarzyskie, jakieś nieszczęścia, klęski żywiołowe itd. Kamera umieszczona na placu św. Piotra nie jest w stanie pokazać sytuacji kobiet na biednym Południu. Kobiet, które nie mając odpowiednich dochodów ani odpowiedniej edukacji, nie mogą np. planować wielkości rodziny. Media nie potrafią wskazać zasadniczych przyczyn sytuacji, w jakich znajdują się ludzie, którzy protestują, są niezadowoleni z istniejącego stanu rzeczy. Jakie są te zasadnicze przyczyny? – Na ogół praźródłem tych problemów jest współczesny kapitalizm. Jego natura w zasadzie nie zmieniła się od początku. Mechanizm, który go napędza, to dążenie do osiągnięcia abstrakcyjnej nadwyżki, tzw. zysku netto. Ale tego nie dostrzegamy, bo te wszystkie problemy podlegają dialektyce walki politycznej i w rezultacie są kamuflowane. Media pokazują nam nieprawdziwych wrogów? – Pomijają milczeniem praźródło różnych napięć, konfliktów społecznych. Zamiast perspektywy konfliktu przemysłowego mamy konflikt wobec Innego. Amerykański socjolog polityki David Ost uważa, że dla współczesnej demokracji najbardziej funkcjonalny byłby otwarty konflikt przemysłowy, bo wtedy można byłoby dyskutować, negocjować podzielenie nadwyżki między kapitał a pracę. Natomiast zastępowanie go konfliktami










