Kara za komunę

KUCHNIA POLSKA Niedawno podczas telewizyjnego “Forum” zgromadzeni w studiu politycy różnych partii zgodzili się – acz niechętnie – ze zdaniem p. Marka Pola, że parlament nasz zajmuje się najrozmaitszymi sprawami, poza tymi, które interesują społeczeństwo. A więc wszystkim poza naszą sytuacją gospodarczą i jej konsekwencjami dla ludności. Na przykład tym, dlaczego właściwie spada nasz wzrost gospodarczy, rośnie bezrobocie i kto nas tak urządził? Nie mniej od parlamentarzystów grzeszą tym samym media. Teraz na przykład prześcigają się w spekulacjach dotyczących trzech panów – których raz nazywa się “zbiegami” i ambicjonerami, raz znów nowym słowem w naszej polityce – tymczasem w zgiełku tych sezonowych sensacji cichnąć zaczyna sprawa naprawdę złowróżbna, jaką jest uchwalenie przez Sejm ustawy reprywatyzacyjnej. Odnoszę wrażenie, że na skutek wrzawy medialnej większość społeczeństwa po prostu nie zdaje sobie sprawy, w co wdepnęliśmy i jak głęboko. “Gazeta Wyborcza” (16.01.br.) swoje omówienie tej ustawy zatytułowała radośnie i jak zwykle dowcipnie “Polska do zwrotu”. Zwrotu do tyłu należałoby dodać. Wymienia też zbrodnicze dokumenty, na mocy których dokonała się nacjonalizacja, wśród których ze zdziwieniem znalazłem także dekret o utworzeniu przedsiębiorstwa państwowego Film Polski oraz ustawy o upamiętnieniu męczeństwa

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 04/2001, 2001

Kategorie: Felietony