Karmazynowy przypływ

Karmazynowy przypływ

Wystarczyło przeciąć kilka nerwów, żeby oblewająca się rumieńcem dziewczyna przeszła metamorfozę. Zapiski chirurga o niedoskonałej nauce W styczniu 1997 roku Christine Drury została prezenterką wieczornych wiadomości Kanału 13 – lokalnej telewizji w Indianapolis. Tego typu posady często są trampoliną do dalszej kariery medialnej. (…). Drury pracowała od dziewiątej wieczór do piątej rano, pisząc newsy, a po północy dwa razy pojawiała się na wizji, prezentując trzydziestosekundowy oraz dwuipółminutowy biuletyn informacyjny. Od czasu do czasu w środku nocy przychodziła wiadomość z ostatniej chwili, którą Drury komentowała na żywo ze studia lub z miejsca zdarzenia, dzięki czemu zajmowała więcej czasu antenowego niż zwykle. Jeśli miała dużo szczęścia, jak podczas wykolejenia pociągu w Greencastle, pojawiała się także w wiadomościach porannych. Kiedy dostała tę pracę, miała dwadzieścia sześć lat. (…) Pewnego dnia, kiedy jeszcze jako uczennica szkoły średniej wybrała się na zakupy do centrum handlowego w Indianapolis, zauważyła w tłumie Kim Hood, ówczesną prezenterkę Kanału 13 prowadzącą wiadomości w godzinach największej oglądalności. „Chcę być taka jak ona”, powiedziała sobie Drury i od tej pory jej marzenia zaczęły powoli nabierać realnych kształtów. Jako kierunek studiów na Uniwersytecie Purdue wybrała telekomunikację i kiedy przyszedł czas letnich praktyk, zdecydowała się na staż w Kanale 13. Półtora roku po ukończeniu studiów dostała tam pierwszą pracę jako asystentka produkcji. Do jej obowiązków należały obsługa telepromptera, ustawianie kamer i wykonywanie wszelkich poleceń kierownika produkcji. Przez następne dwa lata ciężko pracowała na kolejne awanse, aż w końcu udało jej się trafić do redakcji wieczornych wiadomości. Kierownictwo wiązało z nią wielkie nadzieje. Świetnie pisała newsy, miała dobry głos, dykcję oraz nieprzypadkowo „odpowiedni wygląd” – czyli typowo amerykańską urodę w stylu Meg Ryan: idealnie białe zęby, niebieskie oczy, blond włosy i niewymuszony uśmiech. Okazało się jednak, że w trakcie prowadzenia programu za każdym razem oblewa się rumieńcem. Potrafiło go wywołać najbłahsze zdarzenie: wystarczyło, że zająknęła się przy którymś słowie lub nagle sobie uzmysłowiła, że podaje wiadomości zbyt szybko, i niemal natychmiast zaczynała się czerwienić. Uczucie gorąca wzbierało w klatce piersiowej i unosiło się, obejmując szyję, uszy, głowę. Pod względem fizjologicznym jest to zwykłe zwiększenie przepływu krwi. Twarz i szyja mają większą liczbę małych naczyń krwionośnych skóry, które mogą się rozszerzać pod wpływem określonych sygnałów neurologicznych. W tym samym czasie pozostałe naczynia obwodowe kurczą się i kiedy twarz oblewa rumieniec, dłonie robią się białe i lepkie. Jednak dla Drury bardziej kłopotliwa od fizycznej była towarzysząca jej reakcja psychiczna: w głowie czuła pustkę i zaczynała się jąkać. Miała ochotę zakryć twarz rękami, odwrócić się od kamery, schować. Drury czerwieniła się, odkąd sięgała pamięcią, a ponieważ miała typową dla Irlandczyków bladą cerę, rumieńce wyraźnie się na niej malowały. Już jako dziecko pąsowiała z zakłopotania, gdy nauczyciel kazał jej odpowiadać przed tablicą na oczach całej klasy i kiedy szukała miejsca, żeby usiąść w szkolnej stołówce. Jako nastolatka oblewała się rumieńcem, gdy w sklepie spożywczym utworzyła się za nią kolejka, ponieważ sprzedawca poszedł sprawdzić cenę na płatkach śniadaniowych, które kupiła, albo gdy podczas jazdy samochodem ktoś na nią zatrąbił. Być może komuś wydaje się dziwne, że taka osoba marzyła o pracy w telewizji, ale Drury zawsze starała się zwalczyć swoją skłonność do zakłopotania. W szkole średniej była cheerleaderką, grała w drużynie tenisowej i była jedną z pretendentek do tronu królowej podczas balu absolwentów. Na uniwersytecie grała w uczelnianej lidze tenisowej, należała do osady wioślarskiej i stowarzyszenia dla wybitnie uzdolnionych studentów Phi Beta Kappa. Pracowała jako kelnerka i zastępczyni kierownika w supermarkecie Wal-Mart, gdzie musiała między innymi prowadzić poranną odprawę personelu. Była towarzyska, miała dużo wdzięku i swobody, którymi zawsze zjednywała sobie otoczenie. Mimo to na antenie nie mogła sobie poradzić z przykrą przypadłością. Kiedy obejrzałem nagrania z jej pierwszych wystąpień przed kamerą (relacje dotyczyły

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 30/2009

Kategorie: Książki
Tagi: Atul Gawande