Karoshi na poczcie

21.12.2017 Lodz. Listonosze. Fot. Piotr Kamionka/REPORTER
Zbyt duże rejony listonoszy, za mało ludzi w urzędach, za niskie płace. Oto obraz Poczty Polskiej Na facebookową stronę poświęconą pracy listonoszy ktoś wrzuca wyprodukowany przez Pocztę Polską filmik „Poczta od kuchni – asystentka”. Widzimy, jak uśmiechnięta pani ze spokojem wykonuje kolejne obowiązki: przygotowuje stanowisko pracy, znaczki, pieniądze, stempluje przesyłki. Praca idealna. Pod filmem pojawia się setka komentarzy. W ogromnej większości podobnych – byli i obecni pracownicy poczty kpią z tego, jak bardzo odbiega on od rzeczywistości. Okienko, czyli kołchoz Agnieszka (na poczcie pracowała 10 lat jako asystent okienkowy, odeszła w 2017 r.): – Gdy zaczynałam pracę, wszystko było w porządku. Płacono jak należy, obowiązywały przerwy, bonusy, np. za pracę na kasie głównej. Z roku na rok było jednak coraz gorzej – zabrano nam wszystkie dodatki, paczki dla dzieci, o odliczenie kosztów kolonii można było się starać już tylko co dwa lata. Jednocześnie pracy przybywało. Musiałam pracować nie tylko jako asystent okienkowy, ale też jako kasjer walutowy i pracownik banku pocztowego. Później doszły jeszcze obowiązki pracownika tzw. ekspedycji, czyli osoby wydającej worki z paczkami, przesyłkami, pieniędzmi. W tym czasie musiałam oczywiście obsługiwać klientów. Pensja zaś nie rosła. Odchodząc z pracy dwa lata temu, Agnieszka zarabiała 1,9 tys. zł netto. Niskie pensje potwierdza Piotr Moniuszko, szef Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty: – Listonosze z dwu-, trzyletnim stażem pracy mają 2,5 tys. zł brutto wynagrodzenia zasadniczego. Moniuszko mówi również o innym niepokojącym zjawisku: – W tej chwili wysokość wynagrodzenia i stanowisko często zależą od tego, jakie kto ma znajomości. W dużej mierze powoduje to dysproporcje w wynagrodzeniach zasadniczych między pracownikami zajmującymi równorzędne stanowiska. Agnieszka żali się jednak przede wszystkim na warunki pracy. – W ostatnim urzędzie, w podwarszawskiej miejscowości, gdzie pracowałam cztery lata, nie miałam już nawet przerwy – opowiada. – Latem w środku 33 st. C. Żadnej klimatyzacji, tylko wiatraki. Przez siedem godzin byłam sama w urzędzie. Bez przerwy musiałam obsługiwać ludzi. Nie mogłam nawet iść do toalety. Nikt nic z tym nie zrobił, mimo że wielokrotnie zgłaszano problem pani naczelnik. Ta kobieta zresztą przychodzi do pracy o godz. 7.00, a wychodzi o 10.00. Potwierdza to Asia, była listonoszka tego samego podwarszawskiego urzędu (przepracowała na stanowisku osiem lat, do 2017 r.): – Dziś tamtędy przechodziłam. Zajrzałam i pani naczelnik oczywiście nie było. Nie da się jej niczego udowodnić, bo mieszka blisko; gdy pojawia się kontrola, dzwonią do niej koleżanki i mówią, by szybko przyjechała. Tłumaczy potem, że była w innym urzędzie. Agnieszka kontynuuje: – To nie do opisania, co poczta robi z ludźmi. Mamy tam do czynienia z pieniędzmi, z towarem wystawionym poza naszymi stanowiskami. Nikogo nie interesuje, że te książki, gazety są na zewnątrz i nie da się ich upilnować, zwłaszcza jeśli cały tydzień jest się samemu w okienku. Gdy ktoś coś ukradł, musiałyśmy pokrywać straty z własnej kieszeni. Obowiązkiem Agnieszki było także wypłacanie listonoszom pieniędzy na emerytury. – W dni wypłat, czyli trzy razy w miesiącu, przychodziłam na godz. 6.50. Nikt mi nie płacił za te dodatkowe godziny ani za żadne inne, kiedy musiałam zostać dłużej. Pieniądze wydawaliśmy listonoszom na parapecie, przy okienku, choć według przepisów powinni to robić pracownicy kontroli na zapleczu – podkreśla. Filia, czyli chyba zemdleję z głodu Dwa ostatnie lata pracy Agnieszka spędziła w tzw. filii urzędu, podobnie jak Michał, który w sumie jako asystent w okienku i pracownik ekspedycji przepracował wiele lat. – W filii człowiek pracował sam – opowiada Michał – ale klienci tego nie rozumieli. Pytali, dlaczego nie otworzę drugiego okienka lub dlaczego idę na przerwę. Pamiętam taki moment, jak siedzę w okienku bez jedzenia – jedna godzina, druga, piąta. Ciągle kolejka. Wystawiłem więc karteczkę z napisem „Przerwa” i mówię: „Proszę się nie ustawiać w kolejce, bo idę na przerwę”. Ludzie na to: „Co nas to obchodzi?!”. W pewnym momencie poczułem, że zaraz zemdleję z głodu, bo nawet wody się nie napiłem, odkąd usiadłem. Gdy zaczęło mi się robić ciemno
Udostępnij:
- Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram
- Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp
- Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail
- Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety









