Kiepski interes żyć długo

Kiepski interes żyć długo

Jestem maszyną, która zaczyna się psuć Wkładki Słuchał radia, gdy nagle zaczął się zmasowany atak reklam: środki na zaparcie polecała kobieta o tak radosnym głosie, jakby była bliżej orgazmu niż wypróżnienia. Wśród reklam pastylek poprawiających erekcję – „Kup tabletkę D i szczycić się będziesz długim i grubym penisem” – podpasek, kremu na hemoroidy, środka na drożdżycę pochwy wpadła mu w ucho reklama wkładek higienicznych dla mężczyzn. „Wkładki męskie zaprojektowane specjalnie dla ciebie, niwelujące przykry zapach, duża chłonność i komfort użytkowania”. To jest coś takiego?! Pomyślał, że wiele reklam dotyczy tego, co z człowieka wycieka bez kontroli. Po doświadczeniach ze starą matką, jej bratem i matką żony Franciszek wie, że częścią horroru starości jest to, że zwieracze już nie trzymają. Dotyczy to także ust. Starzy stają się gadatliwi, słabo słyszą, więc ratują się, mówiąc i plotąc trzy po trzy. Wkładki dla mężczyzn bardzo Franciszka zainteresowały. To chyba nie są wkładki do butów? Jestem maszyną, która zaczyna się psuć, użalił się nad sobą, pobolewa mnie serce, nawala kręgosłup, mam nadciśnienie, nadwagę, wycieka mi olej. Jestem zagrożony udarem. Strach jednak iść do lekarza. Franciszek przeżył kilka swoich samochodów, był świadkiem ich chorób, leczono je w warsztatach, dokonywano tam przeszczepów części, aż w końcu ledwie żywe oddawane były w cudze ręce, tam dogorywały, by lądować na cmentarzu pojazdów. Zaszedł do apteki. Tłum, ludzie teraz faszerują się niezliczoną ilością pigułek, dlatego żyją tak długo, na swoje nieszczęście. Kiepski interes żyć długo. Pamięta, że kiedyś, gdy był u matki w domu opieki, pokazano mu obszerną piwnicę, gdzie trzymane są lekarstwa. Wszędzie biegły półki uginające się od lekarstw i stały okryte zieloną ceratą stoły, na których leki były dzielone. Starcy karmieni są jak indyki w tuczarni, długo, coraz dłużej, aż po kres świadomości, kiedy organizm zaczyna się rozpadać, czaszka próbuje wypełznąć z worka twarzy, a skóra zmienia się w pergamin. Oblicza czekających w aptece były poważne i skupione, jakby nabywali komunię do spożycia rano i wieczorem. Franciszek ponownie nie wykupił psychotropów, był pewien, że są odpowiedzialne za niemoc twórczą i seksualną. Odstawił je nagle, chociaż wiedział, że powinien stopniowo. Nabył za to męskie wkładki higieniczne. Wstyd mu było, więc powiedział, że to dla dziadka. Wcześniej znowu popuścił, tym razem w sklepie spożywczym. W domu przymierzył wkładkę. Zaczynam nosić pieluszki, pomyślał. Koniec świata. Co za upadek! I zwiesił smętnie głowę. Fragmenty książki Tomasza Jastruna Wyszedł z siebie i nie wrócił, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2017 Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 24/2017, dostępnym również w wydaniu elektronicznym. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2017, 24/2017

Kategorie: Książki