Kino Kafka

Kino Kafka

Pomysł wydał mi się niedorzeczny, nawet śmieszny: książka o filmach, które MÓGŁ zobaczyć Franz Kafka. Przypomniało mi to „Rachunki zebrane z pralni”, jakie wydano po śmierci pewnego fikcyjnego pisarza. Może napiszę esej pod tytułem „Dwanaście piosenek, które mógł usłyszeć Franz Kafka” – pomyślałam złośliwie. Nie znałam eseistyki autora, Hannsa Zischlera, ale książka była pięknie wydana: z wieloma zdjęciami starych praskich i paryskich kin czy fotosów i plakatów z zabytkowych filmów w stylu „Białej niewolnicy”. Było nawet zdjęcie fotoplastykonu, tzw. Panoramy Cesarskiej, z którą spotkałam się ostatnio w innej książce – „Berlińskim dzieciństwie na przełomie wieków” Waltera Benjamina. Dodatkowo okazało się, że posłowie do wydania napisał prof. UAM Łukasz Musiał, znany polski kafkolog i tłumacz, który wydał w zeszłym roku wspaniałe „Prozy utajone” – wybór tekstów, pokazujących Kafkę jako autora niefrasobliwego, awangardowego, impulsywnego, niemal punkowego, takiego, który często porzuca pracę, spisuje jakieś fragmenty, skojarzenia, półimpresje, półwiersze. Wychodzi poza gatunkowe ograniczenia, szukając – jak to nazywał Czesław Miłosz – „formy bardziej pojemnej”.

Lekturę książki „Kafka idzie do kina” zaczęłam więc od posłowia o zachęcającym tytule „Kino Kafka przedstawia!”. Punkt wyjścia rozważań Łukasza Musiała stanowi moment, w którym zaczął się Kafka, jakiego znamy: z jego stylem, siłą wyrazu i charakterystycznym imaginarium. To noc z 22 na 23 września 1912 r., kiedy powstało słynne opowiadanie pod tytułem „Wyrok”. Z czego wynika sugestywność tego (i kolejnych) tekstów Kafki? „Jak zwykle w przypadku pisarzy wybitnych – tłumaczy profesor – źródła bywają wielorakie, jedno wszakże aż do lat 90. XX w. pozostawało poza polem widzenia badaczy twórczości Kafki”: chodzi o rolę kina, które miało gigantyczny wpływ na prozę autora „Procesu”. A przecież tacy wybitni eseiści jak Max Brod, Walter Benjamin czy Theodor W. Adorno nie tylko dostrzegali ten wpływ, ale widzieli pokrewieństwa strukturalne, narracyjne czy pewne powinowactwo obrazów między np. filmami Chaplina a literaturą Kafki.

I oto w 1996 r. pojawia się esej Zischlera, który teraz możemy czytać po polsku w przekładzie Małgorzaty Łukasiewicz (książka ukazała się w wydawnictwie Ossolineum). Rzecz ta zapełnia wspomnianą lukę w interpretacjach dzieł Kafki. I – jak się okazuje – nie opowiada wcale o filmach, które pisarz mógł obejrzeć, ale o filmach, które z pewnością widział. Pisał bowiem o nich w dziennikach czy listach. Zresztą pierwsze zdanie z „Dzienników” odnosi się właśnie do kina, a konkretnie do słynnego obrazu z 1896 r. „Wjazd pociągu na stację w La Ciotat”: „Widzowie nieruchomieją, gdy pociąg przejeżdża obok”. Zischler zaś nie tylko gromadzi w jednym miejscu zapiski Kafki dotyczące jego doświadczeń filmowych, ale zestawia je np. z programami kin, które publikowano w ówczesnych gazetach. Dodajmy do tego plakaty, filmowe fotosy, recenzje i właśnie owe, czasem bardzo konkretne, zapiski pisarza, a robi się z tego całkiem wiarygodny krajobraz. Zischlerowi udało się dotrzeć do wielu cyfrowych archiwów i obejrzeć część rzeczy, które swego czasu oglądał pisarz kinoman.

Książka „Kafka idzie do kina” sama przypomina trochę fotoplastykon: jest pełna ciekawie zestawionych obrazów i fragmentów, które dla wielbicieli Kafki mogą okazać się odkrywcze. Weźmy na przykład tekst „Aeroplany w Brescii”, który polski czytelnik zna z „Próz utajonych” Kafki: wcześniej czytałam ten tekst jako jedną z zagadkowych fantazji autora „Zamku” – pełną widm, abstrakcyjnych komentarzy dotyczących latania albo kobiet, które „chcą, aby obejmowano je głębiej”. Zischler zestawił ten tekst z tekstem przyjaciela Kafki – Waltera Benjamina i z fotosami z filmu dokumentalnego (1919) „Pierwsze międzynarodowe zawody lotnicze w Brescii”. Kafka i Benjamin postanowili podczas wycieczki do Włoch obejrzeć owe zawody lotnicze. Umówili się także – rozumiem to jako rodzaj zakładu – że obaj opublikują teksty na ten temat. I zrobili to. Oba (Benjamina – reporterski, Kafki – poetycki, pełen skrótów i dziwnych obrazów) możecie Państwo przeczytać w książce Zischlera.

Zresztą to chyba bardziej książka o kinie niż o Kafce. Z eseju dowiadujemy się na przykład, w jaki sposób właściciele kin reklamowali filmowe spektakle. Od 1896 r. popularne były wędrowne pokazy, a w roku 1907 powstało w Pradze pierwsze kino w domu Pod Niebieskim Szczupakiem, przy Karlovej 180. Jego właściciel wraz z bratem zachęcał do odwiedzenia sali, produkując pomysłowe pocztówki, które obiecywały „obrazy z życia i ze świata snu”. I rzeczywiście – jakby samo wyświetlenie filmu nie wystarczało – właściciele wykonywali w przerwach pokazy sztuczek magicznych, a podczas projekcji objaśniali sceny bądź recytowali tekst, żeby wzmocnić niektóre dramatyczne fragmenty.

„Kafka idzie do kina” to książka, która przyniosła sławę Hannsowi Zischlerowi. A nam pozwoliła na dziwną intymność: czytając ją, podpatrujemy Kafkę, który z przyjemnością utożsamia (na pełen czaru moment) ledwie poznaną kobietę z aktorką czy może nawet postacią z filmu. I zabiera ją samochodem na nocną przejażdżkę.

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy