Prokuratura nie znalazła dowodów na popełnienie zbrodni i umorzyła śledztwo. Mimo to Jan Ptaszyński dostał dożywocie Tomasz Komenda, Adam Dudała, Arkadiusz Kraska… Komenda został uniewinniony po odsiedzeniu 18 lat za gwałt i zabójstwo, których nie popełnił. Sprawy o najcięższe przestępstwo dwóch pozostałych są ponownie badane przez prokuraturę. Zostali skazani za podwójne morderstwa, pierwszy na 25 lat, drugi – na dożywocie. Przypadek Jana Ptaszyńskiego, o którym jeszcze kilka lat temu było głośno w mediach, również zasługuje na uwagę, tym bardziej że nikt nigdy nie przyjrzał się dokładnie jednemu z funkcjonariuszy pracujących przy tej sprawie. Chciało to np. zrobić w 2009 r. Biuro Spraw Wewnętrznych Policji, ale prokuratorzy, już po skazaniu Ptaszyńskiego, nie byli tym zainteresowani. Jan Ptaszyński od 2005 r. odsiaduje wyrok dożywocia za zabójstwo swojej ówczesnej dziewczyny oraz jej córki – Marioli i Klaudii S. 1 grudnia 2001 r. ojciec Marioli S. i jej siostra, zaniepokojeni brakiem kontaktu z nią od 29 listopada, pojawili się rano w bloku na ul. Jurowieckiej w Białymstoku. Drzwi mieszkania były zamknięte, nikt nie odpowiadał na pukanie. Ojciec dostał się do środka przez balkon sąsiadujący z balkonem mieszkania wynajmowanego przez córkę. W przedpokoju zobaczył krew. W łazience w wannie leżały zwłoki córki i wnuczki. Gorliwy śledczy Na miejscu zbrodni jako pierwsi pojawili się policjanci z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku, potem sprawę przejęła komenda wojewódzka. Wśród policjantów szczególną pracowitością wyróżniał się Dariusz H. Ten policyjny śledczy za kilka lat trafi do zarządu białostockiego Centralnego Biura Śledczego, gdzie zrobi błyskawiczną karierę. Jest skuteczny i bezwzględny, wielu z tych, których „miał na celowniku”, odsiaduje do dziś długie wyroki. Wśród nich wspomniany Adam Dudała. Oskarżono go o zabójstwa w Olsztynie i w miejscowości Wiartel w 1999 r. Tyle że w czasie popełnienia tych zbrodni Dudała był w Ustce, 400 km dalej, co zostało już z całą pewnością potwierdzone. Według naszych informacji Dariusz H. miał wiedzieć, kto naprawdę stoi za tymi zabójstwami, ale przestępcy, który mu o tym powiedział, kazał milczeć. Zabójca też miał ponoć na imię Adam, ale poza tym nic go z Dudałą nie łączyło. W sprawie Ptaszyńskiego Dariusz H. także odegrał istotną rolę. Przy tym zabójstwie na początkowym etapie pracował insp. Wojciech Macutkiewicz, obecny szef Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku. – Pamiętam, że wykonywałem wtedy pojedyncze czynności, w tym oględziny miejsca zdarzenia – mówi PRZEGLĄDOWI. – Sprawa toczyła się potem jeszcze bardzo długo i nie znam jej szczegółowych ustaleń, w tym osób, które się w niej przewinęły, ani dowodów, na podstawie których oparto akt oskarżenia, a potem wyrok. Nie prowadziłem tej sprawy. Wiem, że oskarżony został skazany i że apelował, ale apelacja została odrzucona. Ponieważ prokuratura w Hajnówce prowadziła postępowanie w sprawie rzekomych nieprawidłowości, w której byłem przesłuchiwany, wiem także, że mimo skazania mężczyzna nie przyznaje się do winy. Sprawę uważam za zamkniętą. Brak dowodów winy Śledztwo dotyczące zabójstwa Marioli i Klaudii S. prowadziła Prokuratura Rejonowa w Białymstoku. Wydała nakaz aresztowania Jana Ptaszyńskiego. Do aresztu śledczego mężczyzna trafił kilka dni później, zatrzymany przez policjantów we wsi Michnówka (gmina Narewka), w której mieszkali jego rodzice. Pod nieobecność leżącego w szpitalu ojca Ptaszyński pomagał matce w gospodarstwie, m.in. woził mleko do skupu. W areszcie spędził – z przerwami – kilkanaście miesięcy. W tym czasie sprawę przejęła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. Przesłuchano kilkadziesiąt osób, zgromadzono opinie biegłych. Zbadano też ślady biologiczne – m.in. włos znaleziony w pościeli zamordowanej kobiety, drugi włos, który w ręku trzymała jej córeczka, a także krwawy odcisk stopy w skarpecie. Żaden z nich nie pasował do profilu DNA Jana Ptaszyńskiego. Dlatego 13 marca 2003 r. prokuratura okręgowa umorzyła dochodzenie. Prokurator Marek Żendzian nie znalazł żadnych dowodów przesądzających o winie Ptaszyńskiego. W uzasadnieniu decyzji napisał: „Dotychczasowe czynności – zarówno procesowe, jak i operacyjne – nie pozwalają na przyjęcie, iż sprawcą zbrodni jest Jan Ptaszyński. Wprawdzie jego alibi sprowadzające się do tego, że po odwiezieniu Marioli i Klaudii S. pojechał do siebie na wieś, nie do końca było realnie sprawdzalne, ale brak jest wyraźnego ewentualnego motywu działania. W tej sytuacji negatywne opinie









