Kościół biedny i bogaty

Z jednej strony, ogromne świątynie i wystawne plebanie, z drugiej – puste tace i zakonnice dzielące się ostatnim kawałkiem chleba z biednymi Kościół biedny, czy bogaty? Na tak postawione pytanie ponad połowa Polaków odpowiada, że Kościół to instytucja zamożna, wręcz bogata. “Katedry na pustyni”, czyli ogromne świątynie, wznoszone w małych miejscowościach, nowe, nadmiernie okazałe plebanie, miasteczkowe domy parafialne z zadęciem na stołeczne kamienice – wszystko to powstało w ostatnim dwudziestoleciu i stworzyło pewien wizerunek Kościoła rozrzutnego. Słyszy się pytania: czy może być biedny Kościół, który podoła finansowo wzniesieniu dziewiątej co do wielkości europejskiej bazyliki w Licheniu mogącej zmieścić 17 tysięcy wiernych, tj. dwa i pół razy więcej niż wielka papieska aula audiencyjna Pawła VI w Watykanie. Kościół, który jest w stanie zrealizować budowę jednego z największych sanktuariów w Europie, z dwupoziomową rotundą futurystycznej świątyni w Łagiewnikach. Zdaniem socjologa kościelnego, księdza profesora Witolda Zdaniewicza, palotyna, to jednak nie okazałe budowle sakralne stały się solą w oku społeczeństwa: – Być może to nawet nie sam fakt względnie dostatniego poziomu życia pewnej części kleru robi przysłowiową złą krew, lecz bufonada niektórych księży. Przejawy owej bufonady, jak to określił ksiądz profesor, bywają różne, ale najczęściej to kupowanie zbyt drogich samochodów w porównaniu ze średnią zamożnością parafian, nadmiernie okazały, architektoniczny wystrój plebanii. Bywają i inne upodobania do zbytku, do stylowych mebli itp. Z drugiej strony, w 60 klasztorach należących do żeńskich zakonów kontemplacyjnych nie ma pieniędzy na ogrzewanie i zdarza się, że zakonnice są zmuszone korzystać z darmowych jadłodajni dla biednych, które przysyłają im obiady. Ile zarabia ksiądz? Aż 90% wiernych pytanych przez OBOP twierdzi, że daje na tacę. Znajomy proboszcz z podwarszawskiego Radzymina mówi, że najczęściej na tacy pojawiają się dwu- i pięciozłotówki, a tylko w święta banknoty dziesięciozłotowe. Biskup Tadeusz Pieronek na międzynarodowej konferencji nt. finansowania instytucji kościelnych w Europie, która odbyła się w 1999 r., podawał takie przykłady: “O ile w 20-tysięcznej parafii w Krakowie proboszcz zbierze w jedną niedzielę podczas wszystkich mszy św. nawet 5-6 tys. złotych, w Warszawie w parafii podobnej wielkości będzie to już suma ok. 4-5 tys. zł. Na Podhalu w 4-tysięcznej parafii niedzielna taca wynosi 2 tys. zł. Zupełnie odmienna jest natomiast sytuacja w parafiach wiejskich na Sądecczyźnie. W 900-osobowej parafii taca z niedzieli to przeciętnie 170 zł, a w diecezji drohiczyńskiej – 200 zł”. W parafii pozostaje dochód z co drugiej tacy. Reszta jest przekazywana na potrzeby diecezji, wyższych uczelni kościelnych, seminariów, misji zagranicznych, świętopietrze i inne (ramka). Z ofiar składanych na tacę są finansowane pensje proboszczów i wikarych (jeśli ksiądz pracuje jako katecheta w szkole, ma dodatkowo 700-800 zł pensji z funduszy samorządowych). Do tego dochodzi dochód z tzw. intencji mszalnych. Zwyczajowo wynoszą one, jak obliczyła Katolicka Agencja Informacyjna, 1/30 część średniej płacy, która kształtuje się rozmaicie w różnych regionach kraju. W praktyce jest to 30-50 złotych, a w rejonach wiejskich 20-30 zł. Codziennie każdy kapłan może odprawić tylko jedną mszę stypendialną, tj. taką, za którą płaci wierny (wyjątkowo w pierwszy dzień Bożego Narodzenia może odprawić trzy takie msze). W pewnej wsi pod Siedlcami proboszcz zdarł od najbiedniejszej wdowy w okolicy 700 złotych za pogrzeb męża. Tłumaczył się potem: “Przecież ZUS jej zwróci”. Choć coraz więcej jest księży, którzy od najbiedniejszych biorą co łaska albo wręcz odmawiają przyjęcia opłaty za posługę, to jednak dużą szkodę wizerunkowi Kościoła wyrządzają niezbyt liczni na szczęście “księża-zdziercy”, którzy pobierają nadmierne opłaty za posługi kościelne. Ponad 70% osób ankietowanych przez OBOP w 1995 r. uznało, że Kościół pobiera zbyt wysokie opłaty za tzw. iura stolae (prawo stuły), czyli za chrzty, pogrzeby, śluby. Tylko 14% było przeciwnego zdania. Są, oczywiście, “tańsze” i “droższe” diecezje i parafie. Chrzest w warszawskiej parafii kosztuje 50-100 zł, a w podwarszawskiej nieco więcej – 70-120 złotych. Za ślub trzeba zapłacić w Warszawie 300-500 zł, tyle samo co za pogrzeb. Nieco tańszy na zaślubiny jest Kraków, gdzie jednak opłata za chrzest dochodzi do 200, podczas gdy za pogrzeb 100-300 zł. Na Podhalu

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2001, 2001

Kategorie: Społeczeństwo