Kościół wywołuje nas do tablicy – rozmowa z Piotrem Szumlewiczem

Kościół wywołuje nas do tablicy – rozmowa z Piotrem Szumlewiczem

„Bez Dogmatu” jest krytyczne wobec wszelkich form autorytaryzmu, kwestionujemy istniejące hierarchie i oczywistości   Rozmowa z Piotrem Szumlewiczem Niebawem ukaże się 100. numer „Bez Dogmatu”, które na naszym rynku jest obecne już 21 lat. Jak przez ten czas zmieniała się misja kwartalnika? – Jego założycielami byli filozofowie z Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Barbara Stanosz i dr hab. Bohdan Chwedeńczuk, którzy przyciągnęli do współpracy wielu swoich studentów. Inicjatywę wspierała też posłanka Barbara Labuda, kiedy ukazywały się pierwsze publikacje związane z dyskusją wokół ustawy antyaborcyjnej. W początkowym okresie kwartalnik zajmował się głównie krytyką ekspansji Kościoła, ale z czasem poszerzył tematykę o zagadnienia polityczne, ekonomiczne i kulturalne. Od samego początku nie byliśmy sponsorowani przez żadną partię ani środowisko polityczne. Nasz wydawca, Fundacja Instytut Wydawniczy „Książka i Prasa”, która drukuje też polską edycję „Le Monde Diplomatique”, nie ingeruje w zamieszczane treści. Zachowujemy autonomię. Środowisko „Bez Dogmatu” nie było i nie jest jednorodne. – Środowisko jest zróżnicowane, ale łączą nas przekonania lewicowe i świeckie. Jednak kluczowy element spajający redakcję to perspektywa krytyczna w badaniu procesów społecznych. Krytykujemy wszelkie formy dyskryminacji religijnej, językowej bądź płciowej. W ostatnich latach pismo wzbogaciło się o analizę dyskryminacji ekonomicznej. Zajmujemy się nie tylko, jak kiedyś, krytyką nadużyć kleru, lecz także polityką rodzinną, bezdomnością, prywatyzacją, rynkiem pracy czy globalizacją. Bardziej akcentujemy wątki socjalistyczne i anarchistyczne. Bez autorytetów Lewicowość to pochwała socjalizmu. Czy macie w zanadrzu jakiś ideał ustroju i jakiegoś socjalistycznego guru, który wskazuje właściwy kierunek? – Nie mamy gotowej wizji socjalizmu czy komunizmu ani żadnych autorytetów. „Bez Dogmatu” jest krytyczne wobec wszelkich form autorytaryzmu, kwestionujemy istniejące hierarchie i oczywistości. W tym kontekście często krytykujemy Kościół, ponieważ w Polsce jest on instytucją szalenie autorytarną i dyskryminującą. Ostatni numer pisma poświęcony był aborcji oraz Polsce Ludowej. Szczególnie w tej pierwszej kwestii Kościół odegrał wyjątkowo negatywną rolę. Kolejny numer, który właśnie przygotowujemy, będzie dotyczył problematyki gender i szkolnictwa. Kościół to instytucja bardzo antykobieca, a zarazem niestety istotnie wpływa na kształt systemu edukacyjnego. W numerze pojawią się więc teksty bezpośrednio odnoszące się do problematyki świeckiego państwa i obecności religii w przestrzeni publicznej. Wygląda na to, że jesteście nastawieni na walkę z Kościołem. – Nie jesteśmy pismem stricte antyklerykalnym. To raczej Kościół wywołuje nas do tablicy i wskutek tego stajemy się antyklerykalni, bo sprzeciwiamy się jego władzy i dyskryminacji. Na naszych łamach nawiązujemy także do tradycji marksistowskiej, pojawiają się teksty krytyczne wobec religii w ogóle, piętnujące jej ideologiczny charakter. W katolicyzmie Kościół jest bardzo silny. Nie można go oddzielić od religii. Poza Kościołem i religią do tematów poruszanych przez pismo należy seksualność człowieka. – Seks nie jest dla nas tematem szczególnie wyodrębnionym. Jeden z numerów pisma poświęciliśmy dominującym w Polsce wyobrażeniom rodziny, drugi wychowaniu, stale pojawia się kwestia dyskryminacji kobiet. Myślę, że w Polsce mamy w ostatnich latach do czynienia z dwoma równoległymi procesami społecznymi. Z jednej strony, szybko postępuje laicyzacja, a daleko posunięte upolitycznienie kleru i histeryczne reakcje niektórych księży tylko potwierdzają ten proces. Kościół słabnie i nie mogąc się z tym pogodzić, walczy o władzę polityczną. Z drugiej strony, bardzo szybko zmieniają się wzorce życia seksualnego i rodzinnego. Dyskusja wokół gender jest tylko jednym z wielu przejawów tego zjawiska. Warto pamiętać, że coraz więcej dzieci rodzi się poza małżeństwami, rośnie skala rozwodów, maleje liczba małżeństw. Podobnie jak z procesami laicyzacji fundamentalistyczna prawica nie może się pogodzić z tymi zmianami. Stąd niechęć do legalizacji związków partnerskich, atak na podstawowe prawa kobiet, na mniejszości seksualne czy wrogość wobec wprowadzenia edukacji seksualnej do szkół. Znaczna część środowisk konserwatywnych wykazuje syndrom oblężonej twierdzy i okopuje się na stanowiskach z minionych epok. Niedawno np. prawicowy polityk Marian Piłka oświadczył, że „mężczyzna ma być tym myśliwym, który przynosi mamuta do domu”. Ten, wydawałoby się, groteskowy przekaz jest jedną z najważniejszych twierdz polskiego konserwatyzmu. Lewica odtwórcza „Bez Dogmatu”, które nie ukrywa swojej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2014, 21/2014

Kategorie: Wywiady