Kto uratuje Wenezuelę

Kto uratuje Wenezuelę

TOPSHOT - Venezuelan opposition leader and self-proclaimed acting president Juan Guaido (L) poses for a selfie with a supporter as he leaves the headquarters of the Accion Democratica (Democratic Action) party in Caracas on June 17, 2020. - Venezuela's President Nicolas Maduro faced US accusations on June 15 of attempting to rig upcoming polls after naming a new regime-friendly election authority that prompted the opposition to withdraw from elections. (Photo by Federico Parra / AFP)

Donald Trump niespodziewanie wyciąga rękę do Madura, Moskwa oczekuje zniesienia sankcji Jest czerwiec 2020 r. Wenezuela rozpada się, w Caracas brakuje energii elektrycznej i wody, gospodarka jest sparaliżowana, szaleją hiperinflacja i koronawirus. Nicolás Maduro pozostaje u władzy, a zmęczeni i głodni ludzie coraz mniej wierzą w Juana Guaidó. Sytuacja jest dramatyczna, ale są pewne kwestie, którym warto spokojnie się przyjrzeć. Los Wenezueli znalazł się w rękach nie tylko Madura i Guaidó, ale też Trumpa. Zaskakujący wywiad Zaczęło się od wywiadu Donalda Trumpa dla portalu Axios, który opublikował jego fragmenty 21 czerwca. „Nigdy nie byłem przeciwny spotkaniom. Nie wykluczam spotkania z Madurem, jeśli zechce się spotkać”, powiedział Trump. W tym samym wywiadzie Trump wyraził wątpliwości co do roli i możliwości przywódcy opozycji wenezuelskiej Juana Guaidó, który w styczniu 2019 r. ogłosił się tymczasowym prezydentem Wenezueli i jako taki został uznany przez ponad 50 państw. Jako pierwsze uznały go Stany Zjednoczone. Równocześnie prezydenturę Nicolása Madura, pod pretekstem sfałszowania wyborów w 2018 r., USA określiły jako nielegalną. „Guaidó został wybrany. Uważam, że zasługiwał na poparcie. Byli tacy, którym to się podobało, a innym nie. Nie sądzę, aby to miało szczególne znaczenie”, mówił wtedy Donald Trump. Czerwcowy wywiad prezydenta USA dla Axios zbiegł się z opublikowaniem wspomnień byłego doradcy do spraw bezpieczeństwa w gabinecie Trumpa, Johna Boltona. Twierdzi on, że Trump miał wątpliwości co do Guaidó już parę godzin po ogłoszeniu decyzji o uznaniu go za tymczasowego prezydenta Wenezueli. Uważał, że jest on zbyt młody i niedoświadczony. Bolton pisze, że Trump nazywał go dzieckiem w porównaniu z twardym Madurem. Trump miał też powiedzieć: „Wszystko mi jedno, z Guaidó czy bez niego. Jestem przeciwny temu, co dzieje się w Wenezueli”. Zdaniem Boltona Trump uznał za genialny pomysł inwazji na Wenezuelę. Wzorem miały być interwencje wojskowe USA w Panamie i na Grenadzie w latach 80. A teraz Trump mówi o spotkaniu z Madurem. Może to dziwić tym bardziej, że od stycznia 2019 r. rząd USA prowadzi ostrą kampanię, której celem ma być odsunięcie wenezuelskiego przywódcy od władzy. Przypisuje się mu oszustwa, obwinia o powszechną korupcję, poważne przypadki naruszenia praw człowieka i odpowiedzialność za społeczną i gospodarczą katastrofę, a także wspieranie międzynarodowego terroryzmu. Kiedy jeszcze na początku lutego br. Donald Trump przedstawiał w Kongresie orędzie o stanie państwa, zapewniał, że „tyrania Madura będzie zmiażdżona”. Kierując wzrok w stronę siedzącego na galerii Juana Guaidó, nazwał go prawdziwym prezydentem. „Maduro jest nielegalnym prezydentem, tyranem własnego narodu… Nadzieją wszystkich Wenezuelczyków jest Juan Guaidó”, mówił Trump. Szybka reakcja Moskwy Co się więc stało? Czy Trumpowi tak bardzo zależy na głosach Latynosów z Florydy w listopadowych wyborach prezydenckich? Faktem jest, że to Floryda z reguły decyduje o wynikach wyborów. Społeczność latynoska jest w tym stanie olbrzymia, a bogaci Wenezuelczycy z Florydy chcieliby bogacić się na handlu z krajem. Nie mogą jednak tego robić z powodu nałożonej przez USA blokady finansowej i gospodarczej. Poprawa stosunków Waszyngtonu z Caracas umożliwiłaby te biznesy. Trump musi szukać poparcia, bowiem nie radzi sobie z pandemią koronawirusa. Na dodatek w kraju doszło do wybuchu społecznego przeciwko rasizmowi. Dlatego ubiegający się o reelekcję amerykański prezydent chce zwiększyć swoją popularność poprzez aktywność w polityce zagranicznej. Przykładem niech będzie wizyta w Waszyngtonie prezydenta Dudy. Po 4 lipca planowana jest wizyta prezydenta Meksyku. Jednak w przypadku Wenezueli część wyborców mogłaby nie zrozumieć nagłego otwarcia na dialog, skoro równolegle prowadzi się ostrą blokadę tego kraju. Dlatego dwa dni po publikacji wywiadu doradcy Trumpa ds. Ameryki Łacińskiej zaczęli natychmiast wzmacniać poparcie dla Guaidó, a sam prezydent prostował swoją wypowiedź, mówiąc, że tematem spotkania z Madurem będzie pokojowe odsunięcie go od władzy, co było złamaniem podstawowych kanonów dyplomacji. Chyba niczego gorszego nie mógł wymyśleć. Na sugestię Trumpa szybko zareagowało rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, na razie ostrożnie, na niskim szczeblu: „Uważamy, że sygnał pochodzący od prezydenta USA o możliwości spotkania z prezydentem Madurem jest sygnałem w dobrą stronę”, oświadczył Aleksander Shchetinin, dyrektor departamentu Ameryki Łacińskiej. Zaapelował do Caracas i Waszyngtonu o znalezienie miejsca i momentu do bezpośrednich rozmów.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 28/2020

Kategorie: Świat