Kury umysłowe

„Zawsze kobietę pytają o sytuację rodzinną czy są dzieci. czy jest ktoś, kto się będzie dziećmi opiekował na wypadek choroby. Jak usłyszą, że jest dziecko, to mówią: damy pani odpowiedź  w późniejszym terminie. I potem jest cisza ” – tak napisała bezrobotna kobieta. Tę osobistą refleksję potwierdza raport Centrum Praw Kobiet, z którego wynika, że kobiety tracą pracę, zanim ją jeszcze dostaną. Dla kobiet pracodawcy przygotowali parę dodatkowych, podchwytliwych pytań. Musi opowiedzieć o swoim małżeństwie, a od razu dodam, że na przykład niepełnosprawnego członka rodziny powinna ukryć, bo on bardzo zniechęca pracodawcę. Potem zwierzy się z liczby i wieku dzieci, jakoś wybrnie z pytania o ewentualne, kolejne macierzyństwo, zapewni, że jest dyspozycyjna i ma mieszkanie. Może podpisze zapewnienie, że w ciągu pięciu lat nie urodzi dziecka. I już można z dwóch kandydatów kobiety i mężczyzny wybrać faceta, który nie musiał odpowiadać na dodatkowe pytania. Nie został przeczołgany, a pracę ma. Wiadomo, że na wywiadówki nie chodzi, a jego chorą matką zajmuje się żona.

Kobiety tracą pracę, zanim ją dostaną także dlatego, że przypisuje się im negatywne cechy. A posiadanie rodziny jest właśnie cechą negatywną. Kolejne to częste nieobecność w pracy (też z powodu tej rodziny) i gadatliwość. Wyliczanka ta świadczy, że pracodawcy (oczywiście, są to mężczyźni, którzy tę posadę dostali też od innego mężczyzny) w ocenianiu kobiet zatrzymali się na etapie przedszkola. W pamięci tkwi im jeszcze jakaś ciotka i nauczycielka. Wbrew pozorom, zarzut gadulstwa nie jest śmieszny. Wcale nie cieszę się, że nie zarzucono kobietom bezwzględności, czy tamtejszego ulegania korupcji. Po prostu pytani uznali, że kobiety nie są zdolna do takich przestępstw wymagających myślenia. Ot, pogadają sobie, poprzeszkadzają w pracy i pobiegną po dziecko do przedszkola. Nie tylko kury domowe, ale i umysłowe.

Gaduły wiedzą, jak są postrzegane przez mężczyzn. Więc krygują się i chcą jakoś ich dogonić, choć, jak wiemy, obciążone są rodziną swoją i męża, także gadulstwem. Kobiety dwa razy chętniej niż mężczyźni dokształcają się, zgodzą się na niższą płacę. Ale i to nie pomaga. Mężczyźni zostawili im już tylko obszary najniższych płac w szkole, w przychodni. Tam, gdzie, ich zdaniem, mogą sobie jeszcze pogadać, a ich pensje

budzą politowanie.

Feministki proszą, żeby kobiety uświadamiały pracodawcom, że warto je przyjmować, bo są lojalne i pracowite. Tak więc czekają nas lata podlizywania się, krygowania. Jak to kury.

 

 

 

Wydanie: 17/2000, 2000

Kategorie: Felietony

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy