Laburzyści odbiją Londyn?

Laburzyści odbiją Londyn?

Później skończył studia prawnicze, wyspecjalizował się w prawach człowieka i gościnnie wykładał na swojej macierzystej uczelni, University of North London. Pracował i startował w polityce. Zaczynał jako radny jednej z londyńskich dzielnic, by po kilkunastu latach wejść do parlamentu, a później do rządu. Stał się pierwszym muzułmaninem, który został członkiem gabinetu Jej Królewskiej Mości. Kiedy zapytano go, na „jaką Biblię chce przysięgać”, odparł, że na Koran. „Nie mieli. Musiałem przynieść własny”, wspomina dziś.

W tym czasie zdobył zaufanie lewego skrzydła partii i wyrobił sobie opinię leftie (leftist – lewicowy, przyp. TB). Pomógł mu w tym sprzeciw wobec interwencji w Iraku, która do dziś jest uważana przez lewicowych wyborców na Wyspach za największą hańbę laburzystów. A to przydało mu się w walce o nominację wyborczą.

Śmierć blairyzmu

Trafił na rok 2015, kiedy Nowa Labour ostro skręciła w lewo, w kierunku tradycyjnych socjalistycznych wartości i lewicowych korzeni. Jeremy Corbyn, który wygrał wybory na lidera partii, to socjalista w starym, dobrym stylu – nawiązującym do lat 70. i 80., o których mówi się niekiedy na Wyspach, że były czasem wojny domowej, w której związkowcy toczyli bitwy z policją wysyłaną przez Margaret Thatcher, by pacyfikować protesty.

Zmiana kursu przyciągnęła do partii tysiące nowych członków. Wróciło też wielu z tysięcy tych, którzy odeszli po inwazji na Irak. Są w Wielkiej Brytanii okręgi, w których liczba płacących składki laburzystów powiększyła się od ubiegłego roku pięciokrotnie. W Bath dwa lata temu było ich 300. Dziś jest 1,3 tys. I wprawdzie dużo jeszcze brakuje do liczby sprzed wojny w Iraku (wtedy Labour Party miała 407 tys. członków, w 2010 r. – niespełna 190 tys.), ale znaczenie ma i to, że wracają lub zapisują się ludzie o wyrazistych poglądach, którym wcześniej przeszkadzał prawicowy zwrot „blairitów” i to, że przestali się odróżniać od torysów.

Gdy „Guardian” zapytał Garry’ego Parvina, sekretarza partii w jednym z okręgów, w których przybyło najwięcej nowych członków, czy są to ludzie gotowi przedłożyć ideowość ponad wyborcze zwycięstwo w 2020 r., ten odpowiedział: „Szczerze? Tak. Jest wielu ludzi, których motywuje ideologia i którzy uważają, że i tak przegramy, więc możemy przynajmniej przegrać, pozostając przy swoich zasadach”. Do takich trafiają socjalista Corbyn i socjaldemokrata Khan.

Khan wygrał prawybory z faworyzowaną Tessą Jowell, byłą minister odpowiedzialną za londyńskie igrzyska olimpijskie. I zrobił to w doskonałym stylu – 59:41. Zaskoczeni byli prawie wszyscy. Poza samym Khanem: „Zawsze wiedziałem, niezależnie od tego, co pisały szacowne londyńskie gazety i kogo popierały, że kiedy wyborcy będą mogli zobaczyć, za czym opowiadają się ich kandydaci i jaka jest ich wizja, wygram”. Swoje zwycięstwo tłumaczył w sposób dający się sprowadzić do jednego zdania: ludzie mają dość polityków, którzy wyłącznie administrują, i domagają się idei oraz pomysłów, w które mogą uwierzyć i które zmobilizują ich do działania. On stara się zaspokoić tę potrzebę, jednocześnie podkreślając swój pragmatyzm, co wymaga bardzo umiejętnego balansowania. Jego projekt to miasto bardziej równe i tańsze niż to, w którym dziś żyją londyńczycy. I będące częścią zjednoczonej Europy.

Z widokiem na ratusz

Strony: 1 2 3

Wydanie: 15/2016, 2016

Kategorie: Świat

Komentarze

  1. 0le
    0le 28 kwietnia, 2016, 09:41

    Niestety dosżło do tego, że w Londynie nie mieszka już prawie żaden Anglik. Otwartość kulturowa powoli doprowadza Londyn do upadku.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy