Lekcje polskiego

Lekcje polskiego

Ucichła już burza wokół pytania Moniki Olejnik w puencie jej rozmowy z Radosławem Sikorskim o żydowskie – jednak ciągle to żywa kwestia – pochodzenie żony ministra. Dziennikarka pytała, czy może być to problemem, gdyby Sikorski został kandydatem na prezydenta. Sikorski ma znakomite riposty, więc świetnie odpowiedział, robiąc aluzję do żony Dudy. Ale obraził się i wyszedł ze studia, nie podając ręki Olejnik. Potem wydał ostre oświadczenie. Muszę powiedzieć, że nie wiem, czy to pytanie było skandaliczne, czy nie. Wiem jedno – wielka żenada, że w Polsce rzeczywiście może być to problem. Żeby choćby Anne Applebaum nie miała tak żydowskiego nazwiska. To aż kole w oczy polskich antysemitów. Antysemita to nie jeden wyraźnie zarysowany osobnik. Obłąkany antysemita kompromituje antysemitów umiarkowanych. Są więc też umiarkowani, którzy czasami mają nawet swojego lubianego Żyda. Zwykle wtedy mówią: „Porządny człowiek, chociaż Żyd”. Dlatego umiarkowani pisowscy antysemici akceptują w pełni żonę Dudy. Generalnie głowa PiS nie jest antysemicka, co ją różni od dawnej endecji.

A z Anią Applebaum spędziłem dawno temu w Sztokholmie słoneczny i sympatyczny dzień. Polubiłem ją, a potem zacząłem podziwiać jej książki, to znakomita dziennikarka i eseistka.

Z pochodzeniem żydowskim czy z jakimkolwiek powinno być tak, że nie jakiś cham, ale każdy indywidualnie określa, jaką ma identyfikację. Jednak w pochodzeniu żydowskim jest coś złowrogiego. Sam tego doświadczam. Nikogo nie obchodziło, że mój dziadek i matka mieli świetne polsko-austriackie pochodzenie.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2024, 48/2024

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun