Lewa żałoba

Lewa żałoba

Piszę te słowa 48 godzin po ogłoszeniu przez Dudę żałoby narodowej i dobę po kontrasygnowaniu jej przez Tuska, zakładam więc, że skoro dotąd żaden kandydat na urząd prezydencki przeciw temu nie zaprotestował, już tego nie zrobi. To by było na tyle w kwestii świeckości państwa polskiego i wiarygodności liderów lewicy.

Zachodzę w głowę, czy to milczenie wynika z lenistwa intelektualnego, z kunktatorstwa, czy może z obliczeń sztabów wyborczych, ale byłyby to kalkulacje chybione, bo jak celnie zauważył Marek Migalski na swoim profilu facebookowym, taki protest poparłoby kilka razy więcej ludzi, niż chce głosować na panią Biejat czy pana Zandberga. Być może zatem mamy tu do czynienia z kolejnym przykładem abstrakcyjnego pojmowania tzw. ludu, który, jak wiadomo, kochać należy – wszak jest on bogobojny, więc nie wolno obrażać jego uczuć religijnych w delikatnej chwili. Dla mnie to raczej chwila prawdy. Okazuje się bowiem, że można postulować renegocjowanie konkordatu, świeckie urzędy i szpitale, likwidację klauzuli sumienia, opodatkowanie Kościoła, a zarazem nie pisnąć nawet słowa, kiedy z powodu pogrzebu naczelnika Watykanu naród na żądanie prezydenta ministranta ma się pogrążyć w rozpaczy.

Najwyraźniej także po lewej stronie pamiętają przestrogę Jarosława Kaczyńskiego: „Kto podniesie rękę na Kościół, ten podniesie rękę na Polskę!”. Dajcie mi spokój z taką lewicą; socjalistów katolickich w Sejmie obficie reprezentuje PiS, nie trzeba im posiłków. Dodam zupełnie na marginesie, że ostatnim przywódcą obcego państwa, niebędącym Polakiem, którego nad Wisłą uczczono żałobą narodową, był Józef Stalin. Gdy kilka lat temu udał się na wieczne odpoczywanie Benedykt XVI, żadnej żałoby w Polsce nie ogłoszono, choć poglądy miał bardziej skostniałe i milsze prawicy, ale pewnie papa Duda zadzwonił do syna z przestrogą: „Ani się waż, Andrzejku! Niemca czcić nie będziem”. A przecież tak czule niemiecki papież pozdrawiał pielgrzymów z Polski.

Może i Franciszek milszy był w obejściu od wielu swoich poprzedników, dopóki nie zaczął komentować putinowskiej inwazji na Ukrainę ze zrozumieniem dla obu stron, może i nie nosił drogocennych fatałaszków i z urzędem się nie obnosił, może i reprezentował

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 18/2025, 2025

Kategorie: Felietony, Wojciech Kuczok