Listy od czytelników Nr 18/2016

Listy od czytelników Nr 18/2016

O badaniach początków państwa polskiego Bardzo interesująca i przekonująca jest rozmowa z prof. Edwardem Potkowskim „Chrztu Polski nie było” (PRZEGLĄD nr 15). Natrafiłem w niej jednak na kilka nieścisłości. Po pierwsze, poważne badania archeologiczne odnoszące się do wczesnego średniowiecza były prowadzone już przed II wojną światową. W 1939 r. opublikowano nawet w Poznaniu książkę pod redakcją prof. Józefa Kostrzewskiego „Gniezno w zaraniu dziejów (od VIII do XIII wieku) w świetle wykopalisk” zawierającą opis pozyskanych materiałów. Również w Poznaniu, na pl. Katedralnym, prowadzono w latach 1938-1939 badania wykopaliskowe, których wyniki opublikowano już po wojnie. Do tego można by dodać inne przedwojenne badania w Wielkopolsce i w innych rejonach Polski, choć nie były one tak liczne jak po wojnie. Po drugie, inicjatorem rozszerzenia badań w związku z nadchodzącą rocznicą pojawienia się Polski na arenie dziejowej i zbliżającym się jubileuszem przyjęcia przez nią chrześcijaństwa był już w 1946 r. dr Witold Hensel, późniejszy profesor i członek rzeczywisty PAN, publikując w II roczniku „Przeglądu Wielkopolskiego” artykuł, który ukazał się także w postaci odrębnej broszury pt. „Potrzeba przygotowania wielkiej rocznicy”. Tym wystąpieniem przyczynił się do powołania w 1949 r. wspomnianego w PRZEGLĄDZIE Kierownictwa Badań nad Początkami Państwa Polskiego, co stwierdza w swoim artykule zamieszczonym w II roczniku „Ochrony Zabytków” prof. Aleksander Gieysztor, stojący na czele tej placówki badawczej. Po trzecie wreszcie, w pierwszych latach działania Kierownictwa Badań nad Początkami Państwa Polskiego istniały na uniwersytetach nie instytuty archeologii, ale instytuty i katedry prehistorii, archeologii klasycznej i etnografii. Już wtedy – a nawet przedtem – liczni studenci owych katedr brali udział w badaniach terenowych, zarówno powierzchniowych, jak i stacjonarnych. Sam również w nich uczestniczyłem. Prof. dr hab. Tadeusz Malinowski, Poznań Siedmiu zamordowanych 1 maja Z bólem wspominam święto 1 Maja w 1947 r. w Lubartowie, ponieważ siedmiu moich przyjaciół i kolegów wracających z manifestacji zostało bestialsko zamordowanych w lasku niedaleko miasteczka. Byli to: Bolesław Sipta, lat 27, Bolesław Skrzypczak, lat 25, Zygmunt Zarobski, lat 23, Zygmunt Duda, lat 21, Paweł Budka, lat 20, Zdzisław Czubacki, lat 19, Mieczysław Jesionek, lat 16. Sześciu pochodziło z mojej wsi Wólka Stara, a Mieczysław Jesionek z sąsiedniego Rozkopaczewa. Wólka Stara i Rozkopaczew były rejonem o postępowych tradycjach. Przed wojną działała tam KPP. Za działalność partyjną mój ojciec dostał najwyższy wymiar kary – 12 lat. Z więzienia wyszedł w czasie wojny. Niestety, w 1942 r. został zamordowany przez granatowych policjantów, którzy współpracowali z Niemcami. Później w naszej okolicy powstała komórka PPR, ludzie wstępowali do Gwardii Ludowej, kilka osób do Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich. W domu Kasperczuka na granicy Rozkopaczewa powołano wojewódzką radę narodową. Została tu utworzona także jednostka ORMO. Aktywnie działał u nas Związek Walki Młodych. Staraliśmy się coś zrobić dla młodzieży z przeludnionych wiosek w powiecie lubartowskim. Do szkół zawodowych w Łodzi i na Śląsku skierowaliśmy 1,5 tys. dziewcząt i chłopców. Wspomagaliśmy aktyw w organizowaniu życia kulturalnego (seminaria, przedstawienia teatralne, biblioteczki, zabawy taneczne, kursy rolnicze, kursy kroju i szycia). Z racji prowadzonej działalności obydwie wsie nazywano Moskwą. Bandy postanowiły więc spalić Rozkopaczew. Mieszkańcy bali się wychodzić z domu lub gdzieś wyjeżdżać. Oto co zapisał w swoim pamiętniku Edward Taraszkiewicz ps. „Żelazny”: „Nocą z 3 na 4 grudnia 1946 r. ruszamy pod przewodnictwem kpt. Zdzisława Brońskiego »Uskoka« do akcji na Rozkopaczew… Podpalamy pierwsze budynki… W łunie pożaru uciekają mężczyźni i kobiety”. Budynki były wtedy drewniane, kryte słomą, z reguły część mieszkalna łączyła się z oborą dla inwentarza i ewentualnie drewutnią. Wystarczył jeden pocisk zapalający, a cały budynek płonął wraz z inwentarzem (ludzie na szczęście pouciekali). Spaliło się ponad 30 zabudowań. W czasie napadu został zabity ratujący swój dom członek ZWM Zbyszek Szymański. Nie miał broni. Na płocie napisano, że innych mieszkańców Rozkopaczewa spotka taki sam los. To była ich metoda: zabić choćby jednego, aby przestraszyć wszystkich mieszkańców. Na pogrzeb zamordowanych 1 maja 1947 r. zetwuemowców przyjechało do Rozkopaczewa wiele delegacji, także przedstawiciele Związku Młodzieży Polskiej „Grunwald” z Francji. A miejscowy ksiądz odmówił odprawienia

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 18/2016, 2016

Kategorie: Od czytelników