Listy od czytelników nr 12/2023

Listy od czytelników nr 12/2023

Masochizm patriotyczny i narodowy
Trudno mi się zgodzić z prof. Widackim. Spór w Polsce toczy się nie do końca o to, czy Jan Paweł II ukrywał przypadki pedofilii, ale o to, czy o takich przypadkach wiedział jako papież. Jego najwięksi obrońcy twierdzą, że o niczym nie wiedział. Ostatnie reportaże i książki podają w wątpliwość tę tezę. Z opublikowanych materiałów wynika, że wiedział już w czasach, nim został biskupem Rzymu, a nawet uczestniczył w tuszowaniu wstydliwych spraw. Chodzi więc nie o przykładanie współczesnych standardów do sytuacji z przeszłości, ale o ustalenie, czy głowa tak potężnej instytucji mogła być niezorientowana co do skali problemu w czasach nam o wiele bliższych, gdy molestowanie nieletnich i współżycie z nimi było zabronione prawnie i ścigane z pełną zajadłością przez sądy, vide sprawa Polańskiego z 1977 r.

Prof. Widacki dokonuje istnej akrobacji, by dowieść, że nie można sądzić człowieka za coś, co kiedyś było jeśli nie normą, to dopuszczalne, a dziś jest penalizowane. (…) Nie sądzę, by ludzie przy zdrowych zmysłach, osadzeni w jakichś ramach kultury prawnej, chcieli oskarżać Wojtyłę o coś, co kiedyś było nie tak rzadkie i tolerowane. Według mnie osoby nieobarczone jakąś chorobliwą nienawiścią chcą się dobrać do kryształowego wizerunku papieża Polaka, dowodząc, że jako szef instytucji nie mógł nie wiedzieć, co się w jego firmie dzieje.

Co do zasług Jana Pawła II, to dużo w Polsce się o tym mówi. Na pewno to postać bardzo ważna dla wielu moich rodaków. Nikt chyba jednak nie pyta mieszkańców Izraela, państw uznawanych za muzułmańskie, prawosławne, protestanckie, politeistyczne, ateistyczne itd., jakie oni mają korzyści z ekumenizmu i politycznej roli Jana Pawła II. Może warto ich zapytać, co te częste loty papieża realnie zmieniły w relacjach między różnymi kulturami i religiami? Jakie są dzisiejsze skutki tych wojaży? Na razie tu, nad Wisłą, niezależnie od tego, jakie zdanie ma 85% (!) niekatolickiej ludności świata, kreuje się pogląd, że my to cały świat i że przedstawiciel 15% ludzkości zmienił oblicze ziemi. Tej ziemi.

Michał Błaszczak

Nie marzy mi się druga zimna wojna
Wywiad z Samuelem Moynem świetny! Zrobił rachunek sumienia za swoich rodaków z USA i nazwał ich politykę po imieniu – jako imperialną, militarystyczną, hegemonistyczną, pełną hipokryzji i interesowną. Lepiej i szybciej zarabia się na niszczeniu i rabunku niż na budowaniu, taki stosunek mają USA do reszty świata. A my jak zwykle daliśmy się oszukać, popełniając kardynalny błąd, kiedy dołączyliśmy do wojny z Irakiem i Afganistanem, pochwaliliśmy zniszczenie Jugosławii i Libii, a teraz zbroimy Ukrainę. Od pilnowania swoich interesów tu, w Europie, USA mają swojego „ochroniarza” i jest to Wielka Brytania, na Bliskim Wschodzie działa Izrael, my nie musieliśmy i dalej nie musimy. Gdzieś się zapodziały nasza duma i sarmacki honor.

Ewa Wesołowska

Polacy – nacja ofiar
Z zainteresowaniem przeczytałem artykuł Piotra Kimli „Polacy – nacja ofiar” (PRZEGLĄD nr 9/2023), w którym m.in. poddaje on analizie przyczyny wybuchu II wojny światowej. Z niektórymi jego tezami trudno jednak się zgodzić.

Autor pisze m.in., że ze strony polskiej „nie podjęto poważnych, kompromisowych inicjatyw zmierzających do uniknięcia bądź oddalenia w czasie starcia polsko-niemieckiego. (…) W polskiej racji stanu leżało uczynienie wszystkiego, co w ludzkiej mocy, aby ten scenariusz (starcia Niemiec z Rosją – FP) powtórzył się 20 lat później. Przyjęcie zaś przez nas jako pierwszych wojny z Niemcami to nic innego jak przekreślenie powyższej strategii. Zniweczenie rozwoju wypadków, który być może pozwalałby Polakom wyjść z II wojny światowej bez wielomilionowych ofiar w ludziach i bez niepowetowanych strat materialnych. Wina za przekreślenie tej strategii nie obciąża Hitlera ani Stalina. Wina za to obciąża nas, ściślej ludzi rządzących II Rzecząpospolitą”.

Kompromisowe inicjatywy miały polegać m.in. na wyrażeniu przez polski rząd zgody na budowę w poprzek polskiego Pomorza eksterytorialnej autostrady i linii kolejowej, łączących Niemcy z Prusami, oraz na aneksję przez Niemcy Wolnego Miasta Gdańska. W prawdziwość niemieckich żądań wierzyła część opinii publicznej na Zachodzie. W publicystyce francuskiej dało się słyszeć głosy: „Nie będziemy umierać za Gdańsk”. Jednak dla trzeźwo myślących polityków zarówno w Polsce, jak i na Zachodzie było oczywiste, zwłaszcza po aneksji Czech i Moraw, że Hitler na tym nie poprzestanie. Nawet Hitler nie uważał, że sprawy te mogą być poważnie potraktowane jako casus belli. Dlatego Niemcy przeprowadzili w przeddzień wojny ataki, rzekomo polskie, na niemieckie posterunki graniczne i inne placówki, m.in. radiostację w Gliwicach.

1 września 1939 r. Hitler w porannym przemówieniu w Reichstagu oświadczył: „Dziś w nocy Polska po raz pierwszy na naszym terytorium kazała strzelać do nas swym regularnym żołnierzom. Od godz. 4.45 odpowiada się im strzałami, a od tej chwili na bombę odpowie się bombą”.

Warto zwrócić uwagę, że Hitler, nie chcąc sobie wiązać rąk, nie przedstawił żadnych celów napaści na Polskę. Napaść na nią miała być aktem samoobrony przed polskim agresorem, co miało dać aliantom Polski pretekst do niewywiązania się z ich zobowiązań sojuszniczych.

O tym, że agresja na Polskę była nieodwołalną decyzją Hitlera i żadne działania polskiego rządu nie mogły jej zmienić, świadczą jego wypowiedzi w gronie zaufanych ludzi. Na jednym z tajnych posiedzeń Hitler powiedział: „Przyczyną tej agresji nie jest bynajmniej spór, który powstał między Niemcami a Polską odnośnie do Gdańska, lecz konieczność powiększenia przestrzeni życiowej Niemiec, zapewnienia im dostatecznego wyżywienia” (T. Kułakowski, „Gdyby Hitler zwyciężył…”, Warszawa 1960, s. 20-21).

W jaki sposób Polska miała się stać niemiecką przestrzenią życiową, Hitler zdefiniował 22 sierpnia 1939 r. w Obersalzbergu w przemówieniu do generałów Wehrmachtu: „Przygotowałem na razie tylko na wschodzie moje oddziały Totenkopf, rozkazując im zabijać bez miłosierdzia i bez litości mężczyzn, kobiety i dzieci polskiego pochodzenia i polskiej mowy. Tylko w ten sposób zdobędziemy przestrzeń życiową, której potrzebujemy (…). Polska zostanie wyludniona i zasiedlona Niemcami. Mój pakt z Polską pomyślany był tylko jako pozyskanie czasu” (ibid., s. 22-23).

Polska nie miała żadnego wyboru. Zgodnie z testamentem Piłsudskiego starała się utrzymać poprawne stosunki zarówno z Niemcami, jak i z Rosją, podpisała z nimi pakty o nieagresji. Zapewniła sobie sojusz z Francją i Anglią, wzmacniała w granicach możliwości swój potencjał obronny, ale nie była w stanie zmienić planów Hitlera, szaleńca, megalomana, który w swojej głupocie parł do światowej katastrofy.

Franciszek Piper

Wydanie: 12/2023, 2023

Kategorie: Od czytelników

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy