Listy od czytelników nr 15/2021

Listy od czytelników nr 15/2021

Jaka lewica

Żadne środowisko nie zrobiło dla lewicy tyle, co redakcja PRZEGLĄDU. Mam na myśli wiele publikacji, które mogły stać się punktem wyjścia do szerszej dyskusji, np. teksty prof. Bronisława Łagowskiego, a także publikacje innych luminarzy naszej humanistyki oraz wywiady z nimi. Bardzo bliska jest mi idea prof. Łagowskiego zbudowania po lewej stronie czegoś nowego, partii uprawiającej politykę motywowaną filozofią realizmu politycznego.

Boli mnie sytuacja na lewicy. Mamy grupę tzw. liderów, ludzi słabo zorientowanych w świecie, a poziom narracji sięga dna. Problemem jest idea zjednoczenia z Wiosną. Być może na górze wygląda to niezwykle obiecująco: Czarzasty, Biedroń i może jeszcze Zandberg. Aparaty można zjednoczyć, ale nigdy nie połączymy elektoratów. Na dole ci z Wiosny uzurpują sobie prawo do przejęcia naszych struktur, wyeliminowania starych działaczy. To rodzi wzajemną wrogość, która prowadzi do przyśpieszonego rozkładu.

SLD jest formacją wymierającą. Z zebrania na zebranie zmniejsza się liczba członków – starzy umierają, a nowych ta forma działania nie interesuje. Czy zatem jesteśmy skazani na śmierć polityczną? Nie tylko według liderów, ale i w opinii większości członków – tak. Oni widzą naszą przyszłość jedynie w zjednoczeniu z Wiosną, która ma dać nam świeżość. Ale tak się nie stanie, bo nie można stworzyć czegoś nowego przez zjednoczenie partii stetryczałych weteranów wspominających lata dawnej chwały z infantylną młodzieżą postrzegającą świat w kategoriach bipolarnego podziału lewica-prawica. Czy zatem można w tej sytuacji wypracować jakąś sensowną koncepcję nowej formuły lewicy? Rozwiązaniem według mnie może być idea zorganizowania się mniejszości SLD we frakcję wewnętrzną. Frakcję, dla której lewicowość oznacza specyficzne rozumienie swojej roli w konkretnych warunkach historycznych, dysponującą własnym ośrodkiem myśli społeczno-politycznej, obudowaną klubami, fundacjami. Polska potrzebuje dziś czegoś nowego po lewej stronie. Potrzebuje organizacji, w której przynależność do elity jest wyznacznikiem zdolności do niezależnego myślenia, odwagi w głoszeniu poglądów, a nade wszystko woli walki o wprowadzenie partii do głównego nurtu jako jednej z dwóch opcji pierwszego wyboru.

Stanisław Tadeusz Niemiec,

Powiatowo-Miejska Organizacja SLD (Mniejszość) w Tarnowie

Suplement do tytułowania

W 14. numerze PRZEGLĄDU znalazły się wstrząsające przykłady braku szacunku dla dwóch przywódców narodu: Dudy i naszego Stareńkiego Monarchy, cesarza Franciszka Józefa, nazwanego kiedyś Starym Pierdołą. Ta druga, galicyjska, popularna do dziś legenda ma umocowanie w faktach: określenia tego użył jesienią 1914 r. w liście z frontu oficer zawodowy, polski porucznik w służbie austriackiej. Nazwiska nie udało się dotąd ustalić; wiemy tylko, że zbrodnię ujawniła i skierowała do austriackiego sądu cenzura wojskowa. W przygotowanej dla Wysokiego Trybunału ekspertyzie językowej trzej polscy językoznawcy, profesorowie Kazimierz Nitsch, Jan Łoś i Jan Rozwadowski, stwierdzili ponad wszelką wątpliwość, że pierdoła to nikt inny jak dobrotliwy staruszek. Oficera uniewinniono.

Określenia pierdoła (po czesku prd’och) używał również (oczywiście nigdy wobec FJ I, którego nad Wełtawą nazywano co najwyżej Starym Prochazką) ordynans 11. kompanii marszowej batalionu N 93. pułku piechoty z Czeskich Budziejowic szer. Józef Szwejk. Idąc w jego ślady, w języku współczesnej Galicji obecne jest do dziś zróżnicowanie: 1 – Dziadyga, 2 – Pieski Dziadyga, 3 – Wicepierdoła, 4 – Pierdoła. W szwejkowskich garnizonach w Przemyślu, Kielcach i Łańcucie epitet ten nadawany jest w zależności od umiejętności wcielania w codzienną praktykę „filozofii niebieskich oczu kretyna”. Możliwe jest również uzyskanie nadawanego na zasadzie doktoratu h.c. tytułu Nasza Stara Dupa. Posiadacze tytułów, osobliwie dwóch najwyższych, to z reguły ludzie lojalni wobec obecnego Domu Panującego aż do obrzydzenia i – jak w powieści Haszka – obiecujący podwładnym: „Nadejdzie czas, że będziecie skowyczeć przede mną!”.

Niech żyje Cesarz!

Wicepierdoła (cz. poloprd’och) Leszek Mazan

Sprawiedliwość dla ofiar „wyklętych”

Po przeczytaniu artykułu red. Leszka Konarskiego „Synu, wstydu oszczędź” (PRZEGLĄD nr 12) wydaje się, że jedynym sposobem na otwarcie oczu wymiarowi sprawiedliwości i potomkom bandytów byłyby procesy spadkobierców ofiar zbrodni „wyklętych” o odszkodowanie – od rodzin „wyklętych”, które wydoiły skarb państwa z tytułu odszkodowań za wydumane krzywdy swoich przodków. A w przyszłości konieczna jest likwidacja IPN w obecnym kształcie. Natomiast po pandemii i powrocie Sejmu do normalnej pracy przydałaby się kontynuacja takich spotkań o tematyce „wyklętych” w działaniach IPN, jakie odbyło się 29 lutego 2020 r.

Marek Kubacki

Przepraszamy

W rozmowie z prof. Henrykiem Skarżyńskim w 14. numerze PRZEGLĄDU znalazła się informacja, że w Światowym Centrum Słuchu w Kajetanach tylko w marcu wykonano tyle wszczepień implantów, ile we wszystkich amerykańskich ośrodkach w ciągu roku. Okazuje się, że profesor i zespół z Kajetan wykonali 25% tego, co robi w Stanach 150 placówek. Pana Profesora i Czytelników przepraszamy.

Wydanie: 15/2021, 2021

Kategorie: Od czytelników

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy