Listy od czytelników nr 37/2022

Listy od czytelników nr 37/2022

Czego życzyć nauczycielom i uczniom w rozpoczynającym się roku szkolnym?
Niech każdy uczeń czuje się jak u siebie, żeby miał swobodę i świadomość, że jest ważny. Nie twórzmy tego społecznego getta, które zaplanował Przemysław Czarnek. Nauczycielom życzę godnej płacy i ministra, który będzie swoje stanowisko sprawował, a nie zajmował – człowieka kompetentnego i samodzielnego, z otwartą głową i z klasą, a nie z partią i Kościołem u boku. Życzę też odwagi i umiejętności stworzenia takiego miejsca, bo to nauczyciele z uczniami i rodzicami wspólnie tworzą szkoły. Niech więc będą partnerami i przewodnikami. Wychowawcom życzę efektywnego wykorzystania godzin wychowawczych poświęconych edukacji antydyskryminacyjnej i ochronie praw mniejszości, partycypacji obywateli, pedagogice krytycznej. A dyrektorom życzę powodzenia w podejmowaniu odważnych decyzji w obliczu zmian w roku szkolnym. Wszystkim życzę więc szkoły bez: polityki, partyjnych wpływów, homofobii i fanatyzmu religijnego.

Beata Molik, nauczycielka i dyrektorka jednej ze stołecznych szkół dla cudzoziemców

Uczniom życzę wyrozumiałych nauczycieli i braku przymusu korzystania z podręcznika pana Roszkowskiego. Uczniowie powinni też dbać o swoje zdrowie psychiczne. Nauczycielom życzę wyższych płac i dużo cierpliwości do wytycznych z Ministerstwa Edukacji, a najlepiej braku nacisków z jego strony.

Maciej Rauhut, uczeń, 16-letni aktywista z Krapkowic

Życzyć trzeba przede wszystkim nauki i roku szkolnego pomyślnych dla obu stron – siły, pasji i powołania nauczycielom, aby mogli rzetelnie nauczać młode pokolenie, a ponadto – przestrzegania prawa, dbania o prawa ucznia, które dla nauczycieli powinny być tak samo ważne jak dla uczniów. Uczeń traktowany sprawiedliwie będzie mógł się spokojnie rozwijać. Uczniom trzeba życzyć wytrwałości, aby nie podporządkowywali się kategorycznie szkole i nauczycielom, ażeby rozwijali się i uczyli, byli ciekawi oraz aby tę ciekawość wykorzystywali.

Obu stronom trzeba życzyć wytrwałości w stosunku do działań niektórych organów, nauczycielom rzetelnego doboru podręczników, a uczniom sprawdzania i udoskonalania swojej wiedzy, a także nietraktowania wszystkiego jako pewnik.

Jan Pieniążek, Stowarzyszenie Umarłych Statutów, student prawa

Syty głodnego nie nakarmi
Czytam, że w Anglii 1,5 mln dzieci korzysta z darmowych obiadów w szkołach. W Polsce za czasów PO i Tuska było 800 tys. niedożywionych dzieci. Jak pomyślę, że te cwaniaki miałyby wrócić do władzy, to ręce opadają. Bieda nigdy rządów solidarnościowych nie interesowała. I nikt Solidarności nie rozliczył za tę społeczną katastrofę.

Paweł Maćkowski

Pamiętam, jak 20% wyrzucili na bezrobocie bez mrugnięcia okiem, a pół miliona pracowników PGR jednym podpisem pozbawili środków do życia i przyszłości. A potem „Wyborcza” obwiniała tych ludzi za ich zmarnowane życie. Jak jeden Aleksander Małachowski próbował zainteresować problemem katastrofy społecznej, którą stworzyli, to się z niego wyśmiewali.

Zdzisław Nowak

Śmiechu warte
Wnikliwie, jak zawsze, deszyfruje Robert Walenciak rzeczywiste intencje Jarosława Kaczyńskiego. Ale dlaczego, pisząc o wyssanym z mlekiem matki lęku przed Niemcami, używa pierwszej osoby liczby mnogiej? Tysiące, a zapewne już nawet miliony Polaków pod tym się nie podpiszą. Doceniają wielki i szczery wkład obu stron w pojednanie, czytają niemiecką literaturę, ambitniejsi nie wyobrażają sobie myślenia o sensie świata i życia bez niemieckiej filozofii. Mają bogate doświadczenia osobiste. Wiedzą, że w razie globalnego konfliktu można na Niemców liczyć, doświadczyli tego w stanie wojennym.

Jak zwykle Kaczyński lekceważy te historyczne prace, nie dając w zamian żadnej głębszej myśli. Odżegnując się od Unii, zepsuł sądownictwo i energetykę, naraził na szwank polską przyrodę, skazał na cierpienia polskie kobiety. Jego walka z Unią jest w rzeczywistości walką z większością Polaków.

Może więc grubo się przeliczyć, jak to się stało z wyszydzaniem ludzi, którzy przyszli na świat bez jednoznacznego poczucia przynależności płciowej. Stanie przed publicznością, której odzewem będzie coś groźniejszego niż inwektywy – gromki śmiech.

Andrzej Lam

Emerytów dwóch
Jak zwykle z zainteresowaniem przeczytałem tekst Attaché, tym razem o ambasadorze Selimie Chazbijewiczu i zaczynającym pracę w roli konsula generalnego prof. Józefie Feliksie Tymanowskim (PRZEGLĄD nr 35). Profesora osobiście nie znam, ale znam jego publikacje. Należy je doceniać. I podzielam pogląd autora artykułu na kwestie znajomości fachu oraz te związane z wiekiem i koniecznością podróżowania po państwie o powierzchni 2,7 mln km kw.

Nasuwa mi się jeden wniosek: że w czasach PRL kształcono solidnie. Z uwzględnieniem uczelni resortowych. Pan profesor, co zresztą także doceniam, należy do bardzo dużej grupy absolwentów Wojskowej Akademii Politycznej im. Feliksa Dzierżyńskiego, którzy w III RP zrobili błyskotliwe kariery naukowe (są nawet rektorami). Praca doktorska poświęcona tej problematyce byłaby hitem w państwie PiS. Prof. Tymanowski, jako oficer polityczny i znający problematykę Kościoła katolickiego (praca magisterska: „Inspiracje ideowe Kościoła katolickiego w Polsce w działalności NSZZ Solidarność z 1983 r.”), to potwierdza. Również recenzowanie w procesie habilitacyjnym wiceministra spraw zagranicznych nie stanowi raczej przeszkody. Tylko co z naszym rozeznaniem i sprawnością dyplomacji w zabezpieczaniu interesów Polski, o czym mówi w wywiadzie o nowym ładzie międzynarodowym prof. Bogdan Góralczyk?

Kazimierz Kraj

Powstanie – rozdział otwarty
Dziś Polacy mają ten komfort, że mogą realizować swoją strategię za pomocą innego narodu. Pod tą strategię tworzą narrację, z której wynika, że żadnej innej drogi nie było. To przekłamanie. Podobnych dopuszczamy się w sprawie własnych powstań, zakończonych w większości tragediami. Wyboru nie mieli Żydzi, dla których kierunek z getta był jeden. My w swojej masie mieliśmy inne wybory. Ale wolimy przelew krwi w takim momencie, w którym można go uniknąć i szukać rozwiązań mniej zadowalających politycznie, lecz zachowujących substancję narodową. Ktoś ten kraj przecież musi budować i lepiej, żeby to był ten „kwiat” rzucony bezmyślnie do walki.

Michał Błaszczak

Grubi do bicia
Cokolwiek mówić, obżarstwo jest wyborem. Borykamy się z tym od lat, jęzor wygrywa niestety z rozsądkiem. I wówczas resztkami tego rozsądku wołamy o tolerancję i plujemy na dyskryminację. Jest lepsza droga przecież: sport, mniej słodyczy i mięcha, więcej warzyw. Wybieramy opcję mielenia jęzorem, dosłownie i w przenośni.

Jerzy Krawiec-Mostowiak

Niedawno na przystanku widziałam rodziców z dziewczynką w wózku. Mama pilnowała dziecka, tatuś smartfona. Dziecko chciało czekoladkę, to tatuś jeno warknął: daj jej. Po chwili ponowił polecenie. W ogóle ze sobą nie rozmawiali. I tak we troje zjedli całą tabliczkę czekolady. Mama, zapracowana pewnie, jeszcze szczupła, dziecko już ciut za pulchne. I o czym my tutaj piszemy? Moje wnuczki słodycze w rozsądnej ilości dostają tylko w niedzielę, a latem niekiedy lody. I są szczupłe.

Waleria Lubner

„Zieloni” kontra „czarni”
Autor ciekawego skądinąd artykułu „»Zieloni« kontra »czarni«” pisze o „zakręceniu kurka przez Gazprom”. Otóż Gazprom nikomu kurka nie zakręcił, to my (obóz amerykański) nałożyliśmy na niego sankcje i zamierzamy całkowicie zastąpić rosyjskie surowce energetyczne. Rosja, wbrew temu, co sugeruje autor, w pełni wywiązuje się z kontraktów, a gaz jako broń wykorzystują ci, którzy przez lata ją o to oskarżali.

Wiktor Bielec

Wydanie: 2022, 37/2022

Kategorie: Od czytelników

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy