W Łodzi dzieje się

W Łodzi dzieje się

Lodz 12.08.2020 r. Jednorozec - pomnik. fot. Krzysztof Żuczkowski

Miasto meneli czy miasto hipsterów Wojciech Górecki i Bartosz Józefiak – autorzy reporterskiej książki „Łódź. Miasto po przejściach” (Czarne) Macie łódzki kompleks? Wojciech Górecki: – Nigdy nie czułem się gorszy dlatego, że jestem z Łodzi. Wręcz przeciwnie – byłem i jestem z tego dumny. W latach 90. oznaczało to jednak, że jest się z miasta, które znajduje się w zapaści i ma gigantyczne problemy. Wiadomo było, że taka osoba miała pod górkę. Wielu wstydziło się Łodzi. W reportażu przytaczamy np. felieton z początku lat 90. reżysera Marka Koterskiego, który mieszkał przez jakiś czas w Łodzi. Opisuje w nim zadanie, które wymyślił studentom Filmówki. Mieli napisać, co zrobić z Łodzią. Najbardziej podobał mu się pomysł spryskania miasta z helikopterów białą farbą i urządzenia gułagu dla politycznych. Innym było ustawienie buldożerów i zrównanie miasta z ziemią. Mówił, że nie pójdzie na ulicę Piotrkowską, bo czuje się, jakby dostawał w twarz, a ludzie wyglądają jak z depozytu izby wytrzeźwień. Bartosz Józefiak: – Teraz ten kompleks już chyba nie jest obecny. Nadal wiele osób wyjeżdża z Łodzi, ale nie z poczucia wstydu. Przeciwnie – ludzie żałują, że muszą opuścić miasto. Poznałem licealistkę, która mówiła mi, że bardzo lubi Łódź. Wyjeżdża jednak, bo kierunek studiów, na który chce iść, jest tylko w Warszawie. Coraz więcej słyszę głosów: „Chciałbym zostać, ale nie mogę”. Dlaczego Łódź kojarzy się ze wszystkim, co najgorsze? W.G.: – Jak ujął to Bartek, w Łodzi dzieje się to, co w całej Polsce. Tylko że dzieje się bardziej. Głównym powodem problemów miasta jest kryzys, który je dopadł po 1989 r. W Rosji funkcjonuje określenie monomiasto. To ośrodek, który powstawał wokół zakładu pracy – był żywicielem większości rodzin. Jeśli upadał, to całe miasto szło na bezrobocie. Podobnie było w Łodzi. Nie była ona co prawda skupiona wokół jednego zakładu, ale wokół jednej branży, czyli przemysłu włókienniczego, już tak. Łódź rozwijała się w tym kierunku od lat 20. XIX w. W okresie międzywojennym i w PRL uzależnienie od jednej branży jeszcze się pogłębiło. Kiedy branża zaczęła mieć problemy, miała je cała Łódź. Upadały fabryki, było 20-procentowe bezrobocie, panowała skrajna bieda. Warunki mieszkaniowe były gorsze niż w innych miastach. Jeszcze na przełomie lat 80. i 90. doszło do kilku tragicznych wybuchów gazu. Okazało się, że należy pilnie wymienić 100 km sieci gazowej. Od tamtej pory sporo zrobiono, ale wieloletnich zaniedbań nie da się tak szybko naprawić. W 1992 r. Łódź niemal zbankrutowała. Jak to możliwe, że miasto doprowadzono do takiego stanu? W.G.: – Łódź przeżywała kryzys już pod koniec XIX w. i na początku XX w. W 1892 r. był tzw. bunt łódzki – robotnicy protestowali przeciwko złemu traktowaniu ich przez majstrów, żądali wyższej płacy i krótszego dnia pracy. Protest został krwawo stłumiony przez carskie wojsko, zginęło wielu ludzi. Później o prawa robotnicze włókniarki i włókniarze walczyli w rewolucji 1905 r. W PRL klasa robotnicza była ważna dla władzy, ale włókniarki (bo przemysł lekki był silnie sfeminizowany) nie były grupą zawodową, która mogła przestraszyć władzę. Nie mogły też – tak jak stoczniowcy czy górnicy – zablokować całego miasta, wstrzymując pracę, bo miały na głowie rodziny. Trudno było w tych warunkach coś wywalczyć. B.J.: – Władze centralne nigdy nie były wielbicielami Łodzi. Nie inwestowało się w nią – poza okresem, kiedy Platforma Obywatelska była u władzy i minister Cezary Grabarczyk walczył o to, aby postawić nowy dworzec Łódź Fabryczna i wybudować autostrady. Łódź ma poczucie osamotnienia i pozostawienia przez władze. Moi rozmówcy często mówią, że np. Wrocław był wspierany po powodzi, a ich miastu, które doświadczyło klęski ekonomicznej, nie pomagano. Jak więc Łódź poradziła sobie z kryzysem? W.G.: – W latach 90. nie miała na siebie żadnego pomysłu i rozpaczliwie chwytała się wszelkich brzytew. Jedną z inicjatyw, którym patronowały ówczesne władze, było sięgnięcie do korzeni wielokulturowej historii Łodzi. Wymyślono np. Światowe Spotkanie Łodzian – pierwsza edycja tej imprezy odbyła się w 1992 r., a gośćmi byli m.in. znakomity tłumacz Karl Dedecius i wybitny producent filmowy Artur Brauner.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 35/2020

Kategorie: Kultura